Na gaz, olej, węgiel, prąd, ekogroszek, pelet, a nawet na suchą i pociętą w kawałki wierzbę – wybór jest olbrzymi. Ceny zależą od mocy, zaawansowania technologicznego, a także od tego, czy mają służyć tylko do obsługi instalacji grzewczej (jednofunkcyjny) czy również do podgrzania wody do mycia (dwufunkcyjny). Na najtańszy węglowy trzeba wydać ok.1,5 tys. zł, natomiast superpiec kondensacyjny to wydatek rzędu nawet kilkunastu tysięcy złotych. Warto jednak zainwestować w te najlepsze, jeśli mają nam służyć długie lata, zwłaszcza że zużywają znacznie mniej paliwa (najczęściej są na gaz lub olej) niż piece konwencjonalne, a są bardziej wydajne.
Dlaczego tak się dzieje? W tradycyjnych ciepła para powstająca przy podgrzewaniu wody uchodzi wraz ze spalinami przez komin. W kondensacyjnych jest wykorzystywana do ogrzewania. Dzięki temu urządzenia te zużywają o 15-20 procent mniej paliwa od nowoczesnych pieców konwencjonalnych, a w porównaniu ze starymi kotłami – nawet o 30 procent mniej gazu. Przy obecnych cenach i zapowiadanych podwyżkach różnica między kosztem pieca tradycyjnego a konwencjonalnego zwróci się w kilka lat.
Nieduży i bezpieczny
Mnie podoba się w nich jeszcze to, że są nieduże i nie potrzebują osobnego pomieszczenia. Można je powiesić lub postawić w kuchni, łazience czy w garderobie. No i są bezpieczne: mają zamkniętą komorę spalania, a więc nie grozi nam zatrucie tlenkiem węgla, który ulatnia się, gdy jest za mało tlenu. Zarówno pobieranie powietrza, jak i odprowadzanie spalin wymusza specjalny wbudowany w kotle wentylator – dzięki temu, planując budowę domu z takim systemem grzewczym, możemy zrezygnować z drogich i nie zawsze ładnych wysokich murowanych przewodów spalinowych (spaliny z takich kotłów mogą być bowiem odprowadzane specjalnym przewodem prowadzonym na przykład wprost przez ścianę zewnętrzną).
Wybierając kocioł, trzeba zwrócić uwagę na jego moc grzewczą. W najtańszych modelach bywa ona na poziomie kilkunastu kilowatów. To w zupełności wystarczy do ogrzania niedużego domu. Jeśli jednak chcemy mieć własną ciepłą wodę (kilka razy w tygodniu napełniać wannę i jednocześnie korzystać ze zlewuw kuchni czy z umywalki), moc kotła powinna być znacznie powyżej 20 kW.
Gdy chcemy zamontować w łazience bardzo dużą wannę lub panel prysznicowy z hydromasażem, lepiej nie kupujmy pieca dwufunkcyjnego; najlepszy będzie jednofunkcyjny z pojemnikiem na wodę. Jego wielkość zależy od liczby osób w rodzinie: jeżeli jest pięcio- lub sześcioosobowa, zbiornik na wodę powinien pomieścić około 100-120 litrów.
Temperatura pod kontrolą
Najdroższe modele mają zwykle kilka programów i wybieramy je specjalnym pilotem z ekranem dotykowym, a nawet przez internet lub telefon (trzeba tylko wgrać odpowiednią aplikację). To duża oszczędność i wygoda, bo przed powrotem z pracy do domu możemy ustawić na przykład w salonie 22 stopnie, podczas gdy przez cały dzień, kiedy dom stał pusty, było 15-17 stopni.
W superpiecach jest też zwykle program „otwarte okno”. Włączamy go, a kaloryfer w pokoju przestaje grzać, gdy tylko miernik ciepła „wyczuje” nagłe ochłodzenie we wnętrzu. Polecam to wszystkim, którzy muszą często wietrzyć mieszkanie. W tych superpiecach podoba mi się, że mogą współpracować z instalacją solarną na dachu. Dzięki temu da się zaoszczędzić rocznie nawet 50-60 procent kosztów podgrzania wody.
W superpiecach jest też zwykle program „otwarte okno”. Włączamy go, a kaloryfer w pokoju przestaje grzać, gdy tylko miernik ciepła „wyczuje” nagłe ochłodzenie we wnętrzu. Polecam to wszystkim, którzy muszą często wietrzyć mieszkanie. W tych superpiecach podoba mi się, że mogą współpracować z instalacją solarną na dachu. Dzięki temu da się zaoszczędzić rocznie nawet 50-60 procent kosztów podgrzania wody.
Ciepło na zamówienie
Większość pieców (również tych tradycyjnych i na paliwa stałe) ma proste sterowniki, którymi ustawimy temperaturę i poziom spalania. Do starszych modeli możemy je dokupić. Na przykład do tych na paliwo stałe kupimy mechaniczne urządzenie, nazywane miarkownikiem ciągu, wyposażone w głowicę termostatyczną zanurzoną w płaszczu wodnym kotła. Substancja wypełniająca głowicę rozszerza się i kurczy pod wpływem zmian temperatury, co powoduje ruch dźwigni połączonej z klapą zasłaniającą otwór powietrza. Gdy temperatura rośnie, klapa się przymyka, gdy spada – otwiera. Jeżeli chcemy ustawić temperaturę wody w kotle, obraca się nieduże pokrętło w urządzeniu.
Ten sposób regulowania jest tani, łatwy i nie wymaga podłączenia do prądu. Miarkowników używa się w najprostszych i najmniej ekologicznych kotłach ze spalaniem górnym – na węgiel lub koks. Do kotłów na paliwa stałe z podajnikiem także można dokupić sterownik; dzięki niemu zmniejszymy lub zwiększymy ilość paliwa, a nawet zapalimy lub zgasimy zapalarkę. Regulator uruchamia i wyłącza kocioł na czas podgrzewania wody. Kotły bez automatycznego załadunku tak czy inaczej wymagają ręcznej obsługi.
Ten sposób regulowania jest tani, łatwy i nie wymaga podłączenia do prądu. Miarkowników używa się w najprostszych i najmniej ekologicznych kotłach ze spalaniem górnym – na węgiel lub koks. Do kotłów na paliwa stałe z podajnikiem także można dokupić sterownik; dzięki niemu zmniejszymy lub zwiększymy ilość paliwa, a nawet zapalimy lub zgasimy zapalarkę. Regulator uruchamia i wyłącza kocioł na czas podgrzewania wody. Kotły bez automatycznego załadunku tak czy inaczej wymagają ręcznej obsługi.
Wrażliwy na pogodę
Jeżeli chcemy, żeby piec reagował na temperaturę w pokojach, musimy zainstalować termostaty. Kiedy jest niższa od tej nastawionej na termostacie, regulator uruchamia pompę obiegową i steruje pracą wentylatora tak, by podgrzewał wodę. Po osiągnięciu żądanej temperatury pompa się wyłącza.
Ustawianie temperatury w pokojach jest bardziej precyzyjne, gdy mamy regulator pogodowy, który dostosowuje temperaturę wody w instalacji do mierzonej przez czujnik na zewnątrz domu. Urządzenie natychmiast reaguje na skoki słupka rtęci. Jeśli pogoda się pogarsza, w instalacji płynie więcej gorącej wody, a jeżeli temperatura na zewnątrz rośnie – chłodniejszej.Tradycyjne piece również można wyposażyć w sterowniki regulowane przez internet. Ma to znaczenie zwłaszcza dla tych, którzy spędzają dużo czasu poza domem.
Co wybrać?
Trudno powiedzieć, który piec jest najlepszy. Wiele zależy od stanu instalacji grzewczej, docieplenia budynku, a nawet tego, czy jest to dom wiejski czy miejski. W mieście, gdzie z reguły działki są małe i nie ma miejsca na składowanie paliwa, najlepiej sprawdzą się piece gazowe, przede wszystkim kondensacyjne. Jest to teraz paliwo najtańsze, więc jeśli możemy się podłączyć do sieci, nie ma się nad czym zastanawiać.
Na wsi jednak nie będzie to zbyt opłacalne, zwłaszcza jeżeli instalację gazową trzeba ciągnąć kilka kilometrów. Można oczywiście zainwestować we własny zbiornik, ale moim zdaniem w domach za miastem najlepiej sprawdza się piec wielopaliwowy, czyli taki, w którym pali się na przykład ekogroszkiem, drewnem czy węglem. Bez względu na to jednak, czym palimy i gdzie mieszkamy, warto pamiętać o okresowych przeglądach pieców, kominów i wentylacji. Zwykle robi się je raz w roku, ale jeżeli coś budzi nasz niepokój, warto wezwać kominiarza. Chociażby po to, by spać spokojnie.
Tekst: Mirosław Wesołowski, Atelier Wnętrz i Architektury
Zdjęcia: Getty Images/Gallo Images, Shutterstock