Gdyby rozpisano konkurs na najbardziej ukwiecone święto, Boże Ciało wygrałoby w przedbiegach. Tego dnia, gdzie tylko człowiek się obejrzy, tam girlandy, wianki, bukiety i płatki.
Święcenie wianków
Ukwiecone są ołtarze, chorągwie i feretrony, ubrane na biało dziewczynki sypią kwiecie przed monstrancją, a starsze osoby (i ci, których wychowano w tej zapominanej już tradycji) święcą wianki. Rzecz jasna, taki wianek, w który obowiązkowo wplatano rozchodnik, jaśmin, macierzankę, dziką różę, po poświęceniu przestawał być zwykłą ozdobą i awansował na pozycję postrachu czarownic, piorunochronu, pestycydu, a wysuszony i pokruszony był panaceum na wszelkie dolegliwości. Jest jednak jeszcze jedna kwietna tradycja związana z Bożym Ciałem.
Kwietne dywany
Mowa o dywanach układanych na drodze procesji od z górą 200 lat przez kolejne pokolenia mieszkańców Spycimierza. Co roku na kilka dni przed tym świętem wierni ruszają do ogrodów i na łąki, aby skompletować odpowiednie kwiaty, liście, gałązki, mchy i kamyki. Dawniej mający dwa kilometry długości kolorowy dywan usypywano z barwionego piasku, ale z czasem przerzucono się na piękniej pachnący surowiec.
Za to do dzisiaj utrzymano pełną wolność artystyczną – każda rodzina układa własny wzór (co roku nowy) według autorskiego pomysłu. Corocznymi pewniakami są oczywiście wizerunki Chrystusa, Baranki Boże, winne grona oraz napisy chwalące Pana. Układanie trwa całe przedpołudnie, a potem nadchodzi procesja i dywan obraca się w kolorowy pył pod stopami swoich twórców i coraz liczniejszej masy pielgrzymów z całej Polski.
Fotografie: Forum, Shutterstock