Taki dom jest jak żywy organizm – oddycha, pachnie żywicą, przemawia, odpłaca ciepłem za serce i troskę. Cichy, przytulny, romantyczny. Sprawi, że poczujesz niezwykle silną więź z naturą.
Wiosną drewniany dom budzi się wcześniej niż murowany. Wystarczy kilka cieplejszych, słonecznych dni, żeby ściany zaczęły się nagrzewać i nabierać blasku. Świat wydaje się słoneczny, jakbyśmy go oglądali nie przez różowe, a przez miodowe okulary. Latem weranda daje leniwy cień. Pod jej dachem można rozstawić stół, sofy i urządzić prawdziwy zielony salon. Na powietrzu nawet zwykły gotowany bób urasta do rangi królewskiego dania, gdy skubiemy go, siedząc na huśtawce, na wietrze. Jesień. Suszymy zioła i polne kwiaty, wieszamy je na belkach stropowych. Na ganku układamy pomarańczowe dynie. Obieramy grzyby. Wyciągnięci na fotelu, od czasu do czasu zerkamy na buszujące w słonecznikach ptaki. Zimą dom, podobnie jak przyroda, powoli zapada w sen. Drewno wspaniale wytłumia hałas, a jeśli sypnie śniegiem, wokół zapada wielka biała cisza. Od czasu do czasu słychać tylko ciche poskrzypywanie podłogi lub schodów – dom coś tam opowiada po swojemu. Żyje, rozmawia z mieszkańcami. Marzenie o takim rodzinnym gnieździe może się ziścić. Dziś takie domy powstają, jak to drzewiej bywało, z desek i bali.
Jak to wszędzie widzimy...
Szlacheckie dworki budowano bowiem z drewna, jak stojące po sąsiedzku wiejskie chałupy. Różniły się od nich jedynie podpatrzonymi podczas włoskich wojaży antycznymi elementami typu ganek z kolumienkami. To on dodawał domowi splendoru i świadczył o obyciu właściciela w świecie. Kryto je słomą, sitowiem, gontem lub wiórem. Takie właśnie przysadziste domostwa, zwykle parterowe, można jeszcze dostrzec wzdłuż Bugu, Biebrzy, na Suwalszczyźnie, Kurpiach i Podlasiu, Łemkowszyźnie, Mazurach, wreszcie – na Podhalu. Właśnie tam żyje ponoć najwięcej cieśli. W górach słowo „buduje” zarezerwowane jest wyłącznie dla domów z drewna. Resztę się stawia i tyle. Seweryn Goszczyński tak opisywał w 1832 roku dworek Leona Przerwy-Tetmajera w Łopusznej: „dom drewniany (...), obszerny, porządnie i mocno postawiony, przyozdobiony gankiem (...), a na ganku poboczne ławki do siedzenia, jak to wszędzie widzimy... Dom ocieniają z przodu i boków piękne jesiony”. Podobne siedliska to zresztą nie tylko nasza specjalność. Żyli w nich także Rusini, Ukraińcy, Litwini, Skandynawowie.
Tradycyjne konstrukcje
Najczęściej spotykane konstrukcje domostw mają historyczny rodowód. Zrębowa (zwana też węgłową lub wieńcową) najpopularniejsza była na Podhalu i Kurpiach. Polega na tym, że ręcznie ciosane bale nakłada się na siebie na wpusty i łączy na tyble. Tak powstaje ściana. Belki na końcu są nacinane i układane w miejscu nacięcia pod kątem prostym. Łączenia w narożach, czyli na węgłach, nazywane są zamkami – te z kolei mogą mieć wystające ostatki lub nie. W konstrukcji sumikowo-łątkowej zewnętrzne ściany wznoszone są z bali i łączone pionowo na zakład, a poziomo na wpust. Łątki to pionowe słupy, ustawiane co mniej więcej dwa metry oraz przy oknach i drzwiach. Pomiędzy nimi układane są poziome sumiki, łączone na wpust i wypust lub na obce pióro. Wreszcie – szkielet. Konstrukcja coraz popularniejsza, a dawniej najczęściej spotykana na Kaszubach czy Pomorzu. Kręgosłup domu powstaje z drewna (dawniej modrzewia lub dębu, dziś świerku albo sosny), a wypełnienie z cegieł, wełny mineralnej.
Dobre, bo suche
Mazurskie czy góralskie chałupy najczęściej składano z bali świerkowych, jodłowych lub sosnowych. Droższa i bardziej ekskluzywna jest sosna polarna albo cedr. Modrzew i dąb, gatunki, z których budowali nasi pradziadowie, to rzadkość, wykorzystywana raczej do wykończenia wnętrz (modrzew jest jaśniejszy niż sosna i nabiera szlachetniejszej patyny, dąb – jest doskonały na schody, blaty, parapety). Drzewa ścina się zimą, gdy są najbardziej żywiczne i nie produkują soków. Jeśli zdążą je puścić, nie będą przez kilka miesięcy nadawać się do celów budowlanych; ich treści odżywcze staną się bowiem pożywką dla owadów i grzybów. Nieociosane drewno zamienia się w materiał na dom dopiero po wysuszeniu i leżakowaniu, dzięki tym procesom później nie kurczy się, nie pęka, jest trwalsze, jaśniejsze i łatwiejsze w obróbce.
Najlepsze dostępne w Polsce pochodzi z północy oraz Podhala. Na specjalne zamówienie można także sprowadzić okrąglaki z Ameryki Północnej, Skandynawii, Kanady czy Syberii. W chłodnym klimacie drzewo znacznie wolniej rośnie, ma bardzo gęste słoje, dużo żywicy, jest elastyczne i wytrzymałe. Ostatnio popularnych jest kilka rodzajów bali, na przykład: lity malowniczy okrąglak o różnej średnicy, góralski płaz czy bal klejony warstwowo. Mogą być grube, ponaddwudziestocentymetrowe, niewymagające docieplenia, lub cienke. Wybudowanie takiego drewniaka, który na działkę ekipa specjalistów przywiezie w paczkach, zajmuje zwykle od 2 do 4 miesięcy.
Ciepłe i czyste
Zarówno w domach z bali, jak i stawianych w technologii szkieletowej łatwiej jest oszczędzać energię. Z tego między innymi powodu są tak popularne w Skandynawii i Ameryce Północnej – mieszka w nich 70, a w niektórych regionach nawet 90 procent rodzin. – Drewno jest ciepłe, czyste, można budować przez cały rok, choćby na śniegu. Dom rośnie, aż miło patrzeć – bez błota, szaleństwa, ogólnej klęski – mówi Jacek Koziński, architekt i właściciel firmy Dworek Polski. – A konstrukcje szkieletowe, pod względem energetycznym, nie mają sobie równych. Liczy się to coraz bardziej, więc będą zyskiwać zwolenników.
Jego firma stawia dworki w technologii szkieletowej z dachami opartymi na wiązarach, ściany zaś wyciepla 20-centymetrową warstwą wełny mineralnej. – Nasze domy są zakorzenione w tradycji nie tylko przez „makijaż”. Ich konstrukcja decyduje o architekturze, proporcjach, bryle – mówi Jacek Koziński. – Próbowaliśmy budować z bala, ale technologia ścian wieńcowych bardziej pasowała do małych wiejskich chałup niż 200–300-metrowych willi. Drewno, nawet wysuszone, kurczy się, pracuje, pojawiają się kłopoty z uszczelnieniem. Technologia stosowana w domach o wielkiej powierzchni niesie komplikacje, choćby ogrzewanie. Rozwiązanie problemów jest możliwe, ale musi słono kosztować. A szkielet jest tani.
Najlepsza równowaga
W Europie hitem ostatnich lat są domy pasywne – takie, które energię oszczędzają, pozyskują w sposób ekologiczny, czyli z natury, a nie z sieci, i gromadzą tę, której domownicy nie wykorzystali. – Terminu tego używa się wobec domów, które zużywają mało energii (rocznie poniżej 15 kWh/m2). Jednak ideał domu pasywnego to taki, który funkcjonuje po wyłączeniu bezpieczników i odcięciu gazu – mówi Marek Dąbrowski z firmy Domy i Domki. – Ale ponieważ do pracy urządzeń odzyskujących energię (pompy ciepła, rekuperatory), a także oświetlenia potrzebny jest prąd, dom prawdziwie pasywny powinien być wyposażony w sprzęty wytwarzające energię elektryczną ze źródeł odnawialnych (słońce, wiatr).
Staramy się ten ideał osiągnąć, ale, uwzględniając możliwości klientów, tworzymy raczej domy zrównoważone, będące optymalnym wyborem pomiędzy dostępną technologią a budżetem. Tanie w budowie, utrzymaniu, z ekologicznych materiałów. Jakie to domy? Szkieletowe. – Z niczego innego nie da się budować cieplej – mówi Jacek Koziński. Ogrzewać można je w różny sposób – najlepszy pomysł to proponowane przez Domy i Domki pompy ciepła, rekuperatory i kolektory słoneczne oraz, jak w Dworku Polskim, kominki z płaszczem wodnym, który jest jednocześnie zbiornikiem na energię cieplną. – To taka kotłownia w salonie – śmieje się Jacek Koziński. – Ale działa domotwórczo, przyciąga rodzinę. A palenie nie jest kłopotliwe. Wystarczy załadować szczapy raz dziennie, żeby było ciepło i przyjemnie.
JAKIE ŚCIANY
Obowiązujące normy mówią, że drewniany dom powinien mieć zewnętrzne ściany grubości ok. 25 cm lub być odpowiednio docieplony. Nie dajmy się jednak zwariować. Na Podhalu rozróżnia się trzy rodzaje prawd: „prowda, tyz prowda i g... prowda”. Gdyby to była ta pierwsza, wszystkie góralskie chałupy w okolicy Chochołowa czy Zakopanego nie miałyby racji bytu. Nie mówiąc już o domach budowanych w klimacie skandynawskim, gdzie ściany z bali mają około 16 cm grubości.
Współczynnik K (przenikalności cieplnej) dla danego drewnianego domu nie zależy tylko od jednego parametru, czyli grubości ściany. Mają nań wpływ:
- jakość drewna,
- jakość wykonanych połączeń,
- stosunek powierzchni ścian zewnętrznych do kubatury domu,
- wysokość pomieszczeń,
- jakość dociepleń powierzchni poziomych (sufity, stropy, dach).
www.domzdusza.pl
IMPREGNATY
Drewno na dom można zaimpregnować oraz pokryć woskiem. W składach budowlanych jest wiele impregnatów, bejc i lakierów. Dobrą zasadą jest ograniczenie tych ostatnich do niezbędnego minimum – malujemy tylko podłogi, a i to niekoniecznie. Drewno olejowane albo pokryte pokostem nabiera z czasem szlachetnej patyny. Im mniej chemii, tym lepiej. W Chochołowie nikt o impregnatach UV nie słyszał, a domy są jasne! Ale to tajemnica chochołowskich gaździn, ich ryżowych szczotek i wody z szarym mydłem.
Tekst: Joanna Halena
Fotografie: Dworek Polski, Domy i Domki, Findrewno, Dom z duszą, Witold Górka, Andrzej Pisarski