Dlaczego Hubertus patronuje myśliwym
Trudno powiedzieć, bo dostąpił bożej łaski właśnie dlatego, że raz na zawsze skończył z polowaniami. Przed nawróceniem był młodzieńcem bardzo rozrywkowym, a na dodatek księciem, więc okazji do grzechu mu nie brakowało. Uczty, hulanki, a przede wszystkim polowania, których był zagorzałym miłośnikiem. Co dzień, nie zważając na święta, wyruszał w las coś ukatrupić. Miarka się przebrała, gdy Hubertowi zachciało się polować w Wielki Piątek. Na jego drodze stanął biały jeleń z jaśniejącym w porożu krzyżem. Nie zdążył ochłonąć, a już Bóg głośno wypominał mu nieumiarkowanie, nakazywał skończyć z polowaniami i udać się do pewnego świątobliwego biskupa na nauki. Hubert zamienił łuk na podróżny kostur, pobrał nauki, a wreszcie sam został biskupem i do końca swoich dni podróżował, skutecznie nawracając kolejne wioski i miasta. Przy okazji uzdrawiał chorych – zarówno ludzi, jak i zwierzęta. Oprócz myśliwych opiekuje się także lunatykami, epileptykami i zarażonymi wścieklizną.
Na świętego Huberta (3 listopada) myśliwi urządzają sobie uroczyste wielkie polowanie połączone z ogniskiem albo biesiadą z obowiązkowym bigosem. Zaproszeni są nie tylko członkowie całego koła myśliwskiego, ale także ich rodziny i „goście specjalni” – politycy, księża i inne osobistości. Wręcza się odznaczenia oraz dyplomy, a od czasu do czasu, jeśli finanse pozwalają, funduje się kapliczki świętego patrona, najczęściej budowane w samym środku łowiska. To przy nich będą odbywać się inaugurujące hubertusowe polowanie msze. Hubertus to dla Polaków stosunkowo świeży zwyczaj. Kult świętego i związane z nim uroczystości pojawiły się w naszym kraju dopiero wraz z dynastią saską, na początku XVIII wieku. Trafiły jednak na podatny grunt i od tej pory co i rusz obrastają w nowe atrakcje – popisy sokolników, wystawy psów, a ostatnio nawet przejażdżki psimi zaprzęgami!
Tekst: Weronika Kowalkowska
Fotografie: Stockfood/Free, Fotochannels, Gap Photos/Medium, Be&W, Be&W, shutterstock.com