Mów do mnie jeszcze
„Śliczna fasolka, śliczna! O, jaki słodki groszek! Jak się dziś czujesz, cebulko?”. Głupota? Wcale nie! Rośliny lubią, gdy do nich mówić! Już w 1848 roku filozof przyrody Gustav Theodor Fechner dowodził, że rośliny czują, a codziennie „podlewane” potokiem miłych słów, lepiej rosną. Teorię tę potwierdzają badania Królewskiego Towarzystwa Ogrodniczego na pomidorach. Eksperyment wyglądał tak: przez miesiąc do części krzaczków przychodził lektor i im czytał. Po miesiącu oczytane pomidory były o 2 cm wyższe niż te pozbawione lektury.
Odkryto też, że wolą głos kobiecy niż męski. Rekordzistą okazał się pomidor, któremu przez miesiąc czytała Sarah Darwin, praprawnuczka Karola Darwina. Po wysłuchaniu dzieła „O powstawaniu gatunków” pomidor Sary był o 2 cm wyższy od następnego w rankingu. Nie wiadomo, czy to dzięki słodkiemu głosowi lektorki, czy też intelektualnemu ładunkowi dzieła. Romantyczną teorię obala ScienceNet: rośliny potrzebują do wzrostu po prostu dwutlenku węgla, którego stężenie w oddechu jest wyższe niż w powietrzu. Naukowcy niech się spierają, ale jedno jest pewne: przemawianie do roślin nie zaszkodzi. Róbmy to zawsze wtedy, gdy sprawia nam to przyjemność.
Tekst: Weronika Kowalkowska
Fotografie: Cezary Korkosz, Stockfood/Free, Biosphoto, Gap Photos/East News, Fotochannels, shutterstock.com