Nie kupuj kota w worku
Wiadomo, jak opłakane mogą być skutki nieuważnych zakupów. Sterta niedoróbek i podróbek, niezgodnego z opisem na pudełku badziewia, którego, jak się okazuje, nie można reklamować… Wchodząc do sklepu, należy wyłączyć entuzjazm i włączyć czujność – inaczej kota w worku mamy jak w banku.
Jest to powszechnie znana prawda, a opisujące ją powiedzenie baaaardzo stare (popularność zdobyło w głębokim średniowieczu) i wspólne dla całej Europy. Początkowo dotyczyło tylko towaru w worku. Kot pojawił się w nim dopiero w okolicach XVI-XVII wieku, a i to nie wszędzie – np. w Anglii zastępuje go prosię. Należy dodać, że kot rzadko bywał przedmiotem transakcji. Na ogół trafiał do domu bezpłatnie: jako włóczęga czy potomstwo lokalnej kotki. Wyjątki stanowiły okresy, w których dochodziło do mysich i szczurzych plag. Łowny, doświadczony szczurołap był towarem deficytowym i miał swoją cenę. A oszustom zapewne zdarzało się wsadzić do worka kociego niedojdę albo inne zwierzę i sprzedać naiwnemu klientowi za ciężkie pieniądze.
Teksty: Weronika Kowalkowska
Zdjęcia: Shutterstock