Kim był dziad proszalny

Kiedyś stanowił, przepraszam za wyrażenie, stały element krajobrazu. Można go było spotkać na gościńcach, przy kościołach, we wsiach i miastach. Coś pomiędzy pielgrzymem a żebrakiem – dziad uzbrojony w obowiązkowy kostur, różaniec, a niekiedy i plik świętych obrazków, tułał się od wioski do wioski, prosząc „o wspomożenie” – miskę zupy albo kawałek chleba. Wszyscy odnosili się do niego z szacunkiem, wierzono bowiem, że dziad ma specjalne „chody” u Najwyższego i należy żyć z nim w zgodzie. Nie bez znaczenia były także „usługi dodatkowe”. Za niewielką opłatą dziad chętnie modlił się we wskazanej przez darczyńcę intencji, snuł gawędy oraz przynosił wieści z dalekiego świata (bardzo pożądane przez niewychylające nosa poza najbliższą okolicę chłopstwo). Ci bardziej muzykalni czynili użytek z szerokiego repertuaru pieśni tzw. dziadowskich: nabożnych, opisujących ważne historyczne wydarzenia albo umoralniających.

reklama

Ulubionymi tematami były przestrogi dla dziewic (kuszonych przez diabła pod postacią pięknego młodzieńca) oraz rozważania na temat nietrwałości dóbr materialnych. W erze pretelewizyjnej obdarzony dobrym głosem, wyobraźnią i talentem oratorskim dziad był na wagę złota! Podróżujący zazwyczaj samopas dziadowie gromadzili się pod kościołami z okazji odpustów i świąt. Najchętniej w sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej, gdzie obsiadali schody prowadzące do bazyliki, wielki dziedziniec i kapliczki drogi krzyżowej. Była ich taka masa, że co roku dochodziło do przepychanek między zajmującymi najbardziej strategiczne miejsca rodowitymi dziadami kalwaryjskimi i przyjezdnymi kolegami po fachu. Tuż przed drugą wojną światową doszło nawet do solidnej bijatyki między „lokalsami” i pielgrzymami z Podhala broniącymi swojego dziada. Dziś instytucja żebraka-pątnika--gawędziarza odeszła w zapomnienie, a wiadomości przekazują nam media, nudne i wymagające datków o wiele kosztowniejszych niż miska zupy.  


Tekst: Weronika Kowalkowska
Fotografie: Stockfood/ Free, Fotochannels, Gap Photos/ Medium, Be&W, shutterstock.com 

Zobacz również