Niekwestionowaną gwiazdą stylu shabby chic jest Rachel Ashwell. Ta eteryczna, śliczna blondynka odkryła jego uroki, kiedy urodziła dzieci.
– Lily i Jake siali w domu prawdziwe spustoszenie, ciągle biegałam za nimi ze ścierką. To wtedy odkryłam, że dom może cały czas żyć i być piękny, nawet jeśli dzieciaki jeżdżą na rowerze po salonie, a gorący kubek odstawiamy na goły drewniany stół – opowiada Rachel. Od tamtego czasu minęło kilkanaście lat, dzieci podrosły, a Rachel wciąż nie przeszła miłość do shabby chic – mebli z wytartymi brzegami, nierówno pomalowaną farbą, w kolorach od kremowej bieli po złamane szarości. Dziś ma swój sklep, projektuje wnętrza, wydaje książki i prowadzi bloga, który zrzesza tysiące wielbicielek tego stylu (www.shabbychic.com). Bo shabby okazał się genialny nie tylko dla młodych mam.
Nazwa ma rodowód angielski. Shabby znaczy wytarty, nędzny, za to chic – elegancki, szykowny. Jak widać, pogodzenie obu cech jest nie tylko możliwe, ale daje doskonałe rezultaty.
W Ameryce w latach 90. obowiązywał nawet taki trend, że nowoczesne wnętrza urządzano starymi, naprawdę zniszczonymi (im starsze, tym lepiej) lub mocno postarzonymi sprzętami i równie „wiekowymi” dodatkami. Oczywiście meble wcale nie muszą być stuletnie. Shabby to na przykład jedna z technik decoupage’u polegająca na postarzaniu. Sprawa nie jest skomplikowana. Wystarczy farba (ciemna i jasna), woskowe świece, papier ścierny i lakier. Najpierw mebel malujemy ciemniejszą farbą, a po wyschnięciu ranty przecieramy woskiem. Potem kładziemy warstwę jasną; kiedy wyschnie – przecieramy papierem. Na koniec czeka nas lakierowanie.
Sprzęty shabby – od krzeseł, przez szafy i kredensy, po stojące zegary – cieszą się niesłabnącą popularnością również dlatego, że są solidne, najczęściej z litego drewna. Z czym je łączymy? Najlepiej z dzierganymi serwetkami, zdobieniami z motywem róż, z dodatkami w pastelowych kolorach w stylu angielskim, skandynawskim, prowansalskim. Czasem wystarczy jeden „staroć”, stół czy kredens, a wnętrze od razu wygląda oryginalnie.
***
Postarzona komoda Grigio z jodły i MDF-u. Cena 1200 zł. BELLDECO, www.belldeco.pl
Krzesło Aubrey z ażurowym oparciem z rafii kosztuje 850 zł. BELLE MAISON, www.bellemaison.pl
Dębowe tapicerowane lnem krzesło Classic w cenie 1300 zł BELLDECO, www.belldeco.pl
Komoda Charlottekosztuje 2600 zł. BELLE MAISON, www.bellemaison.pl
Taboret z lnianym siedziskiem i stylizowanym nadrukiem. Cena 129 zł. VELVET HOUSE, www.velvethouse.pl
Jadalnia z litego dębu, kolekcja Luberon. Za stół zapłacimy ok. 3800 euro, za krzesło 550 euro, za bufet ok. 4000 euro. GRANGE, www.grange.com.pl
Rococo – komoda z kolekcji firmy GIUSTI PORTOS. Zapłacimy za nią od 3800 euro. STUDIO ITALIA, www.studioitalia.pl
Fotel Leeds z dębu szczotkowanego z lnianą tapicerką. Boczne ścianki oraz dolna listwa ozdobione ćwiekami. Cena 2400 zł.BELLDECO, www.belldeco.pl
Fotel uszak obity drukowanym lnem kosztuje 879 zł. VELVET HOUSE, www.velvethouse.pl
W szarościach – komoda Esqusse z drewna i MDF-u. Cena 2800 zł, DECOLOR, www.decolor.pl
W sam raz do buduaru toaletka Perle (drewno i MDF) kosztuje 1940 zł, lustro z nadstawką 1040 zł. DECOLOR, www.decolor.pl
Narożny bielony kredens ozdobiony siatką kurniczą pasuje do wnętrz we francuskim stylu. Cena 690 zł. LOVELY PASSION, www.lovelypassion.pl
Tekst: Urszula Bajorek
Zdjęcia: Serwisy Prasowe Firm