Lepiej nie stawiać ogrodzenia według własnego widzimisię, bo można wywołać sąsiedzką kłótnię, jak z filmu „Sami swoi’’. Albo narazić się urzędnikom. Nie wiadomo, co gorsze.
Znajomy żalił mi się, że jego sąsiad, tuż za wspólnym ogrodzeniem z siatki, zbudował małą szklarnię ze starych drzwi i okien. Ten znajomy jest estetą, więc od razu wpadł na pomysł, żeby w miejsce zdezelowanej już mocno siatki postawić solidny drewniany płot na podmurówce i przy okazji oszczędzić sobie niezbyt fajnego widoku. Myślał, że sąsiad ucieszy się z tej innowacji i pokryje połowę kosztów inwestycji. Nic podobnego! O dzieleniu kosztów nie chciał nawet słyszeć. Co więcej, powiedział, że nie zgadza się na płot, bo jego szklarnia będzie stała w cieniu i pomidory trafi szlag. Znajomy jednak płot postawił.
I się zaczęło! Sąsiad przez kilka dni biegał wzdłuż ogrodzenia z miarką, po czym stwierdził, że wchodzi ono w dwóch miejscach na teren jego posesji, a na dodatek jest za mało ażurowe. Złożył wniosek do sądu, żądając rozebrania płotu. Sprawa jest w toku, więc nie znamy jej zakończenia, postanowiłem jednak sprawdzić, kto tu może mieć rację.
Co można bez zgody
Niestety, okazało się, że mój znajomy popełnił kilka błędów. Przede wszystkim zignorował fakt, że na budowę płotu na granicy dwóch działek zawsze potrzebna jest pisemna zgoda sąsiada. Jeśli jej nie mamy, powinniśmy nowe ogrodzenie postawić o pół metra, a najlepiej o metr od granicy, w głąb naszej posesji. Wtedy, co prawda, tracimy kawałek działki, ale unikamy oskarżeń o zawłaszczenie jednego czy dwóch centymetrów cudzej ziemi. Poza tym zachowujemy prawo do wejścia za płot, na przykład wtedy, gdy potrzebujemy go odnowić albo zająć się roślinami, które przy nim zasadzimy. Nie narażamy się również na dąsy sąsiada, jeśli – nie daj Boże – gałęzie naszych krzaków przekroczą granicę i zaczną mu przeszkadzać.
Stawiając takie ogrodzenie, trzeba też pilnować, żeby nie miało więcej niż 2,2 m wysokości, a tzw. powierzchnia ażurowa, czyli prześwity, nie stanowiły mniej niż 25 proc. całego płotu. Kolejna sprawa to bezpieczeństwo. Ogrodzenie nie może stwarzać zagrożenia dla ludzi i zwierząt, dlatego obowiązuje bezwzglę-dny zakaz umieszczania ostro zakończonych prętów, drutu kolczastego, tłuczonego szkła itp. na wysokości do 1,8 m. W przeciwnym razie musimy się liczyć z tym, że sprawa naszego płotu trafi do sądu i będziemy musieli go rozebrać. I jeszcze jedno: jeśli sąsiad nie chce podzielić się z nami kosztami, nie zmusimy go do tego.
Na co pozwolenie?
Planując budowę ogrodzenia pomiędzy nami a sąsiadem wyższego niż 2,2 m lub bardziej szczelnego niż dopuszczają normy, musimy zdobyć na nie pozwolenie. Zgłoszenie składa się w starostwie powiatowym lub urzędzie miasta. Podajemy, jaki rodzaj płotu chcemy postawić (np. drewniany, betonowy, kamienny na podmurówce), technikę wykonywania robót oraz termin rozpoczęcia i zakończenia prac. Należy też dołączyć oświadczenie o prawie do dysponowania nieruchomością na cele budowlane oraz szkic ogrodzenia.
O ile jednak pozwolenia na budowę sąsiedzkiego płotu potrzebujemy tylko w szczególnych wypadkach, to już przy stawianiu ogrodzenia od strony ulicy, torów kolejowych czy innych miejsc publicznych jest ono niezbędne. Co więcej, budowę możemy rozpocząć dopiero po 30 dniach od zgłoszenia. Oczywiście pod warunkiem, że urząd nie ma nic przeciwko. Zastrzeżenia mogą się pojawić, jeżeli ogrodzenie, które zamierzamy postawić, narusza ustalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego (np. znajdzie się w pasie drogowym projektowanej ulicy) lub zagraża bezpieczeństwu ludzi i zwierząt (np. ogranicza widoczność na drodze).
Zgłoszenie budowy jest ważne przez dwa lata. Jeśli w tym czasie nie rozpoczniemy robót, pozwolenie przepada i niestety wszystkie formalności trzeba załatwiać od początku.
Zasłona z pomysłem
W niektórych gminach ograniczenia dotyczące wyglądu ogrodzeń mogą wynikać z obowiązującego planu zagospodarowania przestrzennego. Dotyczy to m.in. parków narodowych, regionów objętych programem Natura 2000 czy miejscowości zabytkowych. Jednak jadąc przez Polskę, nie mogę się nadziwić inwencji właścicieli domów. Na jednej ulicy obok siebie stoją płoty drewniane, z betonu, cegły lub siatki. Albo stylizowane na mury średniowiecznego zamku czy toskańską posiadłość.
Wybierając ogrodzenie, warto kierować się przede wszystkim stylem domu, lokalizacją i najbliższym otoczeniem. Po co stawiać mur czy zwarty płot, jeśli zasłania nam widok na piękny kawałek lasu czy łąki. Ogrodzenia na wsi powinny być jak najbardziej ażurowe i to nie tylko ze względu na to, co za oknem. Swobodny przepływ powietrza zapewni korzystny mikroklimat. A jeśli cenimy prywatność, w roli zasłony lepiej sprawdzą się żywopłoty, pnącza czy rzędy krzewów posadzone wzdłuż siatki. Inaczej jest w mieście, gdzie przydaje się osłona przed ciekawskim wzrokiem przechodniów, kurzem i hałasem.
Stawiając ogrodzenie, pamiętaj:
■ od strony sąsiadów nie może być wyższe niż 2,2 m, a część ażurowa, czyli prześwity, muszą zajmować minimum 25 proc.;
■ poniżej 1,8 m nie wolno umieszczać ostro zakończonych elementów, na przykład drutu kolczastego czy tłuczonego szkła;
■ bramy i furtki nie mogą otwierać się na zewnątrz działki;
■ furtki przy domach wielorodzinnych i budynkach użyteczności publicznej muszą być dostosowane do osób poruszającym się na wózkach;
■ minimalna szerokość bramy to 2,4 m, a furtka nie powinna być węższa niż 0,9 m;
■ przy stawianiu ogrodzenia od strony ulicy, torów kolejowych czy innych miejsc publicznych potrzebne jest pozwolenie na budowę.
Tekst: Mirosław Wesołowski, Atelier Wnętrz i Architektury
Zdjęcia: materiały prasowe, Shutterstock