Róże od Doroty

Święta Dorota jest patronką kwiaciarzy, ogrodników, botaników oraz sprzedawców kwiatów. Tacy podopieczni dostali się jej za sprawą trzech panów: cesarza, odrzuconego zalotnika i przypadkowo spotkanego niedowiarka.

Dorota miała świetny start – bogaci rodzice nie dość, że pozwolili jej się uczyć czegoś więcej niż haftowania (ponoć zdobyła solidne wykształcenie), to jeszcze nie zmuszali do zamążpójścia. Jednak to, co dla rodziców Doroty było do przełknięcia, okazało się śmiertelną zniewagą dla pewnego młodzieńca. Bogatego, wpływowego i niezbyt miłego. Postanowił on poślubić Dorotę, a gdy mu odmówiono, dać jej solidną nauczkę. Zadanie ułatwił mu cesarz Dioklecjan, który właśnie urządzał kolejne prześladowania chrześcijan. Niedoszły narzeczony doniósł na Dorotę. Tę natychmiast uwięziono i poddano torturom. Jednak ani szarpanie obcęgami, ani inne zabiegi tego typu nie zmusiły dziewczyny do zmiany wyznania.

reklama

Na dodatek Bóg co noc uzdrawiał jej ciało, więc choćby nie wiem jak ją połamano, rano wychodziła z celi świeża jak kwiatek. Nawrócenia przybierały na sile i sędzia szybko skazał świętą na ścięcie mieczem. Dorota szła na miejsce egzekucji uśmiechnięta, gdy jakiś złośliwiec z tłumu wrzasnął: „Żegnaj, oblubienico Chrystusa, i przyślij mi jabłek albo róż z ogrodu swojego Oblubieńca”.

Święta obiecała o prośbie pamiętać. A kilka godzin później do złośliwca podeszło dziecko z trzema świeżymi jabłkami i trzema różami w koszyku. Biorąc pod uwagę fakt, że był środek zimy, a o uprawach szklarniowych nikomu się jeszcze nie śniło, niedowiarek nie miał wyboru – błyskawicznie się nawrócił.


Tekst: Weronika Kowalkowska
Zdjęcia: Fotochannels/Corbis, East News, Shutterstock
 

Zobacz również