Coraz ich mniej. Wróble najwyraźniej emigrują na wieś. A przecież jeszcze niedawno były niemal jedynymi – obok gołębi – mieszkańcami miast.
Elegant
Zanim wyjaśnimy przyczyny tej zbiorowej ucieczki, opowiem państwu, z kim właściwie mamy do czynienia. W Polsce są dwa gatunki wróbli. Bardziej znany, uchodzący za pospolitego szaraka wróbel domowy (Passer domesticus) to towarzyszący człowiekowi kosmopolita. Drugim jest mazurek (Passer montanus), inaczej wróbel polny. Kiedyś było tak, że w miastach i w obejściach na wsi mieszkały wróble, a w dużych parkach, sadach i kępach drzew na łąkach – mazurki. Choć w Azji to mazurki panoszą się w miastach. Zresztą w Chinach za czasów Mao całkowicie je wytępiono, a akcję przeprowadzono w kilka dni. Pretekstem było oskarżenie o wyjadanie ziarna. Efekt? W roku następnym plaga szarańczy spustoszyła kraj.
Zwykle mówi się o wróblu, tym domowym, że szary i niepozorny. Jest wręcz symbolem pospolitej i skromnej urody. Dotyczy to jednak, paradoksalnie, tylko samic i młodzieży. Dorosły samiec zadziwia bogatym ubarwieniem. Nie ma w jego upierzeniu kolorów jaskrawych, ale jakie bogactwo odcieni brązu i szarości! Jaka skomplikowana mozaika wzorów! Trzeba jednak zobaczyć go z bliska, by to odkryć i docenić.
Gdy oprowadzam po warszawskim zoo gości, zawsze staram się usiąść z nimi w barze, żeby zjeść coś na szybko. Proszę wtedy o kawałek chleba albo kupuję małą porcję frytek. Kęs wielkości ziarna fasoli kładę na skraju stołu i czekam. Prawie od razu melduje się jakaś samiczka chętna na darmowy posiłek.
Nie o nią jednak mi chodzi. Zazwyczaj dołącza do niej dorodny samiec. Bywa, że mój gość nawet nie rozpoznaje, co to za ptak! A ile w takim samcu godności, dumy, wdzięku! Lipiec to jednak ostatni miesiąc, gdy jest taki piękny. Potem zaczyna się wymiana upierzenia, a jesienno-zimowe ubrania nie są tak wyraziste.
Czyścioszek
Gdy zaczynałem badania wróbli, przestrzegano mnie, że nie można ich trzymać w klatkach, bo natychmiast umierają. A ja chciałem prześledzić cykl rozwojowy pasożyta u młodych ptaków. Miałem więc duszę na ramieniu, ale najpierw postudiowałem ich życie. Okazało się, że to niezwykłe czyścioszki! Nie zjedzą ziarna zabrudzonego kałem. Nie wypiją mętnej wody i rzeczywiście raczej umrą, niż złamią swe zasady. Potem się okazało, że w taki sposób bronią się przed badanym przeze mnie pasożytem.
I przekonałem się, że można wróble przetrzymać w niewoli, ale trzeba pedantycznie dbać o higienę, dwa razy dziennie zmieniać wodę i ziarno, a także czyścić klatki. Sprawę ułatwiały automatyczne poidła i karmidła zamocowane na zewnątrz klatek, ale ptaki musiały przez dzień, dwa uczyć się, jak z nich korzystać. Na początku eksperymentu wróble, chociaż młode, strasznie się denerwowały, ale i z tym sobie poradziłem. Pomogła mi… „Gazeta Wyborcza”.
Używałem klatek bez dna, które stały na rozłożonych gazetach. Papier w „Wyborczej” świetnie chłonie wilgoć z ptasich odchodów, więc jaja pasożytów nie miały warunków do rozwoju i wróble były zdrowe. Klatki ustawiłem na stole, ale tak, jakby jednej brakowało. Pod nimi gazety. Już przeczytane! Kładłem czystą gazetę na początku ciągu klatek. Potem lekko unosząc najbliższą klatkę, przesuwałem ją razem z wróblem nad czystą kartkę. I tak po kolei, aż wszystkie miały czystą „podłogę”.
Turysta
Mazurek jest mniej ufny i z człowiekiem nie zaprzyjaźnia się tak jak jego kuzyn. Nic dziwnego, że nazywano go u nas wróblem polnym, bo rzeczywiście lepiej czuje się w plenerze niż w mieście. U mazurka obie płcie są ubarwione podobnie, a od wróbla domowego różni go ciemna plamka na jasnym policzku. Jest też delikatniejszy.
Po ciężkich i śnieżnych zimach może pozostać zaledwie co dziesiąty mazurek. Życie w polu i dieta składająca się z nasion chwastów sprawiają, że te niewielkie ptaki (o jedną trzecią lżejsze od wróbla i wyraźnie od niego drobniejsze) nie przeżywają mrozów. Na dodatek mazurki podejmują wędrówki – potrafią wybrać się nawet setki kilometrów od miejsca pochodzenia.
To także zmniejsza ich szanse. Jeżeli jednak kilka zim po sobie będzie stosunkowo lekkich, to zobaczymy w okolicy zdecydowanie więcej mazurków niż wróbli.
Gdzie zbudować gniazdo
W nowoczesnych miastach wróble najzwyczajniej nie mają gdzie mieszkać. Bo jak założyć gniazdo w szklanym budynku bez szczelin i dziur albo w perfekcyjnie ocieplonym bloku? Podobny kłopot mają też z jedzeniem. Trudno się dobrać do zamkniętego śmietnika i odpadków w plastikowych torbach, a i owadów też jakoś mniej. Na dodatek na młode wróble polują sroki, wrony czy koty. Po co więc ptaki mają się kurczowo trzymać centrum, skoro wygodniejsze życie mogą wieść na peryferiach?
W ubiegłym roku doliczono się u nas trochę ponad 6,5 miliona wróbli. Wydaje się się, że to całkiem pokaźna gromada. Ale w 2000 roku było ich o 20 procent więcej. Coś jest na rzeczy. Szykujmy więc wróblom karmniki na zimę. I spójrzmy na nie przychylniejszym okiem.
Tekst: dr Andrzej G. Kruszewicz, lekarz weterynarii, ornitolog, znawca ptasich obyczajów, autor wielu książek, dyrektor warszawskiego zoo
Zdjęcia: Naturepl/Be&W, Gap Photos/East News,Mauritius Images/Be&W, Minden Pictures/Fpm