Co to za przepiórka?

Ten mały ptak mieszkający w trawach, a na zimę odlatujący do Afryki, zawsze towarzyszył żniwiarzom.

Może dlatego jego imieniem nazwano rytuał, bez którego jeszcze sto lat temu nie wyobrażano sobie końca żniw. Na polu zostawiano kępę niezżętego zboża, którą opielano (taki zabieg chronił przyszłoroczne uprawy przed chwastami). Końce kłosów zawiązywano słomą, a do środka „czapy” wkładano płaski kamień z chlebem. Co bardziej zamożni i przezorni dokładali do zestawu ofiarnego szczyptę soli, a nawet monetę. Całość dekorowano kwiatami, gałązkami i owocami. To jednak nie koniec magicznych zabiegów – przepiórkę należało jeszcze trzykrotnie „oborać” i to ciągniętą pod pachy dziewczyną – przodownicą pracy. Wreszcie towarzystwo udawało się na hulankę do karczmy, a ofiarną konstrukcję zostawiano na pastwę myszy i ptaków, między innymi przepiórek. Wierzono, że gdyby nie ta ofiara, szkodniki mściłyby się zaciekle przez cały następny rok. Magiczny zabieg nazywano też czasem brodą, kozą, pępkiem, wiązką lub garstką.


Fotografia: East News

Zobacz również