Wysysają sok z gałązek, ogryzają młode pączki, chrupią korzenie. Niektórych sąsiadów trzeba wygonić raz na zawsze. Tylko jak to zrobić?
Nie zamierzam straszyć ani układać rankingu spustoszeń, powstających w ogrodach z powodu złej pogody, ludzkich błędów, ataku szkod-ników i chorób, a nawet grzechu zaniedbania, który zniszczył niejedną roślinę. Teraz, gdy sezon w pełni, postanowiłem podzielić się własnymi obserwacjami na temat tego, co najczęściej wycieńcza, oszpeca, a nawet i wykańcza mieszkańców ogrodu, a jego właścicieli doprowadza na skraj rozpaczy. Plag będzie dziesięć, bo dawno temu tyle właśnie klęsk spadło na Egipt. Różnica jednak taka, że na gniew boży starożytni nie mogli nic poradzić, a my mamy w zanadrzu to i owo, by się nieszczęściom przeciwstawić. W pierwszej kolejności wykorzystujemy ekologiczne sposoby i środki.
Plaga 1.: mszyce
I tak mamy szczęście, bo nad Nilem pojawiła się szarańcza, która wszystko, co żywe, wyjada do gołej ziemi. Nasza plaga działa jednak podstępniej, czasem niezauważona. Kolonie siadają cichutko na łodygach, czasem chowają się pod liśćmi i wysysają soki. Wprawne oko zaraz zobaczy, że z roślinami coś nie bardzo, ale początkujący mogą nie zauważyć i martwią się, że kwiatki liche, a roślinki cherlawe. Radzę dobrze się przyglądać, bo niektóre gatunki mszyc do perfekcji doprowadziły sztukę kamuflażu, idealnie zlewając się z tłem.
A rada na nie prosta: do litra wody dodajemy łyżkę stołową potasowego mydła ogrodniczego i opryskujemy. Czmychają niepyszne lub giną, bo woda z mydłem się klei i mają problemy z oddychaniem. Na mszyce pomaga też opryskiwanie gnojówką z pokrzyw. Przepis równie łatwy: wiadro zapełniamy zielonymi pokrzywami, zalewamy do pełna wodą i codziennie mieszamy. Fermentacja kończy się po tygodniu albo dwóch, w zależności od temperatury. Gdy gnojówka się nie pieni i obrzydliwie śmierdzi, to znaczy, że jest gotowa. Na mszyce trzeba ją rozrzedzić, bo to mocny środek. Na jedną część dajemy 50 części wody. Do oprysku nie zaszkodzi dolać mydła ogrodniczego: łyżkę na litr preparatu.
Jest jeszcze jeden sposób – przyjemniejszy w użyciu, ale mniej skuteczny. To kompot z rabarbaru. Robimy go z liści i jadalnych ogonków. Wrzucamy do garnka, zalewamy wodą, podgrzewamy do zagotowania, studzimy, cedzimy i zaraz opryskujemy. Rabarbar działa jednak krótko i nie daje piorunujących rezultatów. Mszyce można też spłukiwać silnym strumieniem wody.
Plaga 2.: przędziorki
Bywają jeszcze gorsze niż mszyce, a do tego są tak małe, że trudno je zauważyć. To jednak nie znaczy, że w szkodę nie wlezą. Jakim roślinom trzeba się bacznie przy- glądać? Kwiatom doniczkowym, drzewom i krzewom owocowym oraz miniaturowym świerkom odmiany ‘Konica’, które rudzieją w oczach, gdy tylko zostaną zaatakowane. Inwazji spodziewajcie się, zwłaszcza gdy sucho i słonecznie. Taką pogodę przędziorki lubią, dlatego powinniśmy zapewnić im warunki ekstremalnie inne: dużo wilgoci. Trzeba często, nawet kilka razy dziennie, polewać je wodą. To skutkuje, bo różowe pajączki wilgoci nie znoszą. Zamiast wysysać z roślin soki i się rozmnażać, trzęsą się z zimna i giną. A o to chodzi…
Plaga 3.: mrozy i przymrozki
O tej porze roku sprawa raczej nieaktualna, ale napiszę co nieco. Czasami widzę w ogrodach rośliny egzotyczne i zastanawiam się, czy padną już tej zimy, czy jeszcze dadzą radę wytrzymać. Każdy chce mieć w kolekcji coś oryginalnego, zapewniam jednak, że nasza przyroda obcych nie lubi i przychodzi taki czas, że surowo egzaminuje i przybyszów z zachodu, i ze wschodu.
Tylko nasze rośliny nie dają się nabrać na pozornie ciepłe zimy (na przykład takie, jak tegoroczna, wyjątkowo zdradliwa), pogodowe niespodzianki, zim odejścia i powroty, a także siarczyste mrozy poniżej minus trzydziestu. Bardziej wrażliwe krzewy można okrywać chochołami, stroiszem lub agrowłókniną. Na wiosenne przymrozki zaś najlepszą metodą jest lanie wody. Włączamy spryskiwacze na noc i polewamy ogród do rana, gdy słońce zaczyna przygrzewać. To działa, bo kiedy woda zamarza, oddaje ciepło. W taki sposób uratowano niejedno kwitnące drzewko owocowe.
Plaga 4.: turkuć
Moim zdaniem jest on uciążliwym skutkiem mody na ekologię i robienie kompostów. Nie byłoby kłopotu, gdyby każdy sumiennie przerabiał pryzmy i na bieżąco zużywał odpadki. Ale zwykle resztki długo leżą i czekają na zmiłowanie, a to nęci turkucie. Owady gryzą, podkopują, podjadają, a do tego wiele czasu spędzają pod ziemią, więc trudno na nie polować. Proszę sobie obiecać, że od dziś, jak się zbierze trochę resztek, zaraz ułożycie pryzmę i niech się kompostuje, a w tym czasie przynajmniej dwa razy przerzućcie kompost, bo tego plaga numer cztery naprawdę nie lubi. Jeśli w ogrodzie turkucie są dużym problemem, wtedy jesienią trzeba się postarać o świeży obornik i ułożyć z niego kopczyk. Ciepło oraz zapaszek skuszą owady, które trzeba z gnoju wybrać i… wiecie, co dalej.
Plaga 5.: krety
Glebę spulchniają i napowietrzają, wyjadają robactwo, a właścicieli ogrodów doprowadzają do rozpaczy. Jedyna rada: zachować spokój i stosować rurkowe pułapki do odławiania żywych zwierząt. Przyniesiony prosto ze sklepu kawałek rurki PCV z zapadkami na końcach trzeba rozpakować i zakopać w ziemi, żeby przeszedł naturalnym zapachem.
Zasadzkę przygotowujemy po kilku dniach, umieszczając rurkę poziomo w kanale. Robimy to tak, by zapadki były po obu stronach zamknięte, ale łatwo się otwierały, a końce rurki znajdowały się w korytarzu. Później trzeba czekać. Jeśli w ciągu 24 godzin kret się nie złapie, sprawdzamy, co się dzieje, i czynności powtarzamy.
Zalecam cierpliwość i spokój, bo nie ma takiego kreta, który by w końcu nie wpadł w pułapkę. To moim zdaniem jedyna skuteczna metoda na te zwierzęta; jeśli raz pojawiły się w ogrodzie, to z całą pewnością mają pod spodem kanały, z których po pewnym czasie chętnie skorzystają następni mieszkańcy. Walka z plagą numer pięć może się zatem okazać rodzajem syzyfowej pracy. Na pocieszenie dodam, że złapanie żywego łobuza w aksamitnym futerku, wy- wiezienie go daleko i wypuszczenie na wolność to naprawdę przyjemne przeżycie. A gdy trawnik dopiero zakładamy, możemy zamocować specjalne siatki przeciw kretom.
Plaga 6.: susza
Ekologiczne antidotum jest proste – to podlewanie. Namawiam jednak do tego, by w pierwszej kolejności wykorzystywać deszczówkę. W centrach ogrodniczych widuję naprawdę ładne zbiorniki na wodę, które mogą być oryginalną ozdobą ogrodu. Druga zasada podlewania jest taka, by nie używać zimnej kranówy, lecz wodę ogrzaną słońcem. Proszę rano napełnić pojemnik i dopiero wieczorem podlać, a za ciepłe napoje rośliny naprawdę pięknie się odwdzięczą. Nowoczesnym rozwiązaniem jest zainstalowanie w ogrodzie automatycznego nawadniania z czujnikami, które włączają system wtedy, kiedy trzeba, ale to udogodnienie ma i swoje wady. Więcej napiszę o nich w następnym punkcie.
Plaga 7.: ślimaki
Prawda jest taka, że ostatnie lata były wyjątkowo deszczowe i ślimakom w to graj. Ale właśnie w ogrodach, które dodatkowo podlewamy, mają one szczególnie dobre warunki. Moja ekologiczna metoda na ślimaki z domkami i bez domków jest taka: gdy pada, wychodzę z wiaderkiem i zbieram. Wyrzucam je później na nieużytkach. W ogrodach powinno się też często spulchniać glebę, bo to niszczy złoża jaj, lub używać agrowłókniny do ściółkowania. Wtedy jaj nie mają gdzie złożyć. Prostą pułapkę na ślimaki można zbudować z kawałka deski podpartej na dwóch kamieniach. Mięczaki nad ranem często się pod to chowają, trzeba je tylko zbierać.
Plaga 8.: choroby grzybowe związane z deszczami
To różnego rodzaju pleśnie, plamy na liściach i zgnilizny, których, gdy już wystąpią, zwalczyć się nie da. Są one skutkiem reakcji obronnej roślin – powoli zamierają, by utrudnić inwazję. Trzeba działać, zanim pojawią się objawy choroby. Teraz właśnie jest dobra pora, by wszystkie rośliny opryskać wzmacniającym „kompotem” z naturalnego biohumusu zmieszanego pół na pół z wodą. Trzy takie zabiegi wykonane w sezonie w odstępach dwutygodniowych powinny wystarczająco wzmocnić naturalną odporność pupili.
Plaga 9.: choroby grzybowe związane z upałem
Wśród nich przoduje mączniak, który liście roślin obsypuje „białą mąką”. Szybko postępująca inwazja budzi respekt, a skutki mogą przerażać, bo w skrajnych wypadkach zamierają nie tylko liście, ale również pędy i całe rośliny. Mączniaka najlepiej wykurzyć siarką. Jest ona środkiem ekologicznym, choć sprzedawanym w sklepach z chemią. Walka jest tym skuteczniejsza, im szybciej zareagujemy.
Plaga 10.: gryzonie
Koty nigdy nie wyłowią wszystkich nornic i myszy, ale przynajmniej można liczyć na to, że gryzonie nie będą się w ich towarzystwie nadmiernie rozmnażały. Ulubione gatunki kwiatów cebulowych radzę sadzić do plastikowych pojemników i razem z nimi zakopywać w ziemi. To wystarczająco zabezpiecza przed ostrymi zębami i wilczym apetytem. Gryzonie nie lubią smrodu i substancji znajdujących się w gnojówce z bzu czarnego. Świeże liście i kwiaty wrzucamy do wiadra, zalewamy do pełna wodą, a zawartość codziennie mieszamy. Fermentacja kończy się po tygodniu lub dwóch, w zależności od temperatury, gdy gnojówka się nie pieni i obrzydliwie śmierdzi. Staramy się wlewać do nor nierozrzedzoną, razem z fuzlami.
A na koniec rada ekstra, dotycząca uniwersalnej metody zniechęcania plag do nawiedzania naszego ogródka. Zanim go założycie, rozpoznajcie panujące w nim warunki: rodzaj gleby, jej zasobność, naświetlenie, położenie, przeciętne opady. I dobierajcie rośliny, którym te warunki odpowiadają. Nawet jeśli nie będą to wymarzone kwiaty i krzewy wypatrzone w katalogach, to i tak w końcu przyznacie, że warto było na nie postawić.
Dobre zioła
l Do roślin odpornych na wiele plag należy lawenda. Nigdy nie zauważyłem, by coś ją podgryzało, podjadało czy porażało. Do tego roślina jest dobrym sąsiadem dla innych mieszkańców ogrodu, uroczo kwitnie i pachnie. Dla lawendy plagą najczęściej okazują się nadgorliwi ogrodnicy, którzy wiosną za nisko ją ścinają. Rośliny wtedy często zamierają. l Pokrzywy, skrzypy i mniszki, czyli popularne mlecze, to najlepsze rośliny polecane do robienia gnojówek. Wykorzystuje się je do zasilania roślin (podlewamy rozcieńczoną 1:20) i ochrony roślin (opryskujemy rozcieńczoną 1:50). Preparatami można również polewać pryzmy kompostowe, by szybciej dojrzewały. l Na mrówki polecam piołun. Jest piękną, choć dziką byliną, o gorzkim smaku i odurzającej woni. Piołun można ścinać, drobić na sieczkę i rozsypywać wokół mrowisk wtedy, gdy mrówki za bardzo się panoszą. Przystrzyżony piołun szybko odrasta.
Żarłoczne kolonie…
…mszyc na roślinach łatwo rozpoznać, śledząc ścieżki mrówek. Owady sobie znanym sposobem potrafią błyskawicznie odnajdować nowe kolonie i później regularnie je odwiedzać. Bo żywią się ich odchodami (na mszycach pasą się nie tylko mrówki, lecz i biedronki). Dla nas jest to obrzydliwe, ale podobno rosa miodowa mszyc jest bardzo słodka i pożywna. Często rozwijają się na niej nawet grzyby, które tworzą na liściach osad przypominający czarną pleśń. Te grzyby nie niszczą roślin, jednak brudzą i utrudniają im prowadzenie fotosyntezy.
Tekst: Witold Czuksanow
Fotografie: Stockfood/Free