O zwierzętach opowiada dr Andrzej G. Kruszewicz lekarz weterynarii, ornitolog, znawca ptasich obyczajów, autor wielu książek, dyrektor warszawskiego zoo.
Można go spotkać na łące, przy drodze, zdarza się nawet, że przyjdzie w odwiedziny do naszego ogrodu. Bażant, wiejski sąsiad.
Ma kolorowe, wręcz jaskrawe upierzenie i ciemną głowę. Ale tylko pan. Jest też zdecydowanie większy od oliwkowobrązowej, czarno plamkowanej samicy. Długość ciała samca sięga nawet 90 cm, a samicy ledwie do 60 cm. Ta różnica wielkości oraz ekstrawaganckie, jaskrawe męskie ubarwienie świadczą o tym, że ptaki te nie przestrzegają zasad wierności małżeńskiej i życie pędzą w poligamii. U ptaków monogamicznych obie płcie są zwykle ubarwione podobnie, a już na pewno samce nigdy nie są tak oszałamiająco kolorowe – nie muszą przecież nieustannie zdobywać i zachwycać nowych partnerek.
Skąd się wzięła polska nazwa tego ptaka, nie wiadomo, wiadomo za to, że nazwę naukową – phasianus – znajdziemy w wielu europejskich językach (angielskie „pheasant”, niemieckie „Fasan”, francuskie „faisan” czy rosyjskie „fazan”).Drugi człon nazwy naukowej, colchicus, bierze się od historycznej nazwy królestwa Kolchidy, leżącej na terenie dzisiejszej Gruzji. Kiedyś sądzono, że bażanci gatunek stamtąd właśnie pochodzi. Teraz wiemy, że 31 podgatunków bażanta występuje na rozległym obszarze Azji, gdzie poza łownym spotkamy jeszcze kilkanaście innych: złociste, srebrzyste, diamentowe, nepalskie, himalajskie, annamskie itd. Piękne te (i smakowite) ptaki hodowali już Rzymianie.
Różne podgatunki i ich mieszańce wprowadzano – w celach łowieckich – nie tylko do Europy, ale także do Ameryki Północnej, na Tasmanię i Nową Zelandię. W Polsce pierwsze akcje wypuszczania bażantów odbywały się na Śląsku w latach 60. XVI wieku, chociaż na Pomorzu i Mazurach bażanty pojawiły się dopiero w połowie XIX wieku. Co prawda ptaki te nieźle dostosowały się do naszych warunków, ale z całą pewnością, gdyby zaprzestano wypuszczania wyhodowanych młodych bażantów na wolność, to liczebność tego gatunku bardzo szybko spadłaby niemal do zera.
Bażanty łatwo obserwować. Wiosną samce wręcz pysznią się swym pięknym upierzeniem, widać je już z daleka. Nie przeszkadza im sąsiedztwo domostw na skraju wsi lub miasteczek, często nawet przychodzą w odwiedziny i nocują w ogrodach, w koronie gęstego drzewa. Wczesną wiosną przy odrobinie szczęścia zobaczymy turnieje pomiędzy samcami. Ich specyficzny głos i furkot skrzydeł można usłyszeć przez cały dzień. Koguty odzywają się też zaraz po nagłym hałasie, najczęściej po huku samolotu czy wystrzale z gaźnika. Można wtedy łatwo policzyć, ile bażancich samców jest akurat w okolicy. Im kogut starszy, tym piękniejszy, o dłuższych ostrogach. Bardziej też doświadczony w bojach o rewir i dlatego bardziej atrakcyjny dla samic.
Wczesną wiosną dorodne samce mogą mieć wokół siebie gromadkę nawet kilkunastu samic. Koguty chętnie prezentują się dumnie w miejscu wyniesionym lub odkrytym – chodzi o pokazanie rywalom, że rewir jest strzeżony i przypomnienie kurom, gdzie jest ich ukochany. Po krótkich godach samice budują skromne gniazdo, doskonale ukryte wśród roślin. Składają w nim 8-12 jaj, codziennie po jednym. Do gniazda, by złożyć jajko, podchodzą niezwykle ostrożnie. Gdy zastaną tam coś niepokojącego, porzucają to miejsce. Tak samo dzieje się, gdy pies lub człowiek spłoszy wysiadującą samicę. Rzadko wtedy powraca – zwykle zakłada nowe gniazdo i wszystko zaczyna się od początku: gody, wyszukanie bezpiecznego miejsca, składanie jaj…
W efekcie gniazda bażantów można spotkać aż do lipca. Wysiadywanie trwa 22 dni, czyli o dzień dłużej niż u kury domowej. W chłodniejszych okolicach może się przedłużyć o 1-2 dni. Po wykluciu pisklęta są od razu bardzo zaradne i samodzielnie poszukują pokarmu, czyli owadów. Bardzo lubią larwy i poczwarki mrówek. Samice same wodzą stadko piskląt, ostrzegając je w razie zagrożenia. Napadnięte znienacka, odwodzą drapieżnika od małych, podczas gdy te przywierają do ziemi w bezruchu. Już 10-dniowe bażanty potrafią ratować się ucieczką nie tylko na piechotę, ale także na skrzydłach. Stadka rodzinne trzymają się razem do końca lata.
Później młode samce zyskują barwne upierzenie i zaczynają ze sobą konkurować. Szukają więc samodzielnych rewirów i z sąsiadami ustalają granice. Pokarmem bażantów wiosną i latem są nie tylko wszelkie owady (nawet stonka), ale także delikatne części roślin i drobne owoce. Jesienią zjadają więcej nasion i owoców. Zimą zadowalają się drobnymi nasionami chwa- stów. Chętnie też odwiedzają ogrody, o ile są w nich resztki owoców róż, ogników czy rokitników. W czasie mrozów oszczędzają energię – chodzą wtedy mocno napuszone. W takich chwilach przydaje się im wsparcie od ludzi. Nie trzeba dużo – garść kaszy, pszenicy czy kilka rodzynków mogą uratować życie pięknego, wiejskiego sąsiada. Miłych obserwacji!
Fotografie: Biosphoto/East News, Naturepl/Be&W, shutterstock.com