Ten dom cały urządzony jest w kwiaty. I wewnątrz, i na zewnątrz rośliny robią, co chcą. Winorośl wspina się po ścianach i wkrada na patio. Kwiaty chowają się w krzakach. Z taką samą swobodą Kerstin urządzała dom.
Stary dom rodzinny
Kerstin obudziła się dziś wcześniej niż zwykle. Chciała, żeby wnuki zjadły porządne śniadanie, zanim znów pobiegną nad jezioro łowić szczupaki. Całe dnie spędzają na tratwie, którą zbudował dla nich dziadek. I na pewno coś złowią, bo ryb jest w tym roku zatrzęsienie. Babcia upiecze je na ruszcie. Gotuje najlepiej z całej rodziny – zanim przeszła na eme-ryturę, prowadziła restaurację. Dziś, kiedy patrzy, jak jej wnuki sprawiają ryby, a potem je pałaszują, przypomina się jej własne dzieciństwo. W Tismetorp spędzała każde wakacje. Też łowiła ryby, budowała domki na drzewie, kąpała się nocą w jeziorze. Letnisko w regionie Östergötland na południu Szwecji należało do jej rodziny jeszcze przed wojną. Dom został kupiony w 1937 roku!
Dom urządzony w kwiaty
Kiedy Kerstin sprowadziła się tu po latach, będąc już mamą trójki dzieci, i zaczęła się urządzać, wyobraziła sobie, że to domek dla lalek. Tyle że zamiast ustawiać miniaturowe mebelki, bawiła się w układanki z pamiątek rodzinnych i skarbów, które upolowała na pchlich targach. Bo Kerstin nie lubi gotowych rozwiązań ani kompletów, zawsze eksperymentowała z łączeniem stylów z różnych bajek. – Nie obchodzą mnie estetyczne kanony ani logika w urządzaniu wnętrz. Mieszam spontanicznie wszystko, co mi się podoba, i muszę przyznać, że moja metoda jeszcze nigdy mnie nie zawiodła – śmieje się Kerstin.
Meble z odzysku i mieszanka stylów
Stół i krzesła z patio znalazła przy kontenerze na śmieci. Na tle dizajnerskich tapet z różami, zaprojektowanych przez Laurę Ashley, stoją krzesła kupione za grosze od sąsiadów na wyprzedaży garażowej. Jej ulubionym miejscem w domu jest wnęka, gdzie ustawiła swoją kolekcję figurek Jezusa i świętych, które przywiozła z Meksyku. – Kicz? Odrobina kiczu jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Ale najcenniejsze są rzeczy odziedziczone po rodzicach. Ojciec Kerstin miał fabrykę mebli. Część łóżek, szaf i krzeseł w Tismetorp jest jego projektu. Za to gzyms nad kominkiem w salonie – liście odciśnięte w gipsie – to dzieło jej mamy. Podobnie jak obraz w kąciku do czytania, ozdobiony koronką i sznurkiem i umieszczony w starej ramie okiennej.
Kwiaty rządzą wewnątrz i na zewnątrz
Ogród wokół domu to gąszcz kwiatów i chwastów – rośliny łapczywie zagarniają przestrzeń, wdzierając się na kamienne patio. Krzaki i krzewy rosną, jak chcą, a winorośl z roku na rok coraz bardziej spowija ściany. Ale Kerstin tak właśnie się podoba. Lubi dzikość swojego ogrodu. Podobnie jak w domu, tu też wszystkie chwyty są dozwolone, byle rodzina czuła się swobodnie. Jedynie trawnik jest koszony regularnie, żeby chłopcy mogli grać na nim w piłkę. – Mieszkamy trochę na odludziu, ale to przecież zaleta. Jeśli tylko przyjdzie nam ochota, możemy prosto z sauny wskoczyć nago do jeziora – mówi Kerstin. I pluskać się w szuwarach jak miejscowe szczupaki.
Tekst: Mariana Schroeder/living4media
Opracowanie: Katarzyna Szczerbowska
Zdjęcia: Cecillia MÖller/living4media/free