W tym roku obrodziły kurki i prawdziwki. Nikomu nie daje spokoju myśl o tostach z grzybami smażonymi na maśle.
Rodzinne grzybobranie
Jest szósta rano. Najpierw wstaje Kristine i bierze się za przygotowanie śniadania. Za oknem szaro, więc musi wymyślić coś, co całą rodzinę podniesie na duchu. Ale w końcu Szwedzi są w tym specjalistami. Godzinę później w imbryku na kuchni pyrkocze kawa. Dzieci – Carl i Oskar – zajadają się owsianką z tartym jabłkiem, a mąż, Michael, kanapkami z marynowanym śledziem.
Wszyscy się spieszą, bo w kuchni już pachną naleśniki (te szwedzkie, plätter, są wyjątkowe, bo z cynamonem, kardamonem i imbirem). Gdzieś przed ósmą rodzina, wyposażona w kosze, rusza na grzyby. Dziś będą „polować” na kurki i prawdziwki, które wyjątkowo w tym roku obrodziły. Konkurencji dużej nie ma, bo Szwedzi za grzybami jakoś szczególnie nie przepadają.
Bajkowa okolica
Jesienne weekendy państwa Hansenów wyglądają podobnie. Na co dzień mocno zapracowani – ona graficzka, on dyrektor handlowy w liniach lotniczych Sterling – gdy tylko się da, wyskakują do leśnej chaty w Smalandii, żeby posłuchać... ciszy. Bo gdzie, jak nie tu. „Ich” las ciągnie się wzdłuż ogromnego jeziora (ma 25 kilometrów długości), upstrzonego małymi wysepkami. Nie słychać tu niczego poza dziką zwierzyną i wiatrem.
Takich jezior w Smalandii jest aż pięć tysięcy, łączą się ze sobą, tworząc malownicze łańcuchy. Okoliczne lasy są najdziksze w Europie, dzieci wciąż wierzą, że mieszkają w nich trolle i krasnoludki. Ale ładna jest nie tylko okolica.
Dom z tradycją
Dom, tradycyjny szwedzki cottage, ma 300 lat, a w środku kilka równie starych detali: na przykład kuchenny piec wciąż działający bez zarzutu. – Spójrzcie, jaki jest niski. Ludzie w XVII wieku też musieli być niewielkiego wzrostu – opowiada Kristine.
Sędziwe są również belki, podłogi z grubych dębowych dech oraz ściany uszczelniane staruteńkim korkiem, bo Szwedzi od zawsze byli eko.
Pasja do gotowania
Choć w pobliżu nie ma żywej duszy, trudno się tu nudzić. Co roku płyną łódką na zwiedzanie kolejnej nowej wysepki i jej podbój kończą grillowaniem. Urządzają wyprawy na raki, a potem gotują je w wodzie z dodatkiem piwa i kopru.
Gdy wrócą z koszami pełnymi grzybów i wiadomo, że wszystkich nie uda się od razu zjeść, czyszczą je szczoteczkami, absolutnie nie wodą, bo ta kradnie im smak, potem podsmażają na maśle i mrożą. Tak przygotowane w każdej chwili Kristine może dorzucić do zupy, sosu czy gulaszu.
Dziś będą tosty z duszonymi kurkami. Oskar pomaga mamie, a Karl pobiegł się bawić. Udaje małego psotnika Emila z książki Astrid Lindgren. W końcu obaj mieszkają w Smalandii.
Tekst i stylizacja: Eckmann Studio/Pure Public.dk
Opracowanie: Katarzyna Sadłowska
Zdjęcia: Bjarni B. Jacobsen/Pure Public.dk