Tricia Guild porzuciła miasto, bo nie wyobraża sobie poranka bez ogrodu, z którego przynosi do domu warzywa i kwiaty, lawendowych pól, które w południe pachną najmocniej i cykad grających na łąkach.
Jest łagodny świt. W dolinie unosi się mleczna mgła. Gdy zniknie, odezwą się cykady i będą grały przez cały dzień, aż do zachodu słońca. W ogrodzie pośród toskańskich wzgórz krząta się drobna kobieta o kruczoczarnych włosach. Pochyla się nad młodymi daliami. Wącha je, uważnie ogląda, delikatnie dotyka. – Zerwać je dzisiaj czy jest jeszcze za wcześnie? Jutro chyba rozkwitną i będą bardziej zmysłowe...
W końcu decyduje się ściąć kilka rumianków i ustawia je w błękitnym dzbanku na stole, przy którym zaraz zje śniadanie. Przyjaciele Tricii twierdzą, że ma niezwykły dar – potrafi jak nikt wczuć się w rytm przyrody. Pewnie dzięki niemu ma w sobie tyle spokoju, równowagi wewnętrznej i pewności, które przyciągają ludzi jak magnes. Naturę traktuje jak najlepszą z muz. To ona inspiruje ją do projektowania tkanin i naczyń. Choć jej firma Designers Guild ma siedzibę w Londynie, Tricia tworzy właśnie tu, na swojej farmie w słonecznych Włoszech. Fakturę, wzory, kolory – to wszystko bierze z przyrody, która ją otacza.
Bo w niej nie ma sprzeczności, wszystko jest harmonijne, choć pełne żywych barw. Wystarczy spojrzeć na ryby z ciepłych mórz, tropikalne ptaki, kwiaty czy hinduskie bazary. Piękno można dostrzec wszędzie – na niebie i ziemi. Trzeba umieć patrzeć. Nie tylko smaczne, ale i ładne mogą okazać się liście kapusty czy szczaw ułożony z kwiatami w bukiety. Naprawdę niewiele trzeba, by dom nabrał smaku, a zwyczajne życie stało się niemal dziełem sztuki. Tricia Guild mieszka w tym kamiennym, masywnym domu na południe od Florencji już przeszło piętnaście lat. Jego surowość i prostotę oswoiła kolorowymi tkaninami, przytulnymi meblami, lekkością i... odwagą barw. Oko cieszą turkusy, zielenie, róże, pomarańcze, błękity, wrzosy mieszające się ze sobą na ścianach i wszystkich domowych przedmiotach.
Podobna tęcza barw rozświetla ogród i warzywniak. Przy domu posadziła figowce, drzewa oliwne, bukszpany i dęby, sama założyła i uprawia z pasją dziesiątki kwiatów i warzyw. To stąd pochodzą te dynie, kopry, cukinie, które można zobaczyć w jej kuchni i na jej projektach. Z jednych gotuje smaczne jedzenie, z innych układa piękne kompozycje. Rzadko wychodzi do sklepu. Woli to, co wyhoduje sama. Sprawia jej przyjemność obserwowanie, jak codziennie rośliny się zmieniają – rosną i dojrzewają. No i ma pewność, że warzywa są zdrowe, bo niczym niepryskane. Wszystko ma być naturalne – od wzorów na tkaninach po to, co je. To jej czary.
Tłumaczenie: Ewa Ząbkowska
Fotografie: Bernard Touillon/Cote Maison/Fotolink