Co mówią kwiaty?

Mowa kwiatów to relikt z czasów, kiedy zakochani nie mogli spotykać się bez przyzwoitki, a publiczne wyznanie uczuć było nie do pomyślenia.

W ten sposób można było flirtować pod nosem ciotek, a przy okazji poprawić wystrój wnętrza gustownymi bukietami. W Anglii, gdzie „kwietny flirt” był najpopularniejszy, sporządzano nawet specjalne słowniko-zielniki mające ułatwić zakochanym porozumienie bez słów.
za despotów i egoistów.

Róża czerwona oznaczała namiętność i pożądanie.

Biała – melancholię i wierność.

Różowa – miłość sentymentalną.

reklama

Żonkil symbolizował zazdrość.

Chryzantema była deklaracją dozgonnego uczucia i preludium zaręczyn.

Fiołek znaczył tyle, co „nikt nie wie, że się kochamy”.

Bez – pierwszą miłość albo szczerą przyjaźń.

Hortensja równała się pretensjom o zbytnie zadzieranie nosa.

Konwalia oznaczała nieśmiałość.

Kalia – strach przed odtrąceniem.

Biała lilia głosiła miłość niewinną, platoniczną.

Łubin – koniec romansu lub przynajmniej mocne niezdecydowanie.

Kawaler obdarowany narcyzem wiedział, że ukochana cierpi z jego powodu, zarzuca mu brak serca i obłudę. Także słonecznik nie był dobrym posłańcem – dostawali go delikwenci uważani  za despotów i egoistów.


Tekst: Weronika Kowalkowska
Zdjęcie: Shutterstock.com