Letnie przesilenie w całej Europie obchodzi się podobnie: ognisko, tańce wokół ognia, puszczanie wianków, rytualne kąpiele plus nocne szwendanie się po lesie. Wszystko to pachnie pogaństwem... nawet jeśli oficjalnym patronem całej imprezy mianowano w międzyczasie świętego Jana.
Więcej o nocy kupały przeczytaj tutaj: Noc Kupały - słowiańskie święto obchodzone w noc przesilenia letniego. Magiczne zioła i wierzenia - czy kwiat paproci naprawdę istnieje?
Jednak jeśli ktoś pragnie odmiany, może wybrać się do:
Austrii na „przesileniowy” spływ po Dunaju. Statki płyną środkiem rzeki przez dolinę Wachau przy akompaniamencie odpalanych z brzegów fajerwerków.
Bułgarii, gdzie letnie przesilenie jest celebrowane na równi z Wielkanocą i Bożym Narodzeniem. A że tej nocy lecznicze zioła mają największą moc, szczególnie jeśli zbierze się je tuż przed wschodem słońca, wieczorem wszystkie panny robią zbiórkę i wspólnie ruszają do lasu. Kiedy już nazbierają czego trzeba, biorą się za naukę niezbędnych zaklęć, a z ziół plotą wianki obwiązane czerwoną wstążką. Wiankom nadawane są imiona członków rodziny (wianek-imiennik będzie strzegł delikwenta przed chorobami i siłami nieczystymi) albo potencjalnych kandydatów na męża (by się wreszcie namyślili i poprosili o rękę).
Na Litwę – tu mieszkańcy wpadają w szał ozdabiania domów gałązkami drzew, liśćmi paproci i rozmaitym kwieciem. Ci z miast traktują sprawę „po łebkach” – ot, kilka gałązek na krzyż na drzwiach albo parapecie okna. Ale na wsi idą na całego, obwieszając zieleniną (wieńce, girlandy) nie tylko domy, ale także lokalne bydło.
Do Norwegii – z okazji letniego przesilenia urządza się… śluby. Tyle że nieprawdziwe. Żenią się i wychodzą za mąż zarówno dorośli, jak i dzieci. Jest ceremonia, uczta, gratulacje i buziaki, tylko nocy poślubnej brak (bo słońce nie zachodzi), a nazajutrz ceremonia uznawana jest za niebyłą.
Szwecji, gdzie prosty zabieg składania bukietu z dziewięciu różnych kwiatów i wkładania go pod poduszkę w kupalną noc gwarantuje „wyśnienie” przyszłego męża.
We Francji ulubioną rozrywką „przesileniową” paryżan było… palenie kotów. Duży ogień na środku rynku plus wór pełen kotów. Można było wrzucać zwierzęta pojedynczo albo wszystkie naraz. Daruję sobie szczegóły. Tradycja zakończyła się pod koniec XVIII wieku, kiedy Francuzi przerzucili się z kotów na własną arystokrację, zamieniając stos na gilotynę.
Tekst: Weronika Kowalkowska
Zdjęcia: Muzeum Sztuki Ludowej W Otrębusach/ Sebipol, Www.Ceramicboleslawiec.Com.Pl, Be&W, Diomedia, Shutterstock