Złotą rączką w tej rodzinie jest Piga. Potrafi nie tylko urządzić przytulnie dom, ale gdy najdzie ją ochota, chwyta za młotek i robi prawdziwe cuda: stoliki z pieńków, zagłówki z drzwi starej stodoły albo ramy z patyków.
Gdzie zwykle można znaleźć Pigę? W ogrodzie. Jeśli akurat nie pieli, nie kosi, nie grabi, to coś piłuje, wierci i stuka. Z kilku desek potrafi zbić zgrabny regalik, z pieńków zrobić stoliki do salonu. W szopie za domem ma mały składzik rzeczy dziwnych – jak mówi jej rodzina, czyli mąż Mats i dwójka dzieci, Ida i Ivar. Ale „dziwne” są tylko dla nich.
Bo Piga dobrze wie, do czego może się przydać choćby najmniejszy patyczek. – Mama znosi ze spacerów przeróżne gałęzie, konary, a w każdy weekend obowiązkowo wyprawia się na targ ze starociami – opowiada córka. – Potem przerabia te swoje znaleziska na prawdziwe cudeńka. Ostatnio twórczo obeszła się ze starymi drzwiami od jakiejś stodółki, przerabiając je na zagłówek łóżka w swojej małżeńskiej sypialni.
Miasteczko Björbo. Region Dalarna. Jedno z najpiękniejszych miejsc na południu Szwecji. To tutaj stoi biały domek z pistacjowymi oknami, rodzinne siedlisko Pigi, wybudowane przez jej pradziadka. Mieszkają w nim co prawda zaledwie od czterech lat, ale zawsze wiedzieli, że nie dla nich wielkie miasto, że dobrze im będzie tam, gdzie okna domu wychodzą na las, rzekę i kawał ogrodu, w którym pracować lubią nawet dzieci. Każde z nich ma tu swoją grządkę i bacznie jej dogląda, by potem porównywać zbiory.
Kiedy przenieśli się do Björbo, artystyczne talenty Pigi bardzo się przydały podczas remontu. Bo dom nie był w dobrym stanie. Pani Gustafsson zarządziła wyburzenie kilku ścian, dzięki czemu zrobiło się więcej miejsca (pokoje układają się w amfiladę), wstawienie nowych okien (ale na wzór starych) i przetarcie podłóg białym woskiem, a sama zajęła się odnawianiem pamiątkowych mebli po pradziadkach.
Teraz jest mysigt, jak mówią Szwedzi. Czyli przytulnie. Zresztą nie tylko w środku – ogród też został dopieszczony. Piga co chwila wytycza nowe grządki, kupuje nasiona i sadzonki. Właśnie przejrzała swój składzik rzeczy dziwnych i lada dzień zabierze się do robienia mebli ogrodowych. Pomysł już ma. Zastanawia się nawet, czy nie otworzyć stolarskiego warsztatu. W końcu talent ma w genach. – Tata był konstruktorem maszyn, ciotka rzeźbiarką, a ja zostanę stolarzem! – śmieje się.
Tekst: Malin Åkerström
Opracowanie: Magda Lipka
Zdjęcia: Helena Blom/Living Inside