Zwinne kozice – zobacz, kto skacze po polskich górach
Zwierzęta w naturzeDziś przy odrobinie szczęścia możemy spotkać kozice w górach i podziwiać, jak zgrabnie brykają po skałach.
Kiedyś byłem dumny z tego, że na alpejskich łąkach oglądałem kozice, kozy z młodymi, stadka zwane kierdelami i samotne capy. Gdy później zdarzyło mi się je spotkać w naszych Tatrach, to nawet nie myślałem jakoś specjalnie o podglądaniu, bo przecież już się napatrzyłem.
Tymczasem niedawno wykazano, że nasze kozice to wcale nie te same co w Alpach. Jest ich bardzo niewiele – około 300 w Polsce plus około 700 na Słowacji, a alpejskie są na tyle pospolite, że nawet się na nie poluje. Nasze mają też inne zwyczaje i bardziej unikają ludzi. Trzeba jednak pamiętać, że Alpy są większe, wyższe i mniej zaludnione niż Tatry. Stąd różnice w zwyczajach zwierząt zamieszkujących te góry.
Kozica górska pod ochroną kłusowników
Hiszpańscy naukowcy 12 lat badali kozice północne pod względem genetycznym i podzielili je na trzy podgatunki: kozicę tatrzańską, karpacką oraz alpejską, która jest podgatunkiem typowym. Zdaniem naukowców najpierw, przed 15 tysiącami lat, z kozic alpejskich wyodrębniły się karpackie, a podczas ostatniego zlodowacenia, czyli przed około 10 tysiącami lat, z karpackich – tatrzańskie, czyli nasze. I one właśnie są najrzadsze.
Po II wojnie światowej było ich tylko 26, ale dzięki ochronie teraz mamy ok. 300 kozic. To wciąż bardzo mało, pamiętajmy jednak, że żyją w skrajnie trudnych, górskich warunkach. Polscy i słowaccy przyrodnicy liczą je dwa razy do roku, stąd tak dokładnie wiemy, ile ich jest w Tatrach. Ale nie tylko to.
Okazało się na przykład, że nasze kierdele, czyli stadka, są małe, a słowackie zdecydowanie większe. U nas składają się zwykle z co najwyżej kilkunastu sztuk, tam zdarzają się grupy liczące nawet 70 kozic.
My za to mamy pierwszy na świecie akt prawny chroniący kozice – „Ustawę względem zakazu łapania i sprzedawania zwierząt alpejskich właściwych Tatrom, świstaka i dzikich kóz” uchwaloną w sejmie galicyjskim we Lwowie 5 października 1868 roku! Wtedy też powołano straż górską, która miała chronić zwierzęta przed kłusownictwem. Co ciekawe, pierwszymi strażnikami zostali byli kłusownicy zwani polowacami.
Cyrkowe akrobacje kozic górskich
I o ile kozice alpejskie mogłem obserwować do woli, bo zimą schodzą z gór poniżej granicy lasu i pasą się na łąkach, które od wiosny zajęte są przez bydło i owce (wtedy kozice wracają na hale powyżej drzew), o tyle nasze nigdy tej granicy nie przekraczają.
Żyją tylko w wysokich górach. Dlatego trudniej je obserwować. Ale przy odrobinie cierpliwości da się. Zwłaszcza o tej porze roku, kiedy lepiej je widać na tle śniegu, bo wiosną i latem znikają na tle skał.
Co prawda zimą mało kto chodzi w wysokie góry. Jeśli komuś uda się je zobaczyć, może uważać się za szczęśliwca. Na pewno będzie zauroczony sprawnością, z jaką biegają po górach. To dlatego, że racice kozic, kóz i koziorożców mają specyficzną budowę. Twarda tkanka raciczek otacza mięciutką podeszwę, która doskonale przylega do skał i ułatwia poruszanie się po stromiznach.
Doskonale rozwinięty zmysł równowagi i precyzja w dalekich skokach także są tym zwierzętom absolutnie niezbędne. Młode muszą więc ćwiczyć, a każdy błąd może mieć fatalne skutki. Nic więc dziwnego, że wypadki i urazy są główną przyczyną strat wśród młodzieży.
Małe koziczki przychodzą na świat wiosną i na początku leżą schowane wśród skał, gdzie są skrycie odwiedzane przez karmiące je matki. Naukę górskich akrobacji zaczną, gdy tylko się nieco wzmocnią. Kolejnym sprawdzianem będzie moment przyłączenia się matki z młodym do rodzimego kierdela, który czasem porusza się bardzo szybko i młoda kozica musi dać sobie radę.
Jagódki na śniadanie
W menu kozic jest około setki gatunków roślin zielnych rosnących w górach, ale najbardziej lubią młode pędy, liście i korę górskiej jarzębiny oraz pędy, liście i owoce jagód, głównie czernic i brusznic. Nie pogardzą też mchami i porostami. Zimą poszukują jedzenia na południowych stokach lub po prostu pod śniegiem.
Kozice muszą strzec się wilków, rysiów i niedźwiedzi oraz orłów. Nie mniejszym zagrożeniem są lawiny, które wiosną potrafią porywać całe kierdele tych rzadkich ssaków. Dobrze, że przynajmniej ludzie nie stanowią niemal żadnego zagrożenia. Niemal, gdyż zdarza się, że płoszą je turyści, którzy często nawet nieświadomie zachowują się zbyt głośno. A każdy stres to marnowanie cennej energii. W panicznej ucieczce po graniach też na pewno łatwiej o kontuzję. Dlatego zachowujmy ciszę w wysokich Tatrach. Może wtedy góry pokażą nam swoje tajemnice?
Tekst: dr Andrzej G. Kruszewicz. Lekarz weterynarii, ornitolog, znawca ptasich obyczajów, autor wielu książek, dyrektor warszawskiego ZOO
Zdjęcia: Shutterstock
Zobacz także: Gdy płoną łąki, czyli skutki wypalania traw
Zobacz także: Miłość w świecie zwierząt. Na chwilę czy na całe życie?