Mądra zmiana dostawcy prądu może sprawić, że nasze rachunki spadną nawet o kilkaset złotych rocznie.
Jeszcze niedawno ani mnie, ani moim znajomym nie chciało się myśleć o zmianie operatora energii elektrycznej. Co prawda można to robić już od 2007 roku, ale zniechęcały formalności, strach przed nieznanym, a przede wszystkim znikome zyski. Na forach internetowych znajdziemy wiele opinii klientów, którzy pokusili się o zmianę po to, by zyskać... po kilka złotych miesięcznie. A czasem nic. Teraz jednak sytuacja się zmieniła. W miarę, jak przybywa dostawców prądu – obecnie jest ich prawie 200 – pojawiają się coraz ciekawsze oferty. Kilka miesięcy temu dostałem na przykład pismo od Plusa, w którym mam telefon komórkowy. Propozycja godna uwagi – jeśli podpiszę umowę, mogę zaoszczędzić 240 zł rocznie. Tyle że jak zadzwoniłem do niezależnego brokera energii, dowiedziałem się, że tak duże zniżki owszem są, ale dla tych, którzy kupują w Plusie kilka usług (np. telefon, telewizję i prąd). Wystarczy, że z jednej z nich zrezygnuję, czyli przeniosę się do innego operatora telefonii komórkowej, to zniżkę na prąd stracę.
Z wyliczeń ekspertów z Home Broker wynika, że zmieniając dostawcę prądu, możemy zaoszczędzić 10-15 procent. Biorąc pod uwagę, że przeciętny rachunek za prąd w Polsce to około 1200 zł rocznie, średnia oszczędność wyniesie 150 zł. Ale może być więcej, o czym przekonałem się, wchodząc na stronę URE i wpisując swoje dane do specjalnego kalkulatora. Propozycja jednej z firm przebijała inne – wyszło mi, że w portfelu zostanie nawet 600 zł rocznie.
Komu co się opłaca
Diabeł jednak, jak zwykle, tkwi w szczegółach. Wszystko zależy od tego, gdzie mieszkamy, jaką mamy taryfę, ile prądu zużywamy i na jak długo podpisujemy umowę. Może być np. tak, że przez pierwszy rok trwania kilkuletniej umowy prąd będzie bardzo tani, ale jego cena drastycznie wzrośnie po dwunastu miesiącach.Poza tym, wybierając operatora, nie warto kierować się opinią sąsiadów czy znajomych. Każdemu pasują inne taryfy: np. dla jednych bardziej opłacalna będzie tzw. G11 (jednostrefowa), w której opłata za kilowatogodzinę (kWh) będzie taka sama przez całą dobę. Dla innych – G12 (dwustrefowa), gdzie w nocy i pomiędzy godz. 13 a 15 płaci się o 30-40 procent mniej niż przy G11. Za to w pozostałych godzinach o 20 procent więcej.
Z wyliczeń ekspertów wynika, że tzw. taryfa dwustrefowa najbardziej opłaca się właścicielom domów jednorodzinnych, którzy ogrzewają się prądem, a poza tym większość dnia spędzają poza domem. Muszą tylko pamiętać, żeby na noc włączać pralkę i zmywarkę oraz urządzenia, które pożerają najwięcej prądu. Mój znajomy, który ma niespełna 100-metrowy dom, piece akumulacyjne na parterze, kominek i bojler na prąd, w ciągu pół roku zużył 1800 kWh w taniej taryfie oraz 140 kWh w drogiej taryfie. G12 mu się więc opłaca. Za to sąsiadce z dwójką dzieci, pracującej w domu – absolutnie nie! I jeszcze jedna uwaga: jeżeli się zdecydujecie na taryfę dwustrefową, to pamiętajcie, aby zamontować zegar taryfowy, który uruchamia odpowiednie obwody na czas (trzeba oczywiście zrobić kilka dodatkowych obwodów i gniazdek elektrycznych, ale to nieduży wydatek).
Uwaga na pułapki
Zmiana dostawcy prądu elektrycznego wymaga podpisania nowej umowy, a przedtem rozwiązania starej. W większości przypadków wszelkich formalności powinien dopełnić za nas nowy usługodawca. Nie może on jednak wpłynąć na postanowienia starej umowy. I tak, jeśli z poprzednią firmą podpisaliśmy umowę terminową i chcemy ją wypowiedzieć przed czasem, możemy zapłacić karę. Poza tym, analizując propozycje różnych dostawców, warto zwrócić uwagę nie tylko na cenę za kWh (średnia w Polsce to 0,50 zł), ale też na różne opłaty dodatkowe. W rachunkach, które dostajemy, cena za zużycie to zwykle zaledwie połowa całej kwoty. Do każdej faktury dopłacamy po kilkadziesiąt złotych za dystrybucję i abonament. Firmy kasują nas nawet za utrzymanie sieci w gotowości oraz odczyt liczników. Nasze rachunki mogłyby być o wiele niższe, gdybyśmy nie musieli płacić za remonty, modernizację, rozbudowę, kontrolę liczników. Niektóre firmy sprzedające prąd doliczają sobie też tzw. opłatę handlową. Na przykład jeden z dostawców proponuje energię za 0,25 zł za kWh (połowa stawki), ale opłata handlowa wynosi 6,90 zł miesięcznie, a koszty dystrybucji przekraczają 45 zł miesięcznie.
Są też sprzedawcy, którzy kuszą klientów dodatkowym ubezpieczeniem (np. medycznym). Podpisując taką umowę, możemy stracić nawet 400 zł rocznie, czyli około jednej trzeciej średniej ceny, jaką statystycznie płacimy za prąd. Zanim więc zdecydujemy się na zmiany, dopytajmy, co w ramach takiego ubezpieczenia zyskujemy i czy gra jest warta świeczki.
Konkurencja jednak działa. Liczba gospodarstw zmieniających dostawcę prądu lawinowo rośnie: pod koniec czerwca tego roku było ich 211 332, czyli o 56 procent więcej niż
w styczniu.
Jak to zrobić:
1. Jeśli zdecydujemy się na zmiany, musimy zgłosić się do nowego dostawcy i zamówić usługę.
2. Otrzymamy umowę do podpisania, którą należy odesłać na koszt operatora.
3. Rozwiązaniem umowy ze starym dostawcą zajmie się nowy.
4. Po zatwierdzeniu i wejściu w życie nowej umowybędziemy otrzymywać co miesiąc dwie faktury: od producenta energii oraz od jej dystrybutora.
Gdzie szukać porady?
Najlepiej skontaktować się z ekspertami URE, dzwoniąc pod numer lokalnych infolinii:
Gdańsk (58) 350 71 04
Katowice (32) 793 88 01
Kraków (12) 357 27 01
Lublin (81) 476 22 04
Łódź (42) 236 34 01
Poznań (61) 670 53 01
Szczecin (91) 887 62 07
Warszawa (22) 244 26 36
Wrocław (71) 725 46 01
•Dane znajdziemy też na: www.ure.gov.pl
•W podjęciu decyzji pomoże strona www.lepszaoferta.pl, gdzie znajdziemy zestawienie wszystkich propozycji zarówno na rynku lokalnym, jak i ogólnopolskim.
Tekst: Mirosław Wesołowski, Atelier Wnętrz i Architektury
Zdjęcia: Marek Szymański, Jacek Kucharczyk