Osiem lat temu zamieszkałam w domu pod Warszawą. Ogród prawie 2000 metrów, za płotem łąki i las. Marzenie. Jak się okazało, nie tylko moje.
Pięć kotów i sześć psów zaczęło żyć naprawdę. Co to znaczy? Koty buszują w trawie, wdrapują się na drzewa. Psy cały dzień obszczekują to, co za ogrodzeniem, ganiają po ogrodzie, kopią doły, obsikują iglaki i ryją korytarze, tropiąc krety. W domu tylko śpią i jedzą. To jest prawdziwe życie psio-kociego „naturalnego neofity”. Zwierzęta zachłysnęły się wolnością. Ogród stał się ich królestwem. Ku rozpaczy mojej mamy. Była ogrodnikiem z wykształcenia i zamiłowania, a jej marzeniem był nie tyle dom, co właśnie ogród. Dobiegała już siedemdziesiątki i jej ciało nękały rozliczne choroby. Mimo to z zapałem zabrała się do ogrodniczej twórczości. Postanowiła zrobić tujowy żywopłot. W mozole sadziła krzaczki przy płocie. Dwieście. Ona sadziła krzaczek po krzaczku, a Ciapek wyrywał jeden po drugim.
Skończyła w pocie czoła. Rozprostowała plecy, by zobaczyć swoje dzieło. Ciapek właśnie uporał się ze sto dziewięćdziesiątą siódmą tujką. Zostały trzy malutkie. Dziś są już duże. Przypominają mi mamę i Ciapka. Oboje odeszli do lepszego świata. Świata, w którym nikt nie złości się za zniszczony klomb, gdzie wolno kopać „doły psiego szczęścia”. Mama miała złote serce, ale nawet ono nie zniosło łatwo ogrodniczej porażki. Rozpłakała się. Musiało minąć kilka dni, nim przeszło jej zniechęcenie i wrócił zapał do pracy. Ona sadziła, grodziła, pilnowała, a psy i tak niszczyły. Nie zniszczyły wszystkiego. Ogród jest piękny mimo ich starań. Ja rozpłakałam się, kiedy zastałam w ogrodzie olimpijski basen... Ciapek postanowił wykopać staw, tyle że bez wody. Nie pozostało nic innego, jak zakasać rękawy i zakopać Ciapkowe dzieło.
Z czasem psy nasyciły się ilością ziemi kopalnej i w ogrodzie ubywało zniszczeń. Ciapek się zestarzał i zupełnie zarzucił kopanie. Pozostałe psy ograniczyły się do rozkopywania krecich kopczyków. Mała strata. Nawet dla kreta. Idylla trwała kilka lat. Tylko czasem Drapek wykopał mały dołek, a Ciapek stratował kwiatowy klombik. W końcu ważył jedyne 80 kilo. Iglaki podrosły i dzielnie znosiły psie podlewanie. Może trochę zżółkły. Nagle nasze życie znowu zaczęło „dołować”. Do rodziny dołączył przesłodki jedenastoletni jamnik Bolek. Przyjechał aż ze Szczecina, bo jego dotychczasowa pani znudziła się starym psem. Boluś bardzo szybko stał się przodownikiem załogi ogrodników. Kopanie to jego drugie hobby, zaraz po obsikiwaniu wszystkiego. I tak znów każdy letni dzień zaczynamy od łopaty. Dziś Boluś ma już czternaście lat, Ciapek nie żyje, a mimo to łopata to podstawowe narzędzie ogrodowe. Grabie też. Po zakopaniu dziury trzeba zagrabić.
Najbardziej zajadłe w kopaniu są jamniki, niewielkie teriery i niektóre duże rozmiarami osobniki w typie molosów. Poza tym nie ma reguł. Są niekopiące jamniki i owczarki-koparki. Te miejsca w ogrodzie, na których naprawdę nam zależy, trzeba ogrodzić. Dziś prawie wszędzie można kupić gustowne płotki, łatwe do zainstalowania. Oczywiście, płotek można przeskoczyć. To inne psie hobby. Przeskakiwanie płotków ochronnych to jedno, ale ogrodzenia – to już poważna sprawa. W pierwszym przypadku wystarczy kilka upomnień i zazwyczaj wystarcza, aby kopacz wybrał inne miejsce na budowę okopów. W drugim kłopot. Trzeba podwyższyć ogrodzenie i zgiąć jego górę ku środkowi. W przypadku uciekiniera recydywisty pozostaje pastuch elektryczny na szczycie płotu. To wszystko brzmi dość upiornie, a przecież większość psów nie wymaga takich inwestycji. Tak jak my cieszą się przestrzenią, zieloną trawą i słonecznym ciepłem. Poza tym to nasz wspólny dom i ogród. One też mają prawo do korzystania z tego, co je cieszy.
JAK ODUCZYĆ PSA KOPANIA
Niektórzy sypią pieprz albo stosują chemiczne odstraszacze (są szkodliwe!), grodzą teren elektrycznym pastuchem. Inni zakrywają miejsca szczególnie rozkopywane brukiem lub zakopują siatkę ogrodzeniową i sadzą gęsto płożące rośliny. Można jednak spróbować znaleźć konkretną przyczynę psiej namiętności do kopania i pozbyć się jej, zamiast bez powodzenia naprawiać skutki.
• Niekiedy kopanie ma podłoże psychologiczne: pies chce zwrócić uwagę właściciela; bywa, że zwierzę przeżywa napięcia i uporczywym kopaniem poprawia sobie nastrój.
• Czasem jest wyrazem naturalnych instynktów i potrzeb: u dorosłych psów może się łączyć z szukaniem partnera; ciężarne suki kopią przed porodem, szykując bezpieczne legowisko. Psom zdarza się zakopywać jedzenie – wystarczy zmniejszyć porcję. Niektóre rasy kopią w poszukiwaniu chłodu – zapewnijmy im odpowiednio dużo cienia.
• Często kopią z nudów – zostawienie psa na świeżym powietrzu nie zastępuje przecież spacerów i zabawy. Trzeba poświęcić mu więcej czasu, zachęcać też do kopania właśnie podczas spacerów, a gdy jest sam – zostawiać mu ulubione zabawki.
• Gdy pies kopie uporczywie w jednym miejscu, może tam być nora gryzonia lub inna atrakcja. Miejsce można przykryć, np. płytą chodnikową, albo… zakopać w ulubionej dziurze odchody kopacza – to skutecznie zniechęca.
• Jeśli żadna z przyczyn nie wchodzi w grę i nie da się psa oduczyć, spróbujmy wydzielić mu psią część ogrodu i pozwólmy tam robić, co zechce. By przyzwyczaić go do nowego miejsca, zakopmy tam – na jego oczach – kość lub jakiś przysmak i zachęćmy do kopania. Potem zakopujmy kość, gdy nie widzi. Każde kopanie w wyznaczonym przez nas miejscu nagradzajmy smakołykami i wyraźną zachętą. Gdy pies wraca do kopania na niepożądanym terytorium, karćmy go i podprowadzajmy do wyznaczonej przez nas psiej strefy.
• Nie sadźmy cennych roślin na trasie psiej działalności obserwacyjnej (pod płotami, ogrodzeniami, przy furtkach) i kopalnianej. Inne grodźmy (zamiast płotków róbmy ogrodzenia naturalne – z krzewów kolczastych). Wyjściem są też podwyższone rabaty, psom raczej nie będzie się chciało pokonywać takiej przeszkody i kwiaty ocaleją.
• Często psy niszczą ogród, traktując go jak wielką toaletę. Może uda nam się uniknąć lub choć zmniejszyć ilość żółtych plam i uschniętych iglaków, gdy będziemy często spłukiwać zieleń. Psa mogą zniechęcić preparaty z wyciągiem z roślin o nieprzyjemnym zapachu (tak działa bylina boże drzewko – ale uwaga! ona z kolei może zawłaszczyć ogród, bo bardzo się rozrasta).
Dorota Sumińska
doktor weterynarii, pisze książki, prowadzi audycje radiowe i telewizyjne o zwierzętach.
Fotografie: Flash Press Media/Forum