Zdrowy brąz
Nie musimy godzinami wylegiwac sie na słońcu, by nabrać apetycznego wyglądu.
Opalone ciało jest niemodne od paru sezonów, a jednak wciąż kusi. Może dlatego, że zdaniem naukowców brązowożółte zabarwienie skóry może świadczyć o zdrowiu i płodności. Podobnie u ptaków żółte dzioby
i intensywnie wybarwione pióra przyciągają samca.
A przecież ptaki nie wylegują się na słońcu. My też nie musimy, by nabrać apetycznego wyglądu. I u nich, i u nas odpowiadają za to karotenoidy, czyli substancje pochodzenia roślinnego (największą karierę spośród nich zrobił beta-karoten). Jeśli już teraz tak zmienimy dietę, by dostarczać ich sobie pod dostatkiem, w środku lata będziemy powabne, nawet jeśli pogoda nie dopisze. A jeśli dopisze, opalimy się szybciej.
Najwięcej karotenoidów zawiera marchew oraz inne pomarańczowe i żółte warzywa czy owoce: morele, brzoskwinie, nektarynki, gruszki, dynie, papryka, pomidory (te ostatnie są też bogate w likopen, który neutralizuje szkodliwy wpływ promieni słonecznych). Ale i zielone warzywa liściaste – pietruszka, seler, szpinak, brokuły czy sałata – też mają ich sporo. Nie rezygnujmy z nich, nawet gdy uznamy, że wyglądamy już dostatecznie zdrowo i pociągająco, bo karotenoidy pomogą odbudować nadwerężony opalaniem naskórek.
Mamy też dobrą wiadomość dla tych, którzy nie czują pokrewieństwa z królikami. Ryby, wątróbka czy jajka – a konkretnie zawarte w nich witaminy A i E – również pomogą nam wyleczyć podrażnioną słońcem skórę. Nie musimy wszystkiego jeść, możemy też coś wklepać – świeżo wyciśniętego soku z marchwi używajmy jak toniku albo dwa razy w tygodniu nakładajmy na 10 minut maseczkę z tartej marchwi. Najlepiej zmieszać ją z łyżeczką jogurtu, by cera nie nabrała zbyt zdrowego rumieńca.