Polisa na dom, czyli cena spokoju

Im lepiej zabezpieczony dom, tym mniej zapłacisz za polisę. Ale na nic najdroższe nawet ubezpieczenie i nowoczesny alarm, jeśli nie włączysz przezorności.  

Mój znajomy chwalił się, że jego dom jest tak zabezpieczony, że nawet mysz z pola nie prześliźnie się bez jego wiedzy. Zainwestował kilkadziesiąt tysięcy złotych w kamery monitorujące wszystkie pomieszczenia, drzwi antywłamaniowe, alarmy, czujniki ruchu. Oprócz tego ubezpieczył dom na dużą kwotę, wykupując dodatkowe polisy obejmujące dwa cenne obrazy i biżuterię po prababci.

Podczas sąsiedzkiego grilla 
z piwkiem wyznał, że owszem, płaci towarzystwu ubezpieczeniowemu sporo, ale najważniejsze dla niego jest poczucie bezpieczeństwa. Poza tym ze względu na superzabezpieczenia ma ok. 60 proc. zniżki. Przyznam, że nie rozumiem jego zapobiegliwości. Osobiście wierzę, że złodziei nie ma, a nawet jeśli gdzieś są, to nigdy moim domem się nie zainteresują. W przeciwieństwie do mojej żony, która już od jakiegoś czasu ciosa mi kołki na głowie, żeby zamontować alarm i wykupić polisę.  

Kilka dni temu dowiedziałem się jednak, że sąsiad wylądował w szpitalu z zawałem. Gdy wrócił z długiego weekendu, zastał dom doszczętnie ogołocony. Co więcej, ubezpieczyciel odmówił wypłaty odszkodowania, bo jak wykazało postępowanie, sąsiad zapomniał zamknąć jedno z okien.

reklama


Nie wiem, jak to się stało, że nie zadziałały czujniki ruchu. Kamery wprawdzie zarejestrowały dwie postaci w kominiarkach, ale przestępcy błyskawicznie rozbroili alarm, nie zostawiając śladów. Opowiedziałem to nie bez satysfakcji mojej żonie, ale popatrzyła na mnie zimnym wzrokiem i wręczyła mi oferty towarzystw ubezpieczeniowych. – Strzeżonego Pan Bóg strzeże – powiedziała, dodając coś jeszcze o głupocie ludzkiej i o konsekwencjach braku przezorności.

Zabrałem się więc do lektury. Wyszło mi, że za ubezpieczenie domu będę musiał płacić 400-500 zł rocznie. Składka może być jednak nawet o 60 proc. niższa, jeżeli założę alarm z monitoringiem (30 proc. zniżki), drzwi przeciwwłamaniowe z certyfikatem (20 proc.), szyby antywłamaniowe lub kraty (10 proc.). Zniżki można też dostać za tzw. bezszkodowość (jeśli co najmniej przez rok opłacaliśmy składkę i nic się nie stało) czy zakup kilku polis w pakiecie.

Oczywiście wszystko zależy od tego, na jaką kwotę chcemy dom ubezpieczyć (im wyższa wartość nieruchomości, tym droższa składka), a także od zakresu ubezpieczenia. Towarzystwo daje nam zwykle do wyboru kilka wariantów, możemy wybrać z nich ten, który najlepiej spełnia nasze oczekiwania.

Najdroższe, ale też najwygodniejsze dla klienta, są polisy z formułą all risks, czyli ubezpieczenie od wszystkiego, np. ognia, powodzi, huraganu czy włamania. Podpisując ją, trzeba jednak dokładnie przeczytać listę wyłączeń, czyli zdarzeń, za które firma nie wypłaci odszkodowania (np. wojna lub pozostawienie otwartego okna).  

Jak działa formuła all risks? Jeśli wichura zerwie dach, ubezpieczyciel wypłaci kwotę ubezpieczenia, nie sprawdzając, z jaką siłą wiał wiatr i jaką konstrukcję miał dach. A w przypadku kradzieży wypłaci za wszystkie wyniesione przez włamywaczy przedmioty, nawet za perfumy, jeśli oświadczymy, że znikły. 

Ale zanim zdecydujemy się na podpisanie umowy, warto sprawdzić propozycje kilku towarzystw ubezpieczeniowych. Oferowane przez nie produkty mogą się bardzo różnić.  

tekst: Mirosław Wesołowski, Atelier Wnętrz i Architektury 
zdjęcie: shutterstock 

Zobacz również