Mróz zwykle szkodzi roślinom, dlatego plony zbierajmy przed nadejściem chłodów. Niektóre owoce nabierają jednak słodyczy dopiero wtedy, gdy zwarzy je przymrozek.
Nasze babcie zapełniały nimi jesienią spiżarnie. Nie bez powodu. Smaczne i zdrowe, chroniły przed przeziębieniami. Wystarczyło wybrać się na spacer wzdłuż wiejskiego duktu, a wkrótce koszyczek był pełen rozmaitych dzikich jagód, które czerwieniły się na krzaczkach nawet przez całą zimę. Jeśli, oczywiście, nie zjadły ich głodne ptaki.
Tylko na żurawiny trzeba było zorganizować prawdziwą wyprawę – wejść w las, na grząskie mokradła, wybrać słoneczny dzień, żeby roślina nie ukrywała czerwonych korali w mchach. Zrywano je nawet zimą, bo im dłużej klukwa (to rosyjska nazwa tej bardzo popularnej na Wschodzie krzewinki) zostanie na krzaczku, tym będzie dorodniejsza i bogatsza w składniki odżywcze.
BORÓWKA – krzewinka o błyszczących jak polakierowane listkach. Owoce zbieramy nawet w listopadzie. Najbogatsze jagodziska znajdziemy na Pomorzu Zachodnim oraz na Śląsku. Brusznicę można marynować jak borowiki lub zakwasić. Podaje się ją jako dodatek do dziczyzny albo pieczonego indyka. Jagody zawierają kwas benzoesowy, który je konserwuje, chroni przed chorobami grzybowymi i sprawia, że przetwory nie pleśnieją. Herbatka z liści pomaga przy stanach zapalnych pęcherza, nawet wtedy, gdy zawodzą antybiotyki. Parzymy ją z kopiastej łyżki suszu zalanego szklanką wody. Gotujemy dwie minuty, przecedzamy i pijemy trzy razy dziennie.
JARZĘBINA – ma dużo witamin i jeszcze więcej garbników, które dają charakterystyczny gorzki smak. Owoce warto więc przemrozić samemu w zamrażalniku lub poczekać na przymrozek, a potem sparzyć lub pomoczyć przez noc w osolonej i lekko zakwaszonej wodzie. Dżem z tak przygotowanych owocków działa bardzo korzystnie przy dolegliwościach reumatycznych, chorobie wieńcowej i na wzmocnienie serca. Warto jeść codziennie po kilka łyżeczek.
ROKITNIK – zachęcalibyśmy do zbierania jego owocków na wydmach czy skarpach, ale dziko rosnący rokitnik jest pod ścisłą ochroną. Można za to posadzić go w ogrodzie i z takiej prywatnej hodowli zbierać jesienią pełne witaminy C jagody. Na Syberii, skąd roślina się wywodzi, jadane są prosto z krzaczka, ale tylko po przemrożeniu. U nas z oblepichy robi się soki, galaretki, dżemy, likiery, wina. Olej rokitnikowy to prawdziwe antidotum na starość. Ma więcej witaminy E niż prawie wszystkie rośliny owocowe i jagodowe. Pod względem ilości witaminy K owoce rokitnika przewyższają czarną aronię, jarzębinę pospolitą, dziką różę i czarną porzeczkę. Mają też kumaryny, substancje zapobiegające powstawaniu zatorów w naczyniach krwionośnych, oraz kwasy ursolowy i oleanolowy działające przeciwzapalnie i wzmacniająco, wspomagające gojenie ran oraz obniżające ciśnienie. Ścięte zimą gałązki pięknie wyglądają w wazonach i długo się trzymają.
DEREŃ – nieco zapomniany krzew, z którego nalewki trzeba było we dworach trzymać pod kluczem. Dziko rośnie na Podolu, Ukrainie. Ma dekoracyjne owoce bogate w witaminę C. Doskonały na przetwory, nadzienia do ciasteczek. Ale drylowanie niejednego odstrasza (pesteczkę trzeba wycisnąć palcami, bo owoc nie lubi kontaktu z metalem). Sprawdza się jako żywopłot. Zwabia zimą ptaki.
ŻURAWINA – lubi błota, płoży się malowniczo, ale gdy jest zimno, krzaczki chowają się przed chłodem tak, że nie widać owoców. Mimo niedogodności warto nauczyć się je zbierać – nie dość, że są pyszne, to jeszcze leczą pęcherz moczowy, zapobiegają wrzodom żołądka, wymiatają toksyny i zbijają zły cholesterol. Podstawą ekwipunku są kalosze i gumowe rękawice, żeby nie odmrozić palców. Rosjanie zbierają klukwę grabkami, ale przy okazji można poszarpać żurawinisko. Dawniej z owoców robiono cukierki. Dziś kisiel to rarytas podczas Wigilii, a rześki dżem czy konfitura ożywią smak każdego mięsa.
BERBERYS – najpiękniejszy jest jesienią, gdy z gałązek zwisają kiście podłużnych czerwonych koralików. Kiedyś wykorzystywano wszystkie części rośliny: wyciągiem z korzeni i gałązek farbowano na żółto wełny i lny, drewnem intarsjowano meble, herbatką z liści i niedojrzałych owoców leczono podagrę. Na przetwory berberys drylowano – „pół kilo w pół dnia”. Konfitura była jednak warta zachodu, kwaskowata, o rubinowej barwie.
POLECANE PRZEPISY:
Dżem z jarzębiny
Weź: •na każdy kilogram oszypułkowanej jarzębiny kilogram obranych antonówek bez gniazdek i kilogram cukru
Jarzębinę trzeba przemrozić i krótko obgotować, dwa razy zmieniając wodę. Owoce wsyp do syropu z cukru i wody, włóż pokrojone jabłka, smaż wolno do przejrzystości.
Przecier z rokitnika
Weź: •na litr przetartych owoców pół kilograma cukru
Przecier robimy prosto: miksujemy lub ucieramy owoce i zalewamy syropem z cukru, przekładamy do wyparzonych słoików i pasteryzujemy przez 20 minut.
Konfitura dereniowa
Weź: •na każdy kilogram wypestkowanego derenia dwa kilogramy cukru
Cukier zalej dwiema szklankami wody, żeby ugotować gęsty syrop (proporcja dla dwóch kilogramów). Zalej owoce (muszą być bardzo dojrzałe, ale nie przejrzałe), wymieszaj i odstaw, żeby ostygły. Następnego dnia zagotuj na dużym ogniu, a potem smaż na małym, aż będą przejrzyste. Gorące ostrożnie wkładaj do słoików. Konfitura uchodzi za luksusową.
Kisiel żurawinowy
Weź: •kubek żurawiny •2 łyżki mąki ziemniaczanej •szklankę cukru •2 szklanki wody •kawałek cynamonu •kilka goździków do smaku
Ten wigilijny smakołyk robimy z surowych owoców (można je bez problemu przechowywać w zamrażalniku), które przecieramy przez sitko. Do garnuszka wlewamy szklankę wody, podgrzewamy do wrzenia wraz z korzeniami, które zaraz potem wyjmujemy. W kubeczku zimnej wody rozrabiamy mąkę ziemniaczaną, wlewamy ostrożnie do ukropu. Do gładkiego krochmalu dokładamy przecier i dosładzamy (czasem trzeba wziąć więcej wody i dosłodzić). Podajemy udekorowany listkami mięty.
Konfitura berberysowa
Weź: •na kilogram owoców pół kilograma cukru
Babcie berberys drylowały igłą (!), my go zmiksujmy, przetrzyjmy przez sito i wyrzućmy twarde pestki. Przecier zasypmy cukrem, na drugi dzień przesmażmy. Gorący wkładamy do wyparzonych słoików, odwracamy dnem do góry i okrywamy kocem do wystygnięcia. Zimą ten smakołyk sprawi, że uodpornimy się na choróbska.
Żurawina i Borówki do mięsa
Weź: •kilogram żurawin lub borówek •pół kilograma cukru •szklankę wody •płaską łyżeczkę sproszkowanego cynamonu •można dodać kilka jabłek lub twardych ulęgałek
Oczyszczone owoce wrzucamy do syropu z wody i cukru (jabłka lub gruszki pokrojone w kostkę), doprowadzamy do wrzenia i zdejmujemy z ognia. To samo robimy następnego dnia. Słoiki zamykamy na gorąco i ustawiamy dnem do góry.
Tekst: Monika Grzybowska
Fotografie: Stockfood/Free