Tak miło w ciepłe dni wystawić twarz do słońca. Gdy działa na naszą skórę, niekoniecznie czujemy jak bladość zmienia się w złotą opaleniznę. Potem może się okazać, że jest już za późno...
Po pół roku słonecznego postu zachłannie łapiemy każdy jego promyk. Łatwo wtedy o przesadę. Słońce bywa zdradliwe, a odwykła od niego skóra wyjątkowo wrażliwa. Co robić, jeśli po pierwszym opalaniu cera, zamiast nabrać brzoskwiniowego koloru, przypomina raczej twarz Indianina w barwach wojennych?
Zaczerwienienia na nosie, środku czoła i kościach policzkowych to nic innego, jak oparzenia. Najwidoczniej opalałaś się zbyt intensywnie. Trzeba zatem ukoić podrażnienia, a następnym razem – bardziej uważać.
Kojący aloes
Aloes doskonale łagodzi podrażnienia i nawilża skórę, więc warto mieć choć jeden w doniczce jako kosmetyczne SOS. Okład z soczystego miąższu aloesu natychmiast przyniesie ulgę poparzonej skórze. Zerwij kilka dorodnych liści, usuń skórkę, a miąższ przyłóż na zaczerwienione miejsca. Potrzymaj przynajmniej kwadrans, a zdejmując kompres, przetrzyj aloesem całą twarz i nie spłukuj.
***
Ziołowa maseczka na podrażnienia
Zmieszaj po łyżeczce kwiatów nagietka i rumianku, ziela skrzypu. Zioła zalej kilkoma łyżkami wrzątku i zostaw na 15 minut pod przykryciem. Potem dodaj łyżkę mąki ziemniaczanej i wymieszaj. Papkę nałóż na twarz, a po 15 minutach dokładnie zmyj letnią wodą. Maseczka łagodzi zaczerwienienia i inne podrażnienia, przyspiesza gojenie i delikatnie ściąga skórę, dając efekt lekkiego liftingu.
***
Maseczka marchewkowo-jogurtowa
Nawilża, odżywia i tonizuje podrażnienia, a przy okazji wyrównuje koloryt nierówno opalonej buzi. 2 łyżki świeżo wyciśniętego soku z marchwi zmieszaj z 2 łyżkami jogurtu naturalnego, dodaj po łyżeczce miodu i oleju z pestek winogron. Nałóż na twarz, po 10 minutach zmyj letnią wodą. Marchewka to sprawdzony domowy „samoopalacz”, trzeba ją jednak stosować ostrożnie, żeby zamiast upragnionej opalenizny nie nabawić się pomarańczowożółtych plam na twarzy. Skóra każdej z nas reaguje inaczej, dlatego jeśli robisz marchewkową maseczkę pierwszy raz, nie trzymaj jej dłużej niż 5 minut. Lepiej zabieg powtórzyć kilka razy w dwudniowych odstępach, niż raz przedobrzyć. Gdyby jednak tak się stało, plamy wybielisz, przecierając plasterkiem cytryny albo wywarem ze świeżego szczawiu (garść szczawiu zalej pół szklanki wrzątku, gdy przestygnie, odcedź i przemywaj twarz 3 razy dziennie).
***
Marchwiowo-jabłkowa maseczka do cery tłustej
Utrzyj na papkę pół jabłka i małą marchew. Wymieszaj z łyżeczką miodu i łyżką mąki ziemniaczanej. Nałóż na twarz, po 10 minutach zmyj. Ta maseczka to nawilżanie, piling enzymatyczny i samoopalacz w jednym.
***
Tonik brązujący
Innym domowym sposobem na ukrycie zimowej bladości jest wywar z łupin cebuli – taki sam, jakim farbujemy pisanki. Należy go odcedzić i przemywać twarz 2 razy dziennie. Stopniowo cera będzie coraz bardziej „opalona”. Tonik można przechowywać przez kilka dni w lodówce.
Alergia na słońce
Zdarza się, że już po pierwszym słonecznym dniu skóra twarzy i dekoltu robi się czerwona jak płachta na byka. Na dodatek nieznośnie swędzi i upstrzona jest krostkami lub bąbelkami, jak po poparzeniu pokrzywą. Co się stało? To uczulenie na słońce. Czasem pojawia się samoistnie – nie wiadomo skąd i dlaczego, nawet jeśli wcześniej nic takiego nie miewałaś. Częściej jednak wywołane jest przez kosmetyki lub leki, których używamy, na przykład herbatkę z dziurawca albo olejek bergamotki.
Lista specyfików, które mogą powodować taką reakcję, jest długa, dlatego czytaj uważnie ulotki i jeśli znajdziesz w nich informację, że lek może wywoływać nadwrażliwość na promieniowanie UVA lub UVB, zrezygnuj z kąpieli słonecznych. Przed wyjściem na plażę lepiej też nie stosować perfum i kremów z kwasami owocowymi (AHA).
Uczulenie na słońce u wielu osób powodują także niektóre chemiczne filtry przeciwsłoneczne, zwłaszcza kwas paraaminobenzoesowy, tzw. PABA, i benzofenony. Jeśli po słonecznym dniu na odsłoniętych częściach ciała pojawi się czerwona, swędząca wysypka, przede wszystkim – koniec z opalaniem! Przynajmniej przez kilka dni. Pieczenie powinna złagodzić maseczka ze świeżego ogórka lub jogurtu z posiekanymi listkami mięty. Jeśli jednak zmiany nie ustąpią po 2-3 dniach, idź do lekarza.
Filtrować czy nie
Kremy z filtrem UV mają zwolenników i przeciwników. Jedni straszą rakiem skóry i nie wychodzą z domu bez kremu ochronnego. Drudzy alarmują o toksycznym wpływie filtrów na organizm. Czego więc bać się bardziej?
Są dwa rodzaje filtrów słonecznych: chemiczne i mineralne. Chemiczne mają bardzo drobne cząsteczki, które łatwo przenikają przez skórę. A ponieważ bardzo przypominają żeński hormon, estrogen, mogą zaburzać równowagę hormonalną organizmu. Szczególnie wrażliwe są, oczywiście, dzieci, więc kobiety w ciąży i maluchy powinny unikać tych filtrów.
Mineralne to sproszkowany tlenek cynku i dwutlenek tytanu. Te nie przenikają przez skórę, pozostają na jej powierzchni i odbijają promienie, są zatem bezpieczne. Filtry mineralne zapewniają ochronę przeciwsłoneczną nawet do SPF 30 – mówi Ewa Sroka, która prowadzi warsztaty ekologicznej pielęgnacji ciała Skin Philosophy. Ciekawym naturalnym filtrem UV jest olej z pestek malin – ma SPF 30-50. Jako składnik kosmetyku nie będzie aż tak skuteczny, ale na pewno warto o nim pamiętać, przygotowując domowe kosmetyki na lato.
Zwykle jednak nie potrzebujemy aż tak silnych filtrów. Jako kremu do opalania możemy użyć masła karite (shea), które jest naturalnym filtrem. Kiedy już trochę się opalimy i skóra przywyknie do słońca, w naszym klimacie to wystarczająca ochrona. Na egzotyczne wakacje zabierzmy krem z filtrem mineralnym – podpowiada Ewa Sroka.
Bardzo ważne też, aby dobrze się posmarować. Czy to masło karite, czy krem z filtrem mineralnym, będą skuteczne tylko wtedy, gdy pokryją skórę solidną warstwą. I pamiętajmy, że nawet najlepszy krem z filtrem nie zastąpi zdrowego rozsądku. Korzystajmy ze słońca z umiarem, wtedy na pewno unikniemy przykrych niespodzianek.
Tekst: Agata Fijołek
Fotografie: Stockfood/Free, Fotochannels