Dolny Śląsk ma w sobie coś, co przyciąga jak magnes – mówią Tatiana i Andrzej. Przez kilkanaście lat przyjeżdżali na majówki, teraz spędzają tu każdą wolną chwilę.
Stary dom kupiony bez oglądania
W Pokrzywniku domy można policzyć na palcach kilku rąk. Tatiany i Andrzeja ma numer 10 i tak o nim mówią. Kupili go w ciemno, bez oglądania. Dlaczego? – Trzeba było złowić to szczęście na wędkę, zanim ktoś nas uprzedzi – śmieje się Andrzej. – Zresztą znaliśmy go z widzenia, bo do tej wsi przyjeżdżaliśmy już wcześniej. Któregoś razu usłyszeliśmy od miejscowych, że dom jest na sprzedaż. I nawet specjalnie się nie zastanawiałem, czułem, że to jest to. Nie musiałem oglądać go w środku – tłumaczy gospodarz.
Styl rustykalny łączy stare z nowym
Do domu wchodzi się przez stary kamienny portal. Takie ozdobne obramowanie drzwi zwykle spotyka się w kościołach, pałacach albo zabytkowych kamienicach. W środku skrzypiące drewniane schody i podłogi, belki stropowe czy okienne klamki pamiętają jeszcze czasy cesarza Wilhelma II. Kiedy Tatiana z Andrzejem zabrali się do remontu, przede wszystkim starali się niczego nie zniszczyć i pilnować, żeby nowoczesny wystrój nie zdominował przeszłości. To dlatego beton na podłodze kładli ręcznie metodą zacierkową. Gdyby robiły to maszyny, błyszczałaby jak nowa, a tak ma odpowiednią patynę i pęknięcia wyglądające na starsze, niż są. To dlatego stoły, ławę na kółkach i fronty kuchenne pan Michał, stolarz z sąsiedztwa, zbijał z grubych dech, tak samo wiekowych jak i dom. I dlatego cierpliwie czekali, aż miejscowy antykwariusz zdobędzie dla nich prawdziwą perełkę – dwustuletnią ręcznie malowaną szafę z kutymi zawiasami, taką, jakie można było kiedyś spotkać w folwarkach.
Okolica z historią
Oboje są zafascynowani okolicą. – Przyjeżdżaliśmy tu od ponad piętnastu lat, przede wszystkim na majówki. Dolny Śląsk przyciąga nas jak magnes – mówi Tatiana. – Fortyfikacje, pałace, targi staroci i przepiękna architektura. Tu nie można się nudzić, jest tak wiele do odkrycia. W Kotlinie Jeleniogórskiej spotykają się co najmniej trzy kultury – polska, czeska i niemiecka. Sto pięćdziesiąt lat temu wypoczywali tu Fryderyk Chopin, Izabela Czartoryska czy Goethe. Według Tatiany tutejsza wieś jest wyjątkowa i wygląda jak w żadnym innym zakątku Polski. Różnicę widać na pierwszy rzut oka – stare mury pruskie, wielgachne stodoły. No i ten pofałdowany pejzaż z soczystą zielenią i z Karkonoszami w tle. W pobliżu jest wiele atrakcji. Pokrzywnik, położony zaledwie 20 kilometrów od Jeleniej Góry, sąsiaduje z Zaporą Pilchowice, najwyższą (69 metrów) kamienną zaporą w Polsce. Blisko jest też Dziki Wąwóz – malownicza dolina z wodospadem, niegdyś część dziewiętnastowiecznego parku przy pałacu w Maciejowcu, zaprojektowanego zgodnie z ówczesną romantyczną modą – zwalone drzewa i omszałe kamienie nad wodospadem sprawiają, że jest to jedno z najbardziej klimatycznych miejsc Przełomu Bobru.
Minimalizm i biel
Tatiana i Andrzej spędzają tu każdą wolną chwilę. Dom jest na tyle duży, że kilka pokoi wynajmują gościom. W wystroju wnętrz Tatiana, z zawodu architektka zieleni, postawiła na minimalizm – białe ściany i tylko niezbędne meble. Ale za to wiele z nich to antyki. Wybrali życie na dwa domy, lecz Tatiana mówi, że chociaż ciałem są w Warszawie, duchem – zawsze w Pokrzywniku. – Jedziemy do „dużego” domu, jak mówi nasz syn Marcel, pooddychać, poczuć przestrzeń, a w „małym”, czyli warszawskim, pracujemy na ten tlen. Poza tym w mieście ich syn nie pojeździ traktorem!
Kontakt do właścicieli: Pokrzywnik 10, 59-623 Lubomierz, www.domnumer10.pl.
Dziękujemy firmie Warsztat woni Marta Gessler, Warszawa, ul. Burakowska 5/7.
Tekst: Maura Ładosz
Zdjęcia: Rafał Lipski
Stylizacja: Agata de Virion