Harde, okazałe, pełne majestatu. Srebrzysta kora sprawia, że wyglądają jak kolumny. Pod bukami odzyskujemy spokój i pewność siebie.
Bukowa knieja nie ma sobie równych. Zwłaszcza w ciepłym jesiennym słońcu, które oświetla gładką korę. Potężne pnie wznoszą się równiutko do nieba, a opadłe liście tworzą rudozłoty kobierzec, który kojąco szeleści pod stopami. Nie ma leśnych zarośli ani niskopiennych krzaków, nawet jałowców i paproci. Zamiast nich – wszechogarniający ład, spokój i równowaga. Jedyna w swoim rodzaju architektura lasu, bo bukowa puszcza wygląda jak gotycka katedra. Przekonajcie się sami w Bieszczadach albo na Pomorzu Zachodnim, gdzie wśród buków jak klejnoty rozkwitają storczyki, malownicze kępy tworzą rosnące nad szmaragdowymi jeziorkami turzyce, a na głazach zielenią się brodate mchy.
Bukowe lasy nie są tylko naszą specjalnością. Z greckich legend wiemy, że rosły na Olimpie – ich energia sprzyjała nawet bogom, którzy zamieszkiwali wzgórze. Nad nimi, wśród konarów, zakładały gniazda sowy, uważane powszechnie za symbol mądrości, i wrony morskie. Na francuskich wsiach ludzie wierzą do dziś, że pod tymi sięgającymi 45 metrów olbrzymami można bezpiecznie przeczekać burzę, Westfalczycy zaś byli święcie przekonani, że to nie bociany przynoszą im dzieci, lecz właśnie buki – niemowlaki znajdowały się bowiem w dziuplach starych drzew, a nie w węzełkach taszczonych przez ptaki czy między zagonami kapusty. W Anglii, w hrabstwie Sussex, rośnie stara buczyna zwana Lasem Świętego Leonarda.
Podobno święty lubił pod bukami odpoczywać i rozmyślać. Niestety, za dnia przeszkadzały mu żmije, w nocy zaś słowik. Sprawił więc swymi modlitwami o spokój i bezpieczeństwo, że pod bukiem nie spotkasz żmij, a na nim słowików. Drzewo ma także zdolności odstraszania innych intruzów – to dlatego w bukowych lasach panuje taki niezwykły ład. Buk przez długie wieki uchodził za istotę uduchowioną, był drzewem czczonym jako opiekun, budował poczucie bezpieczeństwa i spokoju, bo, jak mawiano: „...w którym domie, bądź sama przez się, bądź sadzona, bukowica rośnie, tam czary i gusła żadne szkodzić nie mogą”. Ludzie budowali więc swoje siedziby pod zielonymi dachami gałęzi i wróżyli sobie przyszłość z zachowania drzewa. Jeśli jesienią rozrzucało liście szeroko, zapowiadała się tęga zima. Październikowy urodzaj na buczynę (orzeszków rodzi się dużo zwykle co 5–7 lat) oznaczał, że należy się spodziewać ostrych mrozów i trzeba napełniać spiżarnie. Na Wszystkich Świętych ścinało się też gałązkę i sprawdzało jej wilgotność. Im suchsza, tym dłużej miał leżeć śnieg.
Drzewo nie tylko chroniło, ale i karmiło. Zjadano pączki, młode liście, orzeszki. Indianie ograbiali z zapasów nawet pręgowce, które chętnie zbierały bukiew przed zimą. Cyganie natomiast, gdy nastał czas głodu, ssali korę, by uspokoić „diabelskie piszczałki” w żołądku. Echa dawnych upodobań kulinarnych pobrzmiewają do dziś w łacińskiej nazwie drzewa – fagus – pochodzącej od greckiego phagein, czyli jeść. Popiół z drewna traktowano jak cudowny kosmetyk. Wystarczyło garść wymieszać z kozim tłuszczem i niewielką ilością świeżej zimnej wody, najlepiej z takiej studni, co „stoi na wschód słońca”, i posmarować papką twarz. Ogorzała od promieni i wiatru skóra odzyskiwała „cudowną białość i połysk”. Popiół dodawano też do mydła i prania. – Żadna fajka, gdy takowe w XVII wieku weszły w ogólniejsze użycie – ani klonowa, ani orzechowa, ani wiśniowa, ani nawet z rarytnego kokosa zamorskiego, nie rozjaśniała do tego stopnia umysłu co bukowa, która potrafiła tytoń przesycić duchem swojego drewna – mawiał Gustaw Flaubert. Podobno ten namiętny palacz, tworząc „Panią Bovary”, ssał bez przerwy bukową fajkę.
Związki buków z książkami są zresztą znacznie starsze. Na gałęziach zapisywano magiczne runy, które z czasem przekształciły się w litery. Cienkie tabliczki bukowe łączono w wiązki – praprababcie książek. Robiono też z niego flety o pięknym dźwięku, ale ogólnie drewno niechętnie ulegało człowiekowi. Twarde, oporne, nie dawało się wyginać w inne kształty, niż wymyśliła natura.
KURACJA SPACEREM
Buki promieniują doskonałą energią – dodają sił duchowych i rozjaśniają umysł. Warto spacerować po takim niezwykłym lesie, wyciszać się, odzyskiwać równowagę i... odruchowo prostować kręgosłup. A jeśli jest taka możliwość – posadzić buk koło domu.
NA DZIĄSŁA
Jeśli nękają stany zapalne, trzeba żuć świeże liście.
DO SAŁATEK
Młode listki smakują jak szczaw, można je siekać do sałatek, ale tylko bardzo wczesną wiosną, przez 2–3 tygodnie.
NALEWKA Z LIŚCI
Pół szklanki liści zalewamy dwiema szklankami wódki, zamykamy i odstawiamy na dwa tygodnie. Po przefiltrowaniu pijemy trzy razy dziennie po łyżeczce. Pomaga przy chorobach wrzodowych, zaburzeniach żołądka, bezsenności.
Tekst: Joanna Halena
Fotografie: Jarosław Madejski/ Archiwum MK, Piękna