Jest synonimem przebiegłości. To nie tylko pospolity lisek rudy, pełen sprytu i obłudy, lecz przechera, sknera i szelma. Tak chcą bajki. Opinię „chytruska” zawdzięcza niezwykłej inteligencji, ostrożności i płochliwości.
Pewne kalifornijskie wino nazywa się „Gray Fox Chardonnay”, zresztą całkiem niezłe. Na etykietce z tyłu można przeczytać, że „nazwa winiarni GRAY FOX powstała w uznaniu zasług Szarego Lisa, który pełni istotną rolę w utrzymaniu równowagi ekologicznej w ekosystemie otaczającym winiarnię. Dzięki niemu można tam uprawiać winorośl w najbardziej naturalny i ekologiczny sposób”. Co robi lis, że zasłużył na taki zaszczyt? Amerykański lis szary jest bardzo podobny do naszego, choć to formalnie inny gatunek. Nie pogardzi chrabąszczami i osami, zającami, ptakami gniazdującymi na ziemi, jajami, padliną, a nawet jagodami i jabłkami. Jednak najczęściej żywi się myszami. Od tych małych gryzoni wzięło się charakterystyczne zachowanie lisów, zwane myszkowaniem. Jest to systematyczne przeszukiwanie traw i krzewów, a także długotrwałe czatowanie nad wyjściami z nor.
Właśnie tę wrodzoną skrupulatność lisa postanowili wykorzystać kalifornijscy winiarze. Normalnie do ochrony winnic stosuje się pestycydy, zwalczające różne szkodniki. Ale problem z chemikaliami jest taki, że gromadzą się w łańcuchach pokarmowych (również człowieka), są rakotwórcze, powodują groźne dla zdrowia mutacje. Lis, nie dość, że wykonuje robotę za darmo i ekologicznie, to wino można odpowiednio zareklamować. A po uzyskaniu certyfikatu – sprzedać za wyższą cenę! Tak oto w „lisi” sposób biznes brata się z ekologią.
Lisia rezydencja
Mimo że nawet oficjalna nazwa naszego krajowego chytruska to lis rudy (po łacinie Vulpes vulpes), jego ubarwienie jest bardzo różne. Lis ciemny, prawie czarny, nazywany bywa węglarzem. Są również krzyżaki, które mają ciemną pręgę wzdłuż grzbietu, przecinającą drugą, łączącą barki. Choć rzeczywiście lisów w tonacji brązowej lub kasztanowej jest najwięcej. Ogon zwieńczony mają białym lub czarnym włosiem, zwanym kwiatem. Lis ma doskonale rozwinięty węch, słuch, dotyk i wzrok, pamięć i zmysł orientacji w terenie. Nasze babcie mogą coś powiedzieć również o jego zdolnościach w wykradaniu niosek, kogutów, ba, całych wielkich gęsi, które lisisko potrafi udusić i wlec w pysku kilka kilometrów po polu do swojego mieszkania.
Wiosną, latem i jesienią pędzi osiadły żywot, zamieszkując rozbudowane nory. Lisie rezydencje składają się z kilku wejść i wyjść, nazywanych oknami, korytarzy, komór oraz „salonu”, znajdującego się nawet 30 metrów od wejścia. Założone są przeważnie w śródpolnych zaroślach. Zamieszkane nory można rozpoznać po „wyślizganym” oknie oraz obecności pierza i kości – resztek z magnackich imprez. Teren wokół nor jest oznakowany specjalną wydzieliną gruczołów podogonowych, informującą potencjalnych gości, że nie są mile widziani i generalnie nie ma już dla nich miejsca.
Późną jesienią i zimą lisy porzucają schronienia i zamieniają się w nomadów poszukujących jedzenia. Wtedy zresztą najłatwiej spotkać się z nimi oko w oko za dnia. W zimie też można znaleźć tropy lisów. To odciski na śniegu, tak zwane paciorki. Powstają dzięki niezwykłej umiejętności zwierzęcia – potrafi stawiać tylne łapy dokładnie w tym samym miejscu co przednie, a taka czynność nazywa się sznurowaniem. Tak samo potrafią zmylić tropicieli wilki i rysie, psy jednak już nie bardzo. Może zatraciły tę zdolność chodząc po miejskich trotuarach?
Niedoliski
W przeciwieństwie do swych pobratymców wilków, lisy prowadzą życie samotne. Łączą się w pary tylko w okresie rui, przypadającej na styczeń i luty. Młode rodzą się w kwietniu lub maju, przeważnie po cztery w miocie. Lisica, zwana w gwarze liszką, jest bardzo troskliwa. Przez pierwsze dni nie wychodzi z nory. Tata lis (zwany psem) aktywnie uczestniczy w kosztach wychowania potomstwa i znosi jedzenie. Przynajmniej na początku. Już po sześciu tygodniach ubarwienie maluchów zmienia się z szarego na dorosłe. W końcu lipca matka przenosi się z nimi na łąki, by uczyć dzieci trudnej sztuki podchodów, wyszukiwania mysich norek, duszenia. Trzeba wtedy ostrożnie jeździć nocą samochodem, zwłaszcza po polnych drogach.
W świetle reflektorów często miga ruda mama, za którą biegnie kilka młodych. Lisięta lubią spać na rozgrzanym asfalcie. Zapominają wtedy o bożym świecie i dlatego giną pod kołami. Samodzielność uzyskują jesienią i wtedy opuszczają gniazdo. Stają się niedoliskami. Już w starożytnej Mezopotamii lis był świętym zwierzęciem bogini Ninhursag, symbolu życia i płodności ziemi. Pracował jako jej posłaniec. Mnie jednak najbardziej podoba się opowieść Ezopa: Lis, nie mogąc dosięgnąć wiszących za wysoko winogron, odchodzi, mówiąc: „i tak były za kwaśne”. Myślę, że czasem dużo możemy nauczyć się od zwierząt…
Tekst: Andrzej Czech
Fotografie: Bulls, Be&W, Flash Press Media