Fajne miejsce jest w sercu Warmii, przytulone do jeziora Ring. Wymyślili je Artur i Tomek, którzy lubią kolekcjonować ciekawe wrażenia.
We wsi Tłokowo, choć jest maleńka, dzieje się dużo. Ledwo przekraczamy bramę, a na spotkanie wybiega Artur ze znajdką Sunią. Tuż za nim Tomek, a po chwili podjeżdża Ewa samochodem wypchanym po dach warzywami i owocami. Rozdaje wszystkim fartuchy i… rozpoczyna się zabawa.
Krojenie, mieszanie, przyprawianie i dekorowanie ziołami i kwiatami. Te ostatnie, oczywiście, potem zjemy – nagietki, goździki i rumianki nie tylko ładnie wyglądają, ale też dobrze smakują. Na stole lądują zapiekane warzywa: ziemniaki, marchewka, brukselka, papryka i czosnek w łupinach na liściach jarmużu, sałatka ze słodkich buraczków i pestek słonecznika, dynia na chrupko z suszonymi pomidorami i tarta śliwkowa.
Fajne miejsce w sercu Warmii
Artur wychował się w Jezioranach, w Olsztynie chodził do liceum. Potem wyjechał do Łodzi, bo zamarzyło mu się studiowanie mody. Wybrał „ubiór”. Wtedy spotkał Tomka, który właśnie skończył „tkaninę”. Wspólnie wynajęli lodowaty strych przy Piotrkowskiej i zaczęli szyć ciuchy. Pewnego razu uczelnię zaszczycił sam Paco Rabanne. Mistrz radził studentom, żeby pakowali kolekcje i jechali do Paryża. W ten sposób zaczęli bywać na targach mody i sprzedawać projekty do renomowanych butików. Ale sława nie zawróciła im w głowach.
Po latach gonitwy rozstali się z wielkim światem. Choć niekoniecznie z modą. Wrócili do Jezioran. – Myśleliśmy o starym gospodarstwie z historią, trochę nawiedzonym, z jakimś duchem – wspomina Artur. – Ale co z ziemią, którą kupiliśmy tu 12 lat temu? Co z widokiem na jezioro? Stanęło na tym, że sami stworzymy Fajne Miejsce.
Zbudowali prosty dom z dwuspadowym dachem. Od południa urządzili taras i jasną, wygodną pracownię. A żeby cisza ich za mocno nie zmęczyła, wygospodarowali kilka pokoi dla gości, każdy z tarasikiem pełnym kwiatów. Coś w stylu rodzinnego Bed & Breakfast, jakich pełno we Włoszech i Francji. Wystrój skromny, w chłodnych odcieniach szarości i błękitu. – Bogate zdobienia to nie nasz styl. Ściany są białe, podłogi ceglane i drewniane, a sufity z betonu. Jak tylko zostały zdjęte aluminiowe konstrukcje podtrzymujące strop, od razu wiedzieliśmy, że ich tynkowanie będzie zbrodnią – wspomina Artur.
Kulinarnie i modnie
Ewa Pe poznała Artura, gdy była w szkole plastycznej. Mistrza pędzla rozpoznasz nawet w kuchni – jej salsa z jabłek, harissa ze słodkich papryk czy pieczone pomidorki cherry z cebulkami wyglądają jak obrazy. – Wystygnie – martwimy się, bo zanim spróbujemy smakołyków, najpierw musimy zrobić im zdjęcia. – To nic, wszystko podgrzeję – uspokaja Ewa. Nie mieszka w Fajnym Miejscu, ale kiedy tylko może, pomaga chłopakom.
Gdy słyszy, że zaczyna mnie boleć gardło i łamać w kościach, podaje herbatę z imbirem, a na ucho mówi przepis na rewelacyjną kurację antyprzeziębieniową. Pomaga – łamanie przechodzi jak ręką odjął. Szczegółów nie zdradzę, bo prawa autorskie ma Fajne Miejsce. Powiem tylko, że dla podtrzymania cudownego efektu trzeba skosztować konfitur mamy Artura z tutejszych malin.
Na koniec zwiedzamy pracownię, gdzie chłopaki projektują, szyją, barwią i drukują swoje ubrania (kupimy je w ich butiku internetowym cipher.com.pl). Organizują też warsztaty, na których pokazują, jak drukować na tkaninie. Odważni mogą spróbować sił i zrobić ze zwykłego ubrania nową, oryginalną kreację.
Na dziś jedno eksperymentowanie – to kulinarne – mi wystarczy. Ale już myślami grzebię w swojej szafie – wybiorę bluzkę i kiedy do Fajnego Miejsca przyjadę raz jeszcze, zrobię z niej nowy ciuch. Fajny ciuch.
Tekst i stylizacja: Kasia Mitkiewicz
Zdjęcia: Rafał Lipski
Kontakt do właścicieli: www.fajnemiejsce.pl
Blog Ewy Puławskiej: www.ewape.blogspot.com
Specjalność kuchni: pasztet marchewkowy z orzechami włoskimi, czosnkiem i chili
W okolicy: kurnik piękności w Wipsowie, czyli wiejskie spa w byłym kurniku z ruską banią i kąpielową beczką na świeżym powietrzu