W zeszłym roku latem nagle zwiędła część roślin w moim ogrodzie. Po szybkim śledztwie okazało się, że stare szambo, zamontowane prawie ćwierć wieku temu, zaczęło przeciekać i ścieki przedostały się do gleby. Co robić? Najprostszym rozwiązaniem byłoby nowe szambo. Razem z żoną stwierdziliśmy jednak, że mamy dość płacenia ponad tysiąc złotych miesięcznie za wywóz nieczystości. Postanowiłem zainwestować w domową oczyszczalnię, w której osady wywozi się raz do roku, a nawet co dwa, trzy lata. Prostą i tanią w eksploatacji, a na dodatek tak dobrze filtrującą ścieki, że odzyskaną wodą można podlewać ogród.
Oczyszczalnia roślinna czy biologiczna?
Na początku pomyślałem o oczyszczalni trzcinowej. Wykopuje się zbiorniki na ścieki, umieszcza tam baniaki i sadzi w nich trzciny, pałki wodne i wiklinę. Rośliny odżywiają się składnikami z nieczystości i oczyszczają wodę. To rozwiązanie jest niedrogie, a gdy zbiornik porządnie zarośnie, będzie pięknie wyglądał. Dwa lata temu pomagałem w budowie takiej oczyszczalni u znajomego pod Darłowem. Sami ją kopaliśmy, montowaliśmy rurka po rurce, sami obsadzaliśmy roślinami. Już wtedy myślałem o czymś podobnym we własnym ogrodzie. Kiedy jednak musiałem zdecydować się na jakiś konkretny model oczyszczalni, przypomniałem sobie, vże trzcinowa zacznie działać pełną parą dopiero wtedy, gdy pożerające brud z wody rośliny wyrosną i mocno się ukorzenią. Najwcześniej za trzy lata. Aż tyle nie mogłem czekać, więc postanowiłem poszukać innego rozwiązania. Zatrudniłem specjalistę. Ekspert najpierw dokładnie obejrzał i obmierzył działkę, wypytał o liczbę osób w rodzinie, dowiedział się, jak często każde z nas bierze kąpiel i ile pierzemy. Pytał nawet, jakiego mydła i środków czystości używamy. Zapro-ponował nam dwa rodzaje oczyszczalni: drenażową i biologiczną. W pierwszej ścieki po wstępnym oczyszczeniu w osadniku przepływają przez system perforowanych rur, a potem dalej się filtrują, przesiąkając przez porowaty grunt. Do jej budowy potrzebny jest spory kawałek ziemi z niskim poziomem wód gruntowych. Z kolei w oczyszczalni biologicznej nieczystości spływające do zbiornika są neutralizowane przez specjalne bakterie. Zbyt dużo związków chemicznych, na przykład proszku do prania, spowoduje, że bakterie zginą. Tego typu oczyszczalni nie można budować też przy niezamieszkanym domu, bo urządzenia i mikroorganizmy nie mogą funkcjonować bez stałego dopływu ścieków. Po chwili zastanowienia wybraliśmy biologiczną. Uznaliśmy ją za najbardziej bezpieczną i skuteczną, bo proces filtrowania odbywa się w zamkniętych komorach, a oczyszczoną wodą można podlewać ogród.
Ile kosztuje przydomowa oczyszczalnia?
Oczyszczalnia trzcinowa jest najtańsza, koszt samodzielnie wykonanej może się zamknąć w 2,5 tys. zł. Cena oczyszczalni drenażowej i biologicznej zależy od ilości filtrowanych ścieków. Moja pięcioosobowa rodzina zużywa ok. 2250 litrów wody dziennie, czyli 2,25 metra sześciennego. Dlatego wybraliśmy zbiornik na 2500 litrów. Specjalnie nieco większy, żeby uniknąć kosztownej rozbudowy, gdyby rodzina się powiększyła. Urządzenie złożone z dwukomorowego zbiornika, bioreaktora i sterownika, kosztowało prawie 10 tys. zł. Znacznie drożej niż nowe szambo, a nawet oczyszczalnia drenażowa, za którą zapłacilibyśmy 5-6 tys. zł. Ale biorąc pod uwagę koszty eksploatacji, obliczyliśmy, że inwestycja zwróci się za dwa, trzy lata.
Co warto wiedzieć przed podjęciem decyzji o budowie oczyszczalni
Nie wolno budować przydomowych oczyszczalni, jeśli w okolicy działa kanalizacja. Tam, gdzie sieci nie ma, możliwość budowy zależy od miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego lub lokalnych przepisów. Można je przejrzeć w urzędzie gminy lub starostwie. Oczyszczalnia o wydajności do 7,5 m³ na dobę nie wymaga pozwolenia na budowę. Należy jednak zgłosić inwestycję do starostwa. Potrzebne będą: potwierdzenie prawa do gruntu, decyzja o warunkach zabudowy, mapa i badania geologiczne. Jeśli urząd się nie sprzeciwi, po 30 dniach od zgłoszenia możemy zacząć budowę.
Przydomowe oczyszczalnie ścieków można zakładać minimum 2 m od granicy działki i 5 m od okien i drzwi zewnętrznych domów. Szczelne zbiorniki na nieczystości, takie jak osadniki i szamba, muszą być oddalone od studni wody pitnej przynajmniej o 15 m, a przewody oczyszczalni biologicznych – o 30 m. Prace najlepiej prowadzić od wiosny do jesieni, kiedy ziemia jest miękka. Rośliny, którymi obsadzimy oczyszczalnię, nie powinny mieć mocno rozwiniętego systemu korzeniowego, który może zniszczyć podziemne instalacje. Minimalna odległość drzew od drenażu – 3 m.
Jak zdobyć dofinansowanie?
Na budowę przydomowej oczyszczalni możemy dostać dopłatę z Gminnego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej lub z funduszy unijnych (program operacyjny Infrastruktura i Środowisko). Informacji należy szukać w urzędzie gminy, urzędach marszałkowskich, wojewódzkich funduszach ochrony środowiska i gospodarki wodnej oraz ośrodkach doradztwa rolniczego. Wysokość dofinansowania wynosi od 20 do 80 proc. wartości inwestycji, więc jest o co zawalczyć. Trzeba jedynie pamiętać, że pieniądze dostaniemy dopiero po zakończeniu prac i przedstawieniu faktur.
Tekst: Mirosław Wesołowski, Atelier Wnętrz i Architektury
Zdjęcia: Gap photos, Jerzy Romanowski/East News, Picture Press/East News