Nie ma to jak zabawa na grządkach. Można poczuć prawdziwy smak marchewki, pochrupać liście buraków, zobaczyć, jak ładnie farbują palce. I wreszcie przekonać się, że wcale nie rosną na półkach w warzywniaku.
Nic tak nie smakuje jak własnoręcznie zerwane pomidorki. Karolina i Ulka mogą zjeść nawet kilogram na głowę i nie mają dosyć. Piasek trochę zgrzyta w zębach? Niech sobie zgrzyta, brudne dziecko to szczęśliwe dziecko.
A zabawa, w kto pierwszy doskoczy do jabłka? Albo wyścigi, kto szybciej schrupie ogórka? Jeszcze lepsza jest zgaduj-zgadula, jaki to owoc (w przypadku czarnego bzu dorosły powinien sprawdzić, czy już jest dobry do jedzenia na surowo, bo nie całkiem dojrzały może małego poszukiwacza smaków lekko podtruć).
Dynią w piłkę wprawdzie pograć się nie da, ale jest okazja, by dowiedzieć się, że: po pierwsze – nadaje się na coś więcej niż halloweenowe lampy, po drugie – że najlepsze wcale nie rosną na drzewach.
Zdjęcia: Pauline Joosten