Z kupowaniem wiekowego siedliska jest jak z kotem w worku – nigdy nie wiesz, co znajdziesz w ścianach, pod podłogą czy w rurach.
Znajomi zaprosili mnie niedawno do domu pod Zieloną Górą, który kupili trzy lata temu. Chętnie pojechałem, bo chciałem na własne oczy zobaczyć, jak poradzili sobie z adaptacją ponad 80-letniego budynku. Wśród przyjaciół krążyły opowieści o horrorze, jaki przeszli, zanim udało im się spokojnie tam zamieszkać: jak walczyli z wyłażącą ze ścian wilgocią, smrodem bijącym spod podłogi czy gniazdkiem kopiącym prądem.
– A przecież zanim podpisaliśmy umowę, obejrzeliśmy dom kilka razy – zapewniali. Wiedzieli, że trzeba wymienić okna, wyremontować łazienkę i kuchnię, naprawić rynnę, przełożyć – i częściowo wymienić – zbutwiałą drewnianą podłogę. Sęk w tym, że wszystkiego zauważyć nie sposób. Szczególnie gdy się nie wie, gdzie i jak patrzeć.
Ściany pękają, straszą purchle
Kupując używany budynek, warto go dobrze... obwąchać. Stare mury to często siedlisko grzybów i pleśni, których nie widać gołym okiem. Zwłaszcza jeśli poprzedni właściciel zatarł ślady, malując ściany i sufity.
Zapachu stęchlizny pozbyć się znacznie trudniej, bo utrzymuje się w pomieszczeniach mimo wietrzenia. Ale znajomi spod Zielonej Góry na specyficzną woń nie zwrócili uwagi. Chcieli jak najszybciej się wprowadzić i stopniowo remontować dom. Dopiero drugiego dnia po przywiezieniu mebli zorientowali się, że czuć pleśnią. Po kilku tygodniach na świeżo pomalowanych ścianach pojawiły się ciemne plamy, potem wykwity i purchle, farba zaczęła pękać i złazić płatami.
Znajomi przeprowadzili śledztwo, z którego wynikało, że woda z nieszczelnej rynny wniknęła w ścianę. Aby pozbyć się stamtąd grzyba, trzeba skuć ścianę do żywego, zlać ją preparatem grzybobójczym, osuszyć specjalną aparaturą i wytynkować od nowa. Przy okazji wyszło na jaw, że muszą jeszcze odsłonić, wysuszyć i zaizolować fundamenty, pod które spływała woda z nieszczęsnej rynny.
Co się czai pod podłogą?
Niestety, nawet po tych wszystkich zabiegach w łazience nadal utrzymywał się zapach grzybów. I znów po śledztwie, polegającym na pełzaniu z nosem przy podłodze, okazało się, że odór bije ze szczelin pomiędzy deskami. Gdy je zerwali, ich oczom ukazał się dół wypełniony szlamem, który dostał się tam z nieszczelnych rur kanalizacyjnych biegnących pod podłogą. Trzeba było zdemontować całą instalację, dół zasypać, wylać betonem, a na utwardzone podłoże położyć nowe rury. Znajomi byli udręczeni, bo operacja odbywała się zimą, a musieli biegać do wygódki w ogrodzie i myć się w kuchennym zlewie.
To jednak nie wszystko. Wiosną okazało się, że coś jest nie tak z prądem. Gdy do gniazdka w przedpokoju podłączali na przykład odkurzacz, wywalało wszystkie korki. A kiedy uruchamiali włącznik w pokoju, z żyrandola szły iskry, a potem światło gasło w całym domu. Przerażeni wizją pożaru wezwali elektryka uzbrojonego w narzędzia do wykrywania wad w instalacji (właściciel domu zapewniał, że cała elektryka była wymieniana). Wyszło na jaw, że jedną ścianę w salonie trzeba rozkuć i położyć kable od nowa. Na szczęście w przedpokoju wystarczyło wymienić niechlujnie podłączone gniazdko.
Dlatego każdemu, kto zamierza kupić używany dom, zalecam wziąć do oględzin fachowców, którzy zobaczą to, czego nie widać gołym okiem.
Sprawdź, zanim podpiszesz umowę
1. Czy siedlisko jest podłączone do sieci wodociągowej.
2. Jeśli ma własną studnię, warto zbadać, czy woda nadaje się do picia.
3. Kto jest odpowiedzialny za remonty i odśnieżanie drogi prowadzącej do posesji.
4. Jak często w okolicy zdarzają się przerwy w dostawie prądu i ile czasu zajmuje zazwyczaj przywrócenie zasilania.
5. Czy dom nie znajduje się na terenach zalewowych lub zagrożonych np. osunięciem ziemi albo czy w pobliżu nie ma uciążliwych zakładów przemysłowych.
6. Jakie zmiany przewiduje plan zagospodarowania przestrzennego.
7. Czy instalacja elektryczna zrobiona jest w miedzi czy też ma stare aluminiowe kable wymagające wymiany (to spory wydatek).
8. Stan okien i drzwi – czy się domykają i nie przeciekają.
9. Czy sieć ogrzewania wykonana jest z nowocześniejszych rur miedzianych oraz jak jest zasilana – z pieca czy z kominka.
10. Dostęp do internetu i sieci komórkowej.
Dom z wadami
Kupując dom na rynku wtórnym, możemy dochodzić swoich praw z tytułu rękojmi. Aby z niej skorzystać, nie są konieczne żadne specjalne zapisy w umowie sprzedaży. Sprzedający odpowiada zarówno za wady fizyczne (cieknący dach, nieszczelne okna), jak i prawne (np. obciążenie lokalu hipoteką), ale tylko wtedy, gdy nie wiedzieliśmy o wadzie przed sprzedażą. Możemy wtedy zażądać jej usunięcia (jeżeli to możliwe) albo obniżenia ceny, ewentualnie odstąpić od umowy (gdy wada jest istotna, a sprzedawca nie usunął jej w terminie). Uprawnienia z tytułu rękojmi budynku przysługują 3 lata od daty wydania. O wadach należy zawiadomić sprzedającego w ciągu miesiąca od daty ich wykrycia (najlepiej zrobić to listem poleconym). Jeśli nie uda się dogadać polubownie, możemy oddać sprawę do sądu.
Tekst: Mirosław Wesołowski, Atelier Wnętrz i Architektury
Zdjęcia: Shutterstock