Chciała zrobić warsztaty dla kilku przyjaciółek, zgłosiło się kilkaset osób. Stolarka dla kobiet? Wreszcie ktoś na to wpadł!
Teraz to się wydaje oczywiste, ale dwa lata temu nikt nie robił zajęć stolarskich dla kobiet! Kasia i Michał byli pierwsi, choć wcale tego nie planowali. Pomogły im w tym cztery znudzone dziewczynki, które nie wyjechały na ferie. – Trzy nasze i jedna podrzucona przez przyjaciół – opowiada Kasia Sawko. – Ciosały nam kołki na głowie, aż w końcu Michał miał dość. Pojechał do Castoramy po dechy i piły i zarządził: „Robimy mebelki dla lalek!”.
Wióry lecą – stolarka dla kobiet
Dziewczynkom majsterkowanie tak się spodobało, że nawet nie zauważyły, jak Kasia z Michałem cichcem wyszli. Wtedy przyszło jej do głowy, że to może być frajda nie tylko dla dzieci. Postanowiła na wspólne piłowanie zaprosić kilka przyjaciółek. Bardziej chodziło o spotkanie, temat był jedynie pretekstem, tak jak wcześniej urządzała lepienie pierogów czy parowanie skarpetek.
Zapytała koleżanki na Facebooku, czy chciałyby pomajsterkować w Dzień Kobiet, i nazwała to wydarzenie „Wióry lecą, stolarka dla kobiet”. Po trzech dniach było już 300 chętnych!
– Nieznajome dziewczyny pisały, czy one też mogą przyjść, bo zawsze marzyły o takich zajęciach. Odezwała się dziennikarka z dużego portalu, widziałam zapowiedź w metrze. Zamiast zabawy czekały mnie poważne warsztaty. A ja nie miałam pojęcia o stolarce! – śmieje się Kasia.
Wzięła kilka lekcji u kolegi stolarza, reszty uczyła się od Michała razem z innymi dziewczynami. Przeszła tę samą drogę co każda kursantka, wszystko przetestowała na sobie. I pilnuje Michała, by nie irytował się, gdy któraś nie wie, jak działa frezarka albo czym różni się szlifierka oscylacyjna od mimośrodowej. Jednak niepotrzebnie, bo Michał jest w swoim żywiole. Cierpliwie tłumaczy, że gruby papier ścierny to taki, który ma ziarno jak cukier, średni – jak sól, a gładki – jak mąka.
Michał z wykształcenia jest skrzypkiem, ale dawno temu porzucił etat w orkiestrze i zatrudnił się w Teatrze Wielkim, tyle że w pracowni scenograficznej. A jeszcze wcześniej miał szkutnię nad Zalewem Zegrzyńskim. – Z drewna nie ma dla niego rzeczy niemożliwych do zrobienia – przyznaje Kasia.
Stolarka na majówkę, w wakacje i przez cały rok!
Kasia z kolei przez wiele lat pracowała w organizacjach pozarządowych jako animatorka warsztatów edukacyjnych i kulturalnych. Pół roku po pierwszych wiórowych warsztatach odeszła z pracy, bo nie dało się dłużej godzić wszystkich obowiązków. I chociaż mówi, że Wióry „zadziały się same”, to nie udałoby się to wszystko bez jej doświadczenia w roli organizatorki.
Ona nigdy nie mówi, że czegoś się nie da, wszystko załatwi: i zbiórkę pieniędzy na narzędzia, i fajną pracownię, i warsztaty objazdowe (bo na co dzień działają w Warszawie). Od niedawna mają też drugą siedzibę, w Ossolinie na Podlasiu. Tam zorganizowali stolarską majówkę, przez całe wakacje będą prowadzić kursy.
Na jeden turnus przyjeżdża rodzina Norwegów, w stolarni w Warszawie regularnie stawia się pani z Austrii. Kasi i Michałowi marzy się jeszcze Wiórobus – warsztat stolarski na kółkach, z którym mogliby dotrzeć w dowolne miejsce świata.
Tekst: Agnieszka Berlińska
Zdjęcia: Rafał Meszka
Kontakt do pracowni:
Kasia Sawko i Michał Malikowski, wioryleca.pl