W kwietniu pokrywa się ślicznymi pąkami, w maju zachwyca burzą białych lub różowych kwiatów, a jesienią bombarduje kolczastymi owocami. Ogromny, z imponującą koroną, piękny przez cały rok.
Chyba nikt nie mówi o nim inaczej niż kasztan. Tymczasem prawdziwe kasztany, krewniacy buków, są w Polsce rzadkością. Samotniki, którym nie jest u nas za zimno, można spotkać prawie wyłącznie w ogrodach botanicznych lub parkach Pomorza i Dolnego Śląska. I to nie one wabią kochanków, nie one powodują przyspieszone bicie serca u maturzystów. Mają za to jadalne, słodkie owoce. Ich orzechowo-fasolowy smak niektórzy uważają za wykwintny, zwłaszcza po podpieczeniu na blasze. Ale czy rzeczywiście są tak dobre jak te, których można skosztować na placu Pigalle?
Kasztanowce pojawiły się w Polsce dość późno, bo dopiero w XVI wieku przywieziono pierwsze sadzonki z Wiednia. Wysokie, silne drzewa z okazałymi koronami zwróciły uwagę królów. Stefan Batory, który zaprojektowanie ogrodu powierzył włoskiemu specjaliście, specjalnie prosił, by posadził mu „stroyne kaśtańce”. Oczywiście, magnaci nie mogli być gorsi. Wokół pałaców rozkwitały więc aleje lipowe i kasztanowe. Bujne korony ocieniały też kościoły fundowane przez bogatych grzeszników.
Kasztanowce bywają rzeczywiście na tyle potężne, by osłaniać przed upałem domy – mogą mieć nawet 40 metrów wysokości. Ale nie lubią towarzystwa, rywalizowania z innymi drzewami o słońce. Dlatego najlepiej im w parkowych szpalerach i w przestronnych ogrodach, nie w lasach. Na południu Europy, skąd pochodzą, rosną wprawdzie dziko razem z dębami, platanami i orzechami włoskimi, ale pamiętajmy, że to jednak kasztany.
Spacer pomiędzy jednymi i drugimi to dobry pomysł, bo drzewa promieniują dobrą energią, uspokajają, pomagają wrócić do równowagi. Wiedzą o tym doskonale mieszkańcy północnej Toskanii, porośniętej rozległymi lasami kasztanowymi. Jesienią urządzano tam nie tylko wycieczki, ale i wielkie kasztanowe dożynki, a z owoców cieszyli się i dzieci, i dorośli. Wyrabiano z nich słodką mąkę na chleb, makarony i polentę. Z białych suszonych kasztanów gospodynie gotowały zupę na kozim mleku, prażono je też na specjalnych wielkich patelniach z otworami.
Kasztanowiec nie rodzi jadalnych owoców, są one wręcz trujące, ale doceniają je radiesteci i zielarze. Dawniej sznury rudych kulek wieszano na ścianach. Podobno łagodziły obyczaje i małżonkowie rzadziej się kłócili. Może warto spróbować? Natomiast z całą pewnością zawarte w kwiatach, korze i nasionach soki, stosowane zewnętrznie, uszczelniają ściany naczyń krwionośnych i zmniejszają obrzęki. Pomagają nie tylko na skręconą kostkę, ale i obrzęk płuc. Sokiem ze świeżych kwiatów zielarze leczą zatory i zapalenia żył. To jeszcze nie wszystko.
Soki z kwiatów i kory dodaje się do kosmetyków pielęgnujących cerę, zwłaszcza tę szczególnie wrażliwą – naczynkową, oraz szamponów i odżywek do włosów przetłuszczających się. Przy gośćcu można obolałe miejsca nacierać nalewką na suchych kwiatach. Jeśli więc bolą cię stawy, noś kasztany w kieszeniach i turlaj je między palcami.
Ale uważaj, by nie przesadzić! Kasztany działają jak anteny skupiające energię. Jeśli trzymasz ich za dużo, mogą wywoływać ataki migreny, rozdrażnienie. Wystarczą dwa w kieszeni albo kilka na parapecie czy przy telewizorze.
W celach leczniczych zbieramy korę, kwiaty i nasiona (czyli kasztany bez zielonej osłonki). Korę zrywamy wczesną wiosną i suszymy w temperaturze 30–40°C. Kwiaty suszymy rozłożone cienką warstwą, w zacienionym miejscu. Kasztany zbieramy jesienią i suszymy w temperaturze do 55°C. Ale uwaga: lecznicze właściwości mają tylko drzewa kwitnące na biało. Pamiętajcie o tym, jeśli chcecie zabawić się w zielarzy.
KASZTANOWE PRZEPISY
Kompres na zwichnięcia
Wymieszaj szklankę posiekanych liści lub kwiatów kasztanowca z 5 posiekanymi liśćmi babki. Zagotuj w garnuszku płatki owsiane. Wymieszaj 6 łyżek ziół z łyżką płatków, rozłóż papkę na płótnie, przykładaj na bolące miejsce. Kompres pomaga też przy siniakach.
Odwar gojący oparzenia
Łyżeczkę mielonej kory zalej wrzątkiem i gotuj kilka minut na małym ogniu. Wystudzonym odwarem przecieraj oparzenia.
Okład zmniejszający pajączki
Wymieszaj po kubeczku kwiatów kasztanowca, kłącza tataraku oraz kwiatów nagietka. 5 łyżeczek mieszanki gotuj przez 5 minut w 1/2 litra wody; niech naciąga jeszcze pół godziny. Kompres przykładaj na dwie godziny w ciągu dnia, a także na całą noc.
Kąpiel antycellulitowa
10 kasztanów ponacinaj i zalej litrem zimnej wody. Doprowadź do wrzenia i gotuj 10 minut. Następnie wyjmij, przestudź, usuń łupiny. Obrane kasztany włóż znowu do wywaru i gotuj jeszcze 20 minut. Ostudź, dodaj 2 łyżki miodu i kilka kropli olejku z jałowca. Przelej do wanny z ciepłą wodą i w tej kąpieli pozostań pół godziny. Taki zabieg poprawia krążenie i likwiduje obrzęki.
Tekst: Anna Ozdowska
Fotografie: shutterstock.com, Stockfood/Free