„Oberżę pod złotym prosiakiem” znajdziemy w opowiadaniach Andrzeja Sapkowskiego oraz w okolicach Nieborowa. Tę drugą zawsze można odwiedzić.
Kiedy Ania jako młoda dziewczyna chodziła na spacery z Nieborowa do Puszczy Bolimowskiej, mijała po drodze małą, ładną leśniczówkę. Wyglądała jak domek z bajki. Zgrabna, drewniana chałupka na tle zielonej ściany lasu. Czas mijał. Ania dojrzała, okolica się zmieniła, a leśniczówka wciąż wyglądała podobnie. Choć, jakby to powiedzieć, nieco posmutniała. Urządzono w niej dwa mieszkania kwaterunkowe. Mieszkańcy często się zmieniali i żaden z nich nie miał jakoś serca do starego domu. Ten, choć solidnie zbudowany z grubych bali, marniał w oczach. I dopiero w 2004 roku, kiedy o leśniczówce tak na dobrą sprawę Ania zdążyła zapomnieć, przypadkiem przeczytała ogłoszenie o jej sprzedaży. Z radości podskoczyła jak oparzona. Nie miała wystarczająco dużo pieniędzy, więc kupiła ją wraz z tatą i bratem Łukaszem.
Remont trwał dwa lata. Wtedy też powstał pomysł na oberżę – miejsce, gdzie można smacznie zjeść, wygodnie się przespać i odpocząć przed dalszą drogą. – Największy problem mieliśmy nie z remontem, ale z nazwą – śmieje się Ania. – Zaangażowaliśmy wszystkich naszych znajomych, żeby ją wymyślili. Wygrała propozycja mojego przyjaciela – „Oberża pod złotym prosiakiem”.
W 2006 roku, po zrobieniu szyldu, oberża ruszyła. I to z taką parą, że pracowali niemal 24 godziny na dobę. Łukasz musiał zrezygnować z pomocy tacie w prowadzeniu zakładu dziewiarskiego, a Ania wraz z przyjacielem podzielić obowiązki. W tym samym czasie prowadzili gospodarstwo agroturystyczne na Suwalszczyźnie, które kupili dużo wcześniej. Ale wytężona praca wyszła im na zdrowie. „Oberża pod złotym prosiakiem” w niespełna dwa lata zdobyła sobie uznanie gości, a rok temu I miejsce i tytuł restauracji księżackiej. Jak to się mówi, do serca gościom trafiła przez żołądek – podają w niej placek po łowicku, pajdę świeżego wiejskiego chleba ze smalcem swojej roboty, naleśniki z domowymi konfiturami, szarlotkę z jabłkami z przydomowego sadu. Latem frajda z jedzenia jest jeszcze większa.
Zmorą Ani i Łukasza są ci, co się spieszą. Trudno przecież dawać jeść smacznie, zdrowo i szybko. Nie można przygotować świeżego obiadu w pięć minut, zwłaszcza gdy oberża pełna ludzi. Na szczęście częściej wpadają do nich ci, którzy szukają wytchnienia i spokoju. Tacy, co potrafią zachwycić się skrzypiącą podłogą, pobawić się z kotami, posłuchać grającej kapeli lub po prostu posiedzieć w milczeniu i popatrzeć na kolorowe łowickie stroje.
– Takich gości obsługiwać to czysta przyjemność – mówi Ania. Te łowickie stroje to nie przypadek. Ania i Łukasz są pasjonatami staroci. Znajomi śmieją się, że ich mieszkania wyglądają jak skanseny. Część kolekcji zwieźli do oberży i do stojącego tuż obok spichlerza, w którym zrobili Galerię Rękodzieła Ludowego. Można z bliska przyjrzeć się strojom ludowym, rzeźbom, ceramice, obrazom, meblom, a nawet starym narzędziom. – Ciekawe, że te rzeczy najwięcej radochy przynoszą dzieciom, ale i dorośli nie szczędzą ochów i achów – mówi Ania. – Dzisiaj nic mi więcej do szczęścia nie jest potrzebne.
Przepisy z kuchni staropolskiej:
Żur z jajkiem i białą kiełbasą
Weź: •1,5 kg wędzonych kości •ze 4 grubsze plastry wędzonego boczku •3 marchewki •2 pietruszki •1 seler •5 ząbków czosnku •4 cebule •40 dag suszonych grzybów •słoiczek chrzanu •pół litra zakwasu do żuru •małe opakowanie śmietany 36% •olej •liść laurowy •ziele angielskie •pieprz czarny ziarnisty •sól •majeranek do smaku
Wędzone kości, marchewkę, pietruszkę, seler, cebulę przesmaż na oleju. Kiedy warzywa zaczną ciemnieć, zalej je około 5 l zimnej wody, dodaj liść laurowy, ziele angielskie, pieprz, sól i gotuj przez godzinę. Gotowy wywar odcedź przez sito i dodaj namoczone wcześniej grzyby. Gotuj, aż będą miękkie. Pokrój boczek w paski i przesmaż go z czosnkiem przeciśniętym przez praskę. Kiedy boczek się zarumieni, dodaj go do wywaru. Następnie wlej zakwas żuru i doprowadź do wrzenia. Dopraw majerankiem do smaku, dodaj chrzan, zabiel śmietaną. Podawaj z jajkiem i białą kiełbasą.
Piersi z kaczki podawane z jabłkiem i szkaplerzami
Weź: •2 piersi z kaczki •2 plastry boczku wędzonego lub słoniny •2 szklanki mąki żytniej •4 żółtka •masło •szklanka soku jabłkowego •2 jabłka •sól •pieprz •majeranek •cukier •olej
Piersi umyj, osusz, natrzyj solą i pieprzem. Odstaw na około 2 godziny. W tym czasie z mąki, żółtek, roztopionego masła i szczypty soli zagnieć ciasto. Uformuj z niego wałki jak na kopytka. Porwij je na dwucentymetrowe kawałki i wrzuć do wrzącej i posolonej wody. Gotuj około 3 minut, aż do momentu wypłynięcia, i odcedź. Następnie na mocno rozgrzanym oleju obsmaż piersi na ciemnozłoty kolor. Pokrój je w ukośne plastry i smaż jeszcze 5 minut. Podlej sokiem jabłkowym. Duś pod przykryciem jakieś 10 minut. Jabłka umyj, obierz, usuń gniazdka i pokrój w ósemki. Wrzuć je na patelnię z rozgrzaną łyżką masła. Posyp cukrem i majerankiem. Smaż, aż będą rumiane. Boczek pokrój w kostkę i obsmaż, potem okraś nim kluski. Kaczkę ułóż na talerzu na przemian z jabłkiem i kluskami. Można podawać z surówką z czerwonej kapusty lub ćwikłowych buraczków.
Jak dojechać?
Na drodze Skierniewice – Łowicz mijamy skręt do centrum Nieborowa. Jedziemy dalej prosto kilometr na Zygmuntów, po czym skręcamy w prawo, jedziemy prosto ze 200 m wąską drogą i jesteśmy na miejscu.
Znajdź na stronie www.zlotyprosiak.pl
Tekst: Renata Barańska
Stylizacja: Barbara Dereń-Marzec
Fotografie: Rafał Lipski