Należą do niej dzikie gęsi. Powiedzenie „głupia gęś” jest dla nich wielce krzywdzące. Bo to ptaki mądre, wrażliwe i bardzo… prorodzinne.
Dzika gęś niejedno ma imię. Jej gatunków jest co najmniej kilka. Nasza, rodzima to gęgawa (z łaciny Anser anser, czyli gęś gęś). Inne mają nazwy naukowe, zaczynające się na Anser lub Branta. Te drugie to bernikle, w sensie biologicznym też gęsi. Jedna z nich, bernikla kanadyjska (Branta canadensis), przystępująca w Polsce do lęgów, pochodzi z Ameryki Północnej. Do Europy sprowadzono ją jako ptaka ozdobnego i łownego. Niestety, jest mocno zaborcza i z miejsc, gdzie się osiedla, bezwzględnie przepędza inne ptaki wodne. Inne gęsi zwykle tylko u nas zimują lub przelatują „tranzytem”. Są to: gęś zbożowa (zbożówka), krótkodzioba, białoczelna, bernikla białolica, rdzawa i obrożna, mała, a także gęsiówka egipska, śnieżyca i gęś tybetańska. Ta ostatnia, podobnie jak gęsiówka, jest coraz większym zagrożeniem dla naszych ptaków. W Polsce zdarzają się też lęgi zbożówek, bernikli kanadyjskich, gęsiówek i gęsi tybetańskich. Skupmy się jednak na gęgawie.
Historia pewnej miłości
Dawniej intensywnie na nie polowano, podbierano im jaja, a młode wychowywano w kurnikach, by podrosły i utuczyły się, zanim trafią na stół. Teraz w sezonie lęgowym są chronione, ale zaraz po nim stają się atrakcyjnym łupem myśliwych. Największe lęgowiska i zimowiska gęsi w Polsce (Słońsk, Milicz) są na szczęście objęte ochroną rezerwatową. Dlatego myśliwi czatują na ptaki w mniej zasobnych w gęsi zakątkach kraju lub tuż za granicami rezerwatów. Strzelając, trafia się nie jakąś tam gęś, ale brata, siostrę, matkę, ojca lub ciotkę, bo one nie są anonimowe! Żyją w wielopokoleniowych grupach rodzinnych i boleśnie odczuwają stratę każdego członka. A polują na nie ludzie wcale niegłodni i, paradok-salnie, wrażliwi na piękno przyrody. Trzeba też wiedzieć, że gęsi żyją w trwałych związkach małżeńskich, a po stracie partnera bardzo trudno im połączyć się z nowym ptakiem.
Kiedyś do szpitala dla dzikich ptaków w warszawskim zoo (Ptasi Azyl) trafiła postrzelona samica zbożówki. Uraz skrzydła wykluczał szansę powrotu na wolność. Była jednak młoda i łatwo zaadaptowała się do życia wśród różnych gatunków gęsi na jednym ze stawów. Wiosną szukała samca własnego gatunku, ale takiego w zoo nie było. Wypytywałem w innych ogrodach o „nadwyżkowego” samca zbożówki, ale nikt takiego nie miał. Spragniona miłości samica połączyła się w parę z młodym samcem bernikli kanadyjskiej, przynajmniej dwukrotnie od niej cięższym. Ptaki niemal stale przebywały razem i broniły „swojego” terytorium przed innymi gęsiami. Zakłócało to przebieg lęgów bernikli białolicych i musieliśmy ukochanego oddać. Zbożówka natychmiast znalazła nowy obiekt uczuć. Tym razem była to gęgawa. Samica, dotychczas samotna. Ten związek przetrwał do następnej wiosny, gdyż gęgawa połączyła się z samcem własnego gatunku.
Zbożówka znów szukała partnera i po kilku tygodniach zaprzyjaźniła się z kilkumiesięcznym samcem bernikli białolicej. Po paru latach, jesienią, trafił do nas – na szczęście dla niej – postrzelony samiec zbożówki. Dorosły, co najmniej kilkuletni. Był w bardzo złym stanie, ale robiłem wszystko, by go dla niej uratować. Kiedy po paru tygodniach został wpuszczony na wybieg, zbożówka natychmiast zerwała, nieudany zresztą, związek i wręcz przykleiła się do samca własnego gatunku. Ptaki stały się nierozłączne, zawsze obok siebie. Co robił jeden, robił i drugi. Tyle że nigdy nie doczekały się potomstwa. Oba nielotne, po urazach skrzydeł, potrzebowały bliskości, ale coś nie pozwalało im na założenie rodziny. Winien był pewnie samiec, który wcześniej żył w naturze, miał żonę i dzieci, więc nie mógł przekroczyć granicy przyjaźni. Hodowcy rozmnażający ozdobne gatunki ptaków wodnych wiedzą, że młode gęsi łączą się już pierwszej jesieni i są sobie wierne, a rozbicie takiej pary oznacza utratę szans na przychówek
Pisklęta wodoodporne
Po powrocie z zimowisk gęsi niezwłocznie przystępują do lęgów. Gęgawy już na początku kwietnia rozpoczynają wysiadywanie. Mają zwykle 4–6 jaj, czasem więcej. Gniazdo budują z trzcin na podstawie z połamanych, ubiegłorocznych pędów. W trakcie wysiadywania z samicy wychodzi puch, który obficie wyściela gniazdo. Wysiaduje tylko ona. Samiec jw tym czasie bacznie obserwuje okolicę. W razie zagrożenia daje samicy sygnał, by niepostrzeżenie opuścić gniazdo. Normalnie schodzi ona z niego tylko dla załatwienia potrzeb fizjologicznych i na małą przekąskę. Po mniej więcej 28 dniach wysiadywania wykluwają się pokryte żółtym puchem gąsięta.
Są od razu ruchliwe i po dwóch dniach opuszczają gniazdo, płynąc za ojcem i matką. Oczywiście gęsiego. Za sprawą wspomnianego puchu są wodoodporne. Jest on nasączony tłustawą wydzieliną z gruczołu kuprowego matki. Młode, przez pierwsze dwa dni w gnieździe wcierają w siebie nieprzepuszczalną wydzielinę. Później uzupełniają impregnat, grzejąc się pod brzuchem rodziców, a po dwóch tygodniach same wydzielają taką substancję. Będą ją zbierały dziobem z kupra i rozprowadzały po całym upierzeniu po każdej kąpieli. Gęsi poświęcają pielęgnacji upierzenia nawet kilka godzin dziennie.
W każdej chwili mogą być zmuszone do ucieczki i zerwania się z wody do lotu. Wrogami gęsi są orły, lisy i wilki. Młodym zagrażają wydry i norki, ale dorosła gęś może obronić swe pociechy. Dlatego maluchy bardzo pilnują się rodziców. To dla nich jedyna szansa przeżycia i nauczenia się życiowych prawd. Stadka gęsi, zwykle kilka rodzin, pasą się na brzegach stawów lub jezior, zjadając trawy i zioła. Gdy młode zaczną latać, rodziny będą odlatywały na coraz dalej położone żerowiska. Jesienią gęsi z całej okolicy połączą się w jedno wielkie stado. Najpierw będą koczowały w okolicy, później odlecą na zachód w poszukiwaniu niezamarzających wód.
Za dnia będą skubały trawy, a nocą spały na wodzie, jak najdalej od brzegu. Młode muszą się nauczyć topografii terenu, lokalizacji żerowisk, unikania zagrożeń i zapamiętać doroczną trasę wędrówek. Na szczęście nigdy nie będą same, a stado donośnym gęganiem zawsze uzgodni, kiedy i dokąd lecieć. Domowe gęsi mogą tylko zadzierać głowy ku niebu i odpowiadać gęganiem na gęganie. Dalekie wędrówki to dla nich jedynie nieosiągalne marzenie…
O zwierzętach opowiada dr Andrzej G. Kruszewicz; lekarz weterynarii, ornitolog, znawca ptasich obyczajów, autor wielu książek, dyrektor warszawskiego zoo.
Fotografie: Naturepl/ Be&W