Prawda to znana: jak nas widzą, tak nas piszą. Jestem jednak przekonany, że bramę lub werandę warto ozdobić roślinami nie tylko dlatego, że tak wypada.
Co posadzić, aby rosło w górę, a nie wszerz? Oczywiście pnącza! Czasami bywają niesforne, ale jeśli poznamy ich przyzwyczajenia i obyczaje, wtedy bez trudu opanujemy sytuację, a do tego będzie bardziej kolorowo i pachnąco. Gdy miejsca wystarcza tylko dla tej jednej jedynej, wtedy oczywiście chcemy posadzić pnącą różę. Wybór ambitny, a efekt godny zachwytu domowników i gości. Może nawet zobaczymy błysk zazdrości w oczach sąsiadów? Ale po ciężkich bojach o zdrowie i urodę królowej kwiatów. Tak się bowiem składa, że róże lubią również setki owadów i choroby, które ją wyjątkowo zajadle atakują i bez ochrony ani rusz. To, jak wiadomo, kosztuje, a i czasu pochłania niemało…
Wybieramy więc jedną z pnących róż, ze wszystkimi tego kroku konsekwencjami, albo szukamy czegoś bardziej odpowiedniego dla początkujących. Swoją drogą nie wiem, dlaczego mówi się, że to pnące róże. Bez ludzkiej pomocy i technicznego wsparcia w postaci kratek i trejaży nigdzie się same nie wdrapią. Znacznie bardziej zaradne są typowe silne pnącza owijające się wokół podpór lub czepiające za pomocą przylg i korzeni. Kupuje się je podobnie jak róże – oczami. Zobaczymy wiosną obsypaną kwiatami wisterię (Wisteria sp.)? Zaraz pobiegniemy do sklepu po sadzonkę. Muszę jednak uprzedzić, że później, w czerwcu mniej więcej, zacznie się kwitnienie wiciokrzewów.
Jeśli wpadnie nam w oko, nie daj Boże, pachnący okaz – na przykład wiciokrzew pomorski Lonicera periclymenum ‘Serotina’ – zaczniemy się zastanawiać, czy na pewno pierwszy wybór był trafny. Wątpliwości się nasilą, gdy w pełni lata natkniemy się na milin (Campsis radicans). Wówczas wielu pożałuje, że wolne miejsce już zajęła roślina, która w chwili, gdy zachwycamy się pomarańczowymi girlandami kwiatów, jest zwykłą lianą z liśćmi. No, ale wszystkiego mieć nie można.
To normalne ogrodnicze rozterki, bo przecież chciałoby się, by taka roślina i pięknie kwitła, i upojnie pachniała przez cały sezon. Są na to pewne metody, ale o nich później, bo jeszcze przyglądamy się temu, co będzie głównym akcentem przy drzwiach i bramie. W każdym dobrym sklepie ogrodniczym zwraca się uwagę na powojniki (Clematis). Wybór dobry, jeśli ma się jako takie pojęcie o wymaganiach tych lian. Generalna zasada, upraszczająca nieco zagadnienie, jest taka: im bardziej bujne kwiaty ma odmiana, tym większych niespodzianek nam dostarczy.
Życzę wszystkim, by częściej były to okrzyki zachwytu niż jęki zawodu, ale z doświadczenia wiem, że dzieje się odwrotnie. Bo to, co okazałe, bywa chorowite, a przypadłości klematisów leczy się trudno. To nie znaczy, że z plejady powojnikowych gwiazd nie wybierze się czegoś country, w dodatku eleganckiego i odpornego na błędy początkujących ogrodników. Moje typy to ‘Polish Spirit’ (kwiaty granatowe, średniej wielkości), ‘Błękitny Anioł’ (kwiaty błękitne, duże), ‘Bill Mc Kenzie’ (kwiaty żółte, średniej wielkości, zimą urocze owocostany), ‘Betty Corning’ (niebiesko-różowe dzwonki) oraz ‘Summer Snow’ (białe, drobne, liczne).
A jeśli potrzeba rośliny niekrzykliwej, ale i niekłopotliwej, która urośnie sama ani się obejrzycie, to po prostu posadźcie winobluszcz trójklapowy (Parthenocissus tricuspidata). Na podpory zacznie się wspinać bez pomocy, a jedyne przy nim zajęcie to pilnowanie, aby nie właził tam, gdzie go nie chcą. Ma do tego wyjątkowy talent. Jeśli już wybierzecie i posadzicie, zaraz pojawi się kolejne pytanie: a kiedy to będzie równie duże, jak w kolorowych gazetach? Niestety, pnączy nie da się przesadzić tak jak drzew czy krzewów za kilka tysięcy. Kupuje się i sadzi małe, a później cierpliwie czeka, aż dobrze się ukorzenią i stworzą obraz zapierający dech w piersiach. Przesadzanie starych pnączy zazwyczaj kończy się niepowodzeniem. Dlatego trzeba się zastanowić, gdzie sadzimy, a następnie konsekwentnie trzymać się raz podjętej decyzji.
Wsparciem w długim okresie oczekiwania na rozwój wieloletnich pnączy może być uprawa lian jednorocznych. Takich, które kilka metrów pokonują w jeden sezon, a do tego ładnie kwitną. W tym gronie muszę na pierwszym miejscu wymienić fasolę ozdobną: w wiejskim stylu, mało wymagająca i odporna, ma ładne kwiaty, najczęściej białe i czerwone. Z nasion od biedy ugotuje się fasolówkę, ale lepiej je zebrać, gdy dojrzeją, i wykorzystać w następnym sezonie. Do gruntu wysiewa się po 15 maja. Jeśli uznacie, że fasolka jest zbyt pospolita, posadźcie kobee (Cobaea scandens) lub thunbergie (Thunbergia alata). Pierwsza całe lato kwitnie białymi lub fioletowymi dzwonkami, druga ma kwiatki żółte.
Tyle o pnączach dla ducha. A dla ciała? Trzy typy: winorośl, aktinidia i cytryniec. Pierwszej rośliny nie muszę chyba przedstawiać, ale powinienem uprzedzić, że tylko kilka odmian ze wszystkich dostępnych przetrwa mrozy bez zabezpieczenia. Moimi typami są ‘Alwood’ o granatowych owocach i ‘Ontario’ o gronach zielonych. Oba smaczne i dobrze plonujące. Aktinidia to po prostu polskie kiwi. Najsmaczniejsze owoce znajdziecie na pędach aktinidii ostrolistnej (Aktinidia arguta), pod warunkiem że blisko siebie posadzicie przynajmniej jedną sadzonkę odmiany żeńskiej i jedną męską. Owoce jada się ze skórką i można z nich robić dżemy. Cytryniec z kolei ma jadalne owoce, popularne wśród miłośników nalewek. Jeśli go bliżej poznacie, przekonacie się, że najlepszy trunek powstaje z dodatkiem liści i korzeni tej oryginalnie pachnącej rośliny.
W duecie
Jest prosty sposób przedłużania kwitnienia pnączy. Można w bliskim sąsiedztwie sadzić różne gatunki i odmiany kwitnące w różnych terminach. Dobre pary tworzą na przykład pnące róże i powojniki. Taka uprawa ma szanse, jeśli roślinom przygotujemy żyzną glebę (dużo kompostu) oraz dodatkowe zasilanie odżywkami mineralnymi.
Różne oblicza róży
Wybierzmy odmianę, która w bezpośredniej linii pochodzi od róż dzikich. Może nie będzie okazała, ale za to dzielnie stawi czoła rozmaitym nieszczęściom. Moje typy to odmiany ‘Kiftsgate’ lub ‘Lykkefund’ o skromnych, pojedynczych, ale za to upojnie pachnących kwiatach i ładnych owocach do podziwiania jesienią. To bardzo wysokie róże, dorastają do drugiego piętra i mają tę niezwykłą cechę, że wspinają się na drzewa. Na niższe mury polecam bardzo popularną bladoróżową odmianę ‘New Dawn’. Może jest stara, ale do dziś nie wyhodowano lepszej.
Plusy i minusy pnączy
•Bluszcz: zimozielony promieniuje dobrą energią. Szkodzą mu srogie mrozy i dużo czasu upływa, nim rozpocznie wspinaczkę.
•Milin: zdrowy i niewymagający, bujnie kwitnie. Daje odrosty, trudno nad nim panować, wciska się pod mury.
•Wisteria: odporna na choroby i okazała. Czasami przemarza i nie chce kwitnąć.
•Powojnik: piękne kwiaty, ale trzeba wiedzieć, jak ciąć poszczególne odmiany. Nie wolno przesadzać dorosłych okazów ani niczego wbijać w pobliżu korzeni, ponieważ wtedy roślina zamiera.praktyczna prenumerata
„Dom Pełen Kwiatów” to barwnie ilustrowany poradnik (w formie kart do segregatora) z informacjami o roślinach domowych i balkonowych. Dowiemy się z nich m.in., jak zapobiegać chorobom i pielęgnować kwiaty, by pięknie rosły. Cena pierwszej paczki z 36 kartami i prezentami – 9,95 zł, za kolejne przesyłki (dostaniemy je co 3-4 tygodnie) zapłacimy 12,95 zł + 3,95 zł (koszty wysyłki).
Szczegóły na: www.dompelenkwiatow.pl
Tekst: Witold Czuksanow
Fotografie: Joanna Kossak/bloompics.com (współpraca: Barbara Przasnyska), Gap Photos/Medium, Flora Press, Botanikfoto mak-agency.com, Harpur Garden Images,