Brrr... w taki ziąb? Katar murowany, jeśli nie zapalenie płuc – pomyślisz pewnie. Tymczasem zimne kropelki świetnie hartują.
Gdybyś tak z marszu zafundowała sobie teraz spacer na bosaka, to faktycznie mogłabyś go odchorować. Ale jeśli przygotujesz organizm, wkrótce będziesz biegać boso po śniegu, a o katarze i grypie zapomnisz na dobre. Bo nic tak nie hartuje, jak poranne spacery po rosie. Mnie nauczyła tego mama – codziennie z samego rana, słońce czy deszcz, wyganiała całą zaspaną rodzinę do ogrodu. Robiliśmy rundkę dookoła domu, a potem już każdy mógł zająć się swoimi sprawami. Oczy już się nikomu nie kleiły, a wszelkie jesienno-zimowe epidemie omijały nas z daleka.
Zmarzluchy, które często się przeziębiają, niech zaczną od chodzenia boso po domu – zwijamy dywan i spacerujemy po gołej podłodze, nie ogrzewanej, oczywiście. Na początek wystarczy kwadrans dziennie i co 2-3 dni wydłużamy ten czas o 10 minut. Po dwóch, trzech tygodniach takiego hartowania można ruszyć do ogrodu. Najlepiej skoro świt, kiedy jest rosa. Pierwszy taki spacer nie powinien trwać dłużej niż pół minuty. Potem koniecznie wycieramy stopy do sucha i zakładamy ciepłe skarpety. Z czasem możemy spacerować coraz dłużej, nawet 3-5 minut. Ważne, żeby robić to codziennie, niezależnie od pogody, a po powrocie dobrze wysuszyć i rozgrzać nogi. Zahartowani, możemy biegać boso nawet po śniegu. Minuta, dwie takiego spaceru działa lepiej niż poranna kawa, przegania nie tylko choróbska, ale i zimową chandrę.
Tekst: Agata Fijołek
Fotografie: Free, Fotochannels