Godzina zero wybije 1 lipca. Wtedy wszyscy właściciele domów jednorodzinnych i letniskowych będą musieli płacić gminie podatek śmieciowy. Jego wysokość jest różna: zależy m.in od liczby mieszkańców w gminie, masy wyprodukowanych odpadów, a także od tego, czy gospodarstwo zdecyduje się na segregację śmieci czy nie.
Na przykład w Warszawie właściciele domów jednorodzinnych, którzy będą sortować, zapłacą 89 zł miesięcznie, a ci, którzy wrzucą wszystko do jednego pojemnika – aż 124,60 zł, czyli o 40 procent więcej. Taniej jest w miejscowościach podwarszawskich. W Komornicy nad Zalewem Zegrzyńskim, gdzie mam dom, właściciele domów za śmieci segregowane zapłacą 20 zł miesięcznie, ale za niesegregowane – 30 zł. Jeszcze mniej płacą moi znajomi, którzy mają wiejskie obejście pod Świdnicą (8 i 16 zł), a także krewni z Sokółki (9 i 15 zł). Widać, im bliżej dużej aglomeracji, tym śmieci są droższe.
Żeby zapewnić odbiór śmieci z domu, wypełniamy specjalną deklarację. Odbieramy ją w urzędzie gminy lub pobieramy przez internet. Składamy ją do końca kwietnia lub maja (w zależności od gminy). Jeśli tego nie zrobimy, to urzędnicy sami naliczą nam opłatę, taką jak za śmieci niesegregowane.
Co ciekawe, dowiedziałem się, że właściciele domów letniskowych będą płacić tylko za miesiące, w których przebywają na działce. A więc, jeżeli ja w mojej Komornicy śmiecę od kwietnia do października, to będę płacił tylko za pół roku. I tylko wtedy moje śmieci będą odbierane. Jeżeli zdarzy mi się przyjechać i naśmiecić na przykład w listopadzie, to torbę z odpadkami muszę zabrać ze sobą. Jeden z moich sąsiadów już zastanawia się, czy nie zadeklarować, że przyjeżdża do swojej daczy tylko przez dwa miesiące w roku. Ja widuję go przez co najmniej pięć miesięcy. Ale cóż: jego śmieci, jego sprawa.
Gdy zapytałem w gminie Wieliszew, jak zamierzają sobie radzić z nieprawdziwymi deklaracjami, usłyszałem, że firma oczyszczająca będzie monitorować sytuację. Panowie śmieciarze sprawdzą, czy ktoś w domu mieszka, jak długo, a także, czy segreguje śmieci czy nie. – Poza tym liczymy na pomoc mieszkańców – powiedziała miła urzędniczka. – Gdy po dwóch, trzech miesiącach okaże się, że ktoś, wbrew deklaracji, nie segreguje, dostanie dodatkowy rachunek.
Firma śmieciarska, z którą gmina podpisze umowę na odbiór odpadów, zapewni każdemu klientowi torby na śmieci (bezpłatnie) i pojemniki (może to być w formie leasingu, wynajmu lub sprzedaży). O tym, ile toreb dostanie gospodarstwo i ile razy podjedzie pod dom śmieciarka, zależy od umowy podpisanej z gminą. Na przykład w Białołęce śmieci segregowane, tak zwane suche, będą odbierane raz w miesiącu.
Tak więc papier, tekturę, butelki plastikowe (bez zakrętek) i kartony trzeba będzie wkładać do specjalnych czerwonych worów. Z kolei szkło musi trafić do worów zielonych. Torby trzeba będzie gdzieś do czasu przyjazdu śmieciarki trzymać. Z tego, co wiem, nie wszyscy mają gdzie. Raz w tygodniu mieszkańcy Białołęki będą mieli natomiast odbierane tak zwane odpady zmieszane, czyli śmieci ogólne. Trafią one do czarnych worów.
Co jakiś czas wszystkie gminy będą musiały zorganizować odbiór starych mebli czy opon samochodowych oraz liści, gałęzi, trawy, popiołu. To, jak często te odpady będą odbierane i jak, zależy od gminy. Po gruz budowlany i materiały rozbiórkowe firma śmieciarska przyjedzie pod warunkiem, że dostanie od właściciela domu dodatkowe zlecenie. Za taką operację trzeba będzie ekstra zapłacić.
Sporo kontrowersji budzi informacja o większych opłatach dla osób, które mają zarejestrowaną działalność gospodarczą. Sam się zaniepokoiłem, bo prowadzę w domu małe studio projektowe, czasami piszę też do różnych periodyków. Okazało się jednak, że nie mam się czym martwić, bo jeśli na działalność gospodarczą przeznaczam mniej niż 30 proc. powierzchni mieszkalnej, żadnych dodatkowych deklaracji śmieciowych nie muszę składać. Ale jeżeli ktoś prowadzi w części domu sklep, salon fryzjerski, restaurację czy warsztat, powinien to zaznaczyć.
Tylko nie dajmy się zwariować. Mój znajomy obok domu ma niewielki warsztacik, w którym prowadzi renowację mebli. Okazało, że wcale nie musi płacić za wywóz śmieci z domu i warsztatu. Po odpadki z zakładu raz na dwa miesiące przyjedzie po prostu specjalistyczna firma od utylizacji, która odbierze od niego resztki farb i lakierów. A papierki po kanapkach, które żona daje mu czasami na drugie śniadanie, przyniesie po prostu do domu i wrzuci do kubła na śmieci.
Trzeba jednak zaznaczyć, że interpretacja nowych przepisów w znaczniej mierze zależy od gminy. Warto więc zadzwonić do urzędu i wszystkiego się dowiedzieć. I jeszcze jedna sprawa: ogólnopolskie porządki w śmieciach są dopiero w fazie eksperymentu. Może się okazać, że gmina źle oszacowała koszty odbioru odpadów i po kilku miesiącach stawki i zasady nieco się zmienią. Oby nie na gorsze.
***
Co zrobić przed 1 lipca:
1. Wypowiadamy obecną umowę na odbiór śmieci. Jeśli tego nie zrobimy, zapłacimy i firmie, która obecnie nas obsługuje, i gminie.
2. Wypełniamy i składamy deklarację. Kopię zachowujemy, bo może się przydać w czasie kontroli przeprowadzanej przez urząd gminy.
3. Płacimy za wywóz śmieci. Przelew robimy albo na indywidualny numer w banku, albo na zbiorczy rachunek gminny. Zależy to od samorządu.
4. Segregujemy śmieci:
•czerwony worek – papier, tektura, plastik, kartony po sokach, puszki,
•zielony worek – szkło (bez kapsli i nakrętek),
•czarny worek – odpady zmieszane.
Tekst: Mirosław Wesołowski, Atelier wnętrz i architektury
Zdjęcia: Alamy/Be&W, East News, Shutterstock