Dzikie kwiaty są nie tylko piękne, ale i zdrowe.
Na łące znajdziemy takie na lecznicze herbaty i zioła do relaksujących kąpieli. Ułóżmy je kolorami. Najbardziej rzucają się w oczy czerwone maki oraz różowe smółki, goździki, pełne nektaru koniczyny, miododajne wierzbówki i żywokost. Skrzydlasty groszek dobrze znają dzieci, jego korzenie jadło się kiedyś jak cukierki. Białe mniej widać, za to wśród nich znajdziemy najpiękniej pachnący miniaturowy storczyk – podkolan biały.
Z jastrunów dziewczyny wróżą: „kocha, nie kocha…”. Podobne do nich rumianki warto ususzyć. Zaparzone działają przeciwzapalnie. Herbat-ka ze złocieni maruna łagodzi migreny. Niepozorny tasznik tamuje krwotoki, podobnie jak krwawnik. Błękitem czarują chabry (napary leczą zapalenia spojówek) i cykoria podróżnik, której płatki warto dodawać do herbaty (poprawia przemianę materii).
Przetacznik z lazurowymi malutkimi kwiatkami to ziółko kobiece – chroni przed zapaleniami pęcherza. Girlandy niebieskawych kwiatów wyki pięknie wyglądają wśród ziołorośli, podobnie jak subtelne bodziszki. Im dalej w lato, tym robi się bardziej żółto.
Wrotycz w przeciwieństwie do większości sąsiadów owady odstrasza. Ma trujący sok (z daleka od dzieci!), ale bukiet powieszony na tarasie da muchom sygnał: „od tego domu z daleka”. Kocanka sprawdza się w suchych bukietach, a zaparzona odtruwa wątrobę. Janowcem leczono nerki, a nawłoć, zwłaszcza zmieszana z dziurawcem, zaparzana i słodzona miodem, leczy z jesiennych smutków.
Tekst: Monika Grzybowska
Fotografie: Joanna Zatorska, Joanna Kossak/ www.botanypress.com (współpraca: Barbara Przasnyska), F.Strauss/Mak Media Agency, Living4media/Free, Gap Photos/Medium, Gap Photos/East News, shutterstock.com