Nie lubi wody, unika nawet rosy. Z prędkością demona wspina się na drzewa, w ciemnościach przemyka jak cień. Zaprzyjaźnionej osobie może pomruczeć niczym kot. Duży kot. Barytonem.
Wszyscy wiedzą, jak wygląda, ale mało kto go w lesie widział. Nawet leśnicy natykają się sporadycznie na tego pięknego kota. Ja także jego tropy widziałem dziesiątki razy, ale dzikiego nigdy nie spotkałem na swych szlakach. Spacerowałem za to z oswojonym rysiem po mazurskich lasach, nigdy nie wiedząc, kiedy się przede mną schowa i z której strony na mnie wyskoczy, by żartobliwie pacnąć w nogawkę wielką łapą. Rysie zasiedlają górskie lasy oraz puszcze na wschodzie i północnym-wschodzie kraju. Muszą to być lasy rozległe, urozmaicone i bogate, a jednocześnie zaciszne. Terytorium dorosłego samca może obejmować nawet 300 km². Samice zadowalają się o połowę mniejszym, za to bardziej zazdrośnie bronią jego granic przed innymi rysicami.
Unikają ludzi, hałasu i zwierząt gospodarskich. Nie znoszą psów, chociaż terytoria dzielą z wilkami, które wałęsające się psy zwyczajnie zjadają. Ryś nie tknąłby takiego mięsa. Gustuje w sarnach, cielętach jeleni, zającach i gryzoniach. Czasem zdarza mu się zapolować na jarząbka lub splądrować gniazdo rudzika. Sarny lubi jednak najbardziej. Najpierw spożywa szyneczki i polędwiczki, a na koniec kilkudniowej uczty zostawia sobie przednią część zdobyczy. Po każdym posiłku resztki skrzętnie ukrywa, maskując je gałęziami i liśćmi lub śniegiem. Dorosły ryś musi coś upolować średnio co pięć dni. Prowadząca młode samica co drugi dzień zabija sarnę lub jelenia. Gdy młode uczą się samodzielności, zjadają więcej gryzoni. Egzamin z polowania na sarny dopiero przed nimi.
Z wiekiem nabierają wprawy, jednak aby mogły przeżyć, potrzebna jest duża populacja saren i jeleni. W marcu, czasem lutym, koty się marcują. Samce są wtedy bardziej ruchliwe, gdyż odwiedzają terytoria swych sąsiadek. Po trwającej 66–70 dni ciąży przychodzą na świat 2–3, bardzo rzadko 4 rysięta. Matka rodzi je w norze ziemnej, czasem odebranej lisom lub borsukom, w rozległej dziupli albo szczelinie skalnej. Opiekuje się nimi troskliwie jak domowa kotka. Wylizuje, ogrzewa, masuje, karmi, kiedy tylko chcą. Gniazdo utrzymuje w zadziwiającej czystości.
Gdy młode zaczną wychodzić, stale je obserwuje, nasłuchuje i ostrzega. Znam leśnika, który natknął się na rysicę z dwoma młodymi. Jeden z gamoni schował mu się pod samochód. Rysica przełamała strach, w podskokach jak na sprężynie zbliżyła się i specjalnym pomrukiem przywołała malca. Wzięła go potem w pysk i zniknęła w paprociach. Leśnik był oczarowany. Gdy przestały się chwiać poruszone jej ciałem liście, miał wątpliwości, czy to wszystko wydarzyło się naprawdę, gdyż wokół panowała absolutna cisza.
Pod koniec lata młode zaczną się wprawiać w sztuce łowieckiej, ale pod opieką matki pozostaną do lutego, czyli do kolejnej rui. Matka toleruje je w swoim rewirze dopóty, dopóki nie urodzi kolejnych maluchów. Mogą nawet korzystać z resztek jej zdobyczy. Ale i tak córkom łatwiej niż synom dogadać się z matką. Start w dorosłe życie jest trudny i wiele młodych ginie. Bardziej narażone są samce – wybierają się na dalsze wędrówki, głodują, mają wypadki, chorują i bywają ofiarami kłusowników.
Ubarwienie rysi zmienia się w zależności od pory roku i miejsca, w jakim żyją. Latem są bardziej rude, a zimą szare. Te z gór mają dużo czarnych plamek, te z nizin – futra niemal jednolicie rudobure. Pędzelki na uszach i okazałe bokobrody są ozdobą dorosłych. Nawet młode zadziwiają swą sprawnością, zwinnością i niezwykłym urokiem. Mają doskonały węch, słuch i wzrok. Wykonują kilkumetrowe skoki w poziomie i pionie. Można snuć marzenia o spotkaniu rysia w lesie, ale spełnią się one tylko nielicznym. Lepiej poprzestać na szukaniu jego tropów i zadumać się nad nimi z szacunkiem do przyrody, że jest w niej jeszcze miejsce dla tak wspaniałych zwierząt.
PRZYWRÓCIĆ NATURZE
„Born to be wild”, nowatorska metoda wymyślona i sprawdzona na rysiach w Parku Dzikich Zwierząt w Kadzidłowie, może okazać się doskonałym sposobem zasiedlania Puszczy Piskiej nowymi pokoleniami tych kotów. Młody ryś, urodzony w zacisznej zagrodzie w puszczy, od dziecka wychodzi do lasu i poznaje przyrodę. Zawsze jednak może wrócić do matki i coś przekąsić. Stopniowo życie na wolności go wciąga i zaczyna funkcjonować jak całkowicie dzikie zwierzę. Ta metoda ma coraz więcej zwolenników i budzi nadzieję na odrodzenie populacji nie tylko rysi, ale także kilku innych gatunków zwierząt. W Europie pozostało dla nich jednak już niewiele wystarczająco rozległych lasów. W Polsce, poza Kadzidłowem, prace nad przywróceniem rysi naturze prowadzone są także w Puszczy Kampinoskiej, a zespół naukowców z Białowieży wykorzystywał specjalne nadajniki, by śledzić życie i wędrówki rysi.
Tekst: dr Andrzej G. Kruszewicz, lekarz weterynarii, ornitolog, dyrektor warszawskiego zoo.
Fotografie: Artur Tabor, Fotochannels, Cezary Korkosz