Pora na lżejsze ubranie

Koty i psy właśnie zrzucają zimowe futra. Zamiast się złościć, że wszędzie zostawiają włosy, pomóżmy im.

Już w marcu, szczególnie jeśli jest ciepły, można zobaczyć liniejące lisy. Wyglądają trochę tak, jakby zajęły się nimi mole. Tu i tam kępki futra odchodzą niczym filcowa podeszwa od kapcia. Zmianę ubrania przyspiesza ocieranie się o szorstkie podłoże. I tu lisy, wilki oraz rzesze innych dzikich zwierząt mają szczęście, bo kiedy zrzucają zimową garderobę, nikt nie ma o to do nich pretensji – ani za owłosiony dywan, ani za taką kanapę. Psy i koty muszą się liczyć z dezaprobatą perfekcyjnej pani domu.

Często wybór zwierzęcia, który ma towarzyszyć człowiekowi, zależy od jakości jego sierści. Im mniej jej gubi, tym lepiej, bo argument zazwyczaj jest taki: „Chcę pieska do kochania, ale żeby nie liniał”. Naprawdę nie rozumiem, co miłość ma wspólnego z owłosieniem i moim zdaniem takie uczucie warte jest tyle, co funt kłaków. Za sprawą hodowlanej, nienaturalnej selekcji zaszliśmy całkiem daleko. Mamy przecież rasy pozbawione podszerstka – puszystego włosa, który spędza sen z powiek pedantycznych pań domu. Tymczasem każdy, kto ma włosy, musi je gubić. Nawet człowiek, u którego nie spełniają funkcji grzewczej.

Psy i koty mają milion razy więcej owłosienia niż my i wymieniają je przez okrągły rok. Najintensywniej wiosną. Nawet to, że mieszkają w ogrzewanych domach, nie zmieniło w nich starych zwyczajów przywdziewania zimowej szaty. Jednak kiedyś trzeba ją zrzucić.

Dobra szczotka to połowa sukcesu
W większości sklepów zoologicznych można kupić odpowiednie przybory do pielęgnacji. To jednak nie wszystko. Zarówno psy, jak i koty powinny mieć z czesania przyjemność. W przeciwnym razie mogą się na to nie godzić. I słusznie, bo szarpanie za kołtuny boli.
Sprawa jest prosta, jeśli mamy zwierzę od czasu, gdy było dzieckiem. Sierść szczeniaka i kociaka nie wymaga pielęgnacji, ale żeby nie mieć w przyszłości problemów, zaczynamy dbać o nią właśnie wtedy, gdy zwierzę jest maleńkie. Przynajmniej dwa razy w tygodniu powinniśmy poświęcić kilka minut na delikatne szczotkowanie i czesanie. Nie wolno jednak niczego robić na siłę.

Kończymy natychmiast, gdy szczeniak ma dość. Ważne, by go nauczyć, że szczotka pod pachą, na brzuchu czy uszach to nic strasznego. Wręcz przeciwnie, miło masuje i drapie. Znam psy, które wariują z radości na widok grzebienia. Traktują czesanie jak nagrodę. I tak powinno być. Rzucanie się na zwierzaka z grzebieniem tylko od święta powinno być zakazane. Jeśli dopuścimy do powstania kołtunów, zdecydowanie lepiej psa ostrzyc, niż skazywać na tortury rozczesywania. To samo dotyczy kotów z długą sierścią. Zresztą te nigdy nie zgodzą się na brutalne fryzjerstwo.

Czeszemy, ale nie myjemy
Czy dorosły pies lub kot może polubić czesanie? Wszystko zależy od wcześniejszych doświadczeń z grzebieniem. Jeśli były złe, mogą pojawić się problemy. Nie jestem zwolenniczką zwierzęcych salonów piękności, ale w tym przypadku polecę fryzjera. Wcale nie po to, by upiększył psa. Ma fachowo i bezboleśnie pozbawić swojego klienta kołtunów i martwej sierści.

Niedawno zostałam zaproszona na spotkanie z polskimi groomerami, czyli specjalistami od psich fryzur. Miałam mieszane uczucia. Bałam się, że nie znajdziemy wspólnego języka. Jakże się myliłam! Rośnie w Polsce rzesza prawdziwych fachowców od sierści. Przestrzegam jednak przed psimi „myjniami”. Tak, ludzie mają nawet takie pomysły. Jednak trzeba wiedzieć, że prawidłowo żywiony pies nie potrzebuje kąpieli. Kot tym bardziej. Kąpanie pozbawia skórę zwierząt naturalnej warstwy ochronnej, powoduje łojotok i może wywoływać różne dolegliwości. Tak samo nie każda sierść wymaga czesania. Krótki, „ościsty” włos jest samowystarczalny.
Co nie znaczy, że nie wypada. Wypada, tyle że mniej obficie. Tak czy siak, rodzaj sierści nie może być warunkiem miłości do zwierzaka.

Tekst: Dorota Sumińska, doktor weterynarii, pisze książki, prowadzi audycje telewizyjne i radiowe o zwierzętach
Zdjęcia: Alamy/BE&W