Na wyspie Saaremaa życie płynie wolniej. Jest czas na pracę, wypoczynek, spotkania z przyjaciółmi. Tylko nudzić się tu nie da – śmieje się Ristomatti, podziwiając niebo ze swego hamaka.
Ristomatti Ratia – w Finlandii wszyscy go znają. Kupują zaprojektowane przez niego meble, piece, torby, talerze, dzbanki. Przypadł Skandynawom do gustu, bo jak coś tworzy, to prosto, choć romantycznie. Kiedyś pochlebiało mu to, że na ulicy podchodzą do niego ludzie i chcą pogadać. Ale teraz, gdy jest już trochę starszy, szuka spokoju, wyciszenia. Lubi ludzi i lubi dla nich tworzyć, ale nie mógłby pracować, gdyby nie miał się gdzie przed nimi schronić.
Ma pieniądze i mógłby mieszkać wszędzie. Ale tak to już jest, że wcześniej czy później każdego dopada miłość. Kiedy przyjechał do Estonii, na wyspę Saaremaa i zobaczył ten ponad stuletni dom, nie mógł już przestać o nim myśleć. Opuszczony długie lata wyglądał rozpaczliwie. Stał w uroczym miejscu, otoczony owocowymi drzewami. Nikt nie chciał się nim zająć. Miejscowi mówili, że lepiej go zburzyć i postawić nowy. Ristomatti dostrzegł w nim coś, co ujęło jego serce. Dla niego ten dom stał się wyzwaniem.
Przy remoncie dbał, by nie zatracił swojego surowego charakteru. – Na Saaremaa wszyscy mieszkańcy ogrzewają domy drewnem – mówi. – Chowają je pod schodami, w specjalnych komórkach albo za domem. Drewno jest piękne, szkoda je ukrywać. Pomyślałem, że oprócz tego, że posłuży mi do palenia, będzie też dekoracją domu i podwórka. Poukładane szczapy fajnie wyglądają i do tego pięknie pachną. To taka moja rozmowa z krajobrazem. Tak samo jak słomiany dach, podłoga w wiatrołapie ułożona z kamieni zebranych nad pobliską rzeką czy sufit kuchni z gałązek kasztana. Ratia wpadł na jego pomysł, widząc zbudowane z gałęzi rusztowania do suszenia ryb i ogrodzenia przy starych domach na wyspie.
Ściany sauny ozdobił pociętymi w krążki pniakami z miejscowego jałowca. – Wyszła naprawdę ciekawa ściana, o niezwykłej fakturze i relaksującym zapachu – zachwyca się. Trzeba przyznać, że wyczarował piękne miejsce, choć wykorzystał tylko to, co daje natura. Dom odwdzięczył się niezwykłą atmosferą. Ratia odnalazł to, czego potrzebował. Tu odpoczywa i pracuje, bo w żadnym innym miejscu nie miewa tylu dobrych pomysłów. Podsuwa mu je błoga cisza, która panuje dookoła. Rano, po śniadaniu kładzie się na hamaku rozwieszonym pośród drzew w ogrodzie.
Sąsiedzi śmieją się: – O, Ratia, ciężkie było to śniadanie. Ledwo wstałeś, a już musisz odpocząć. Nie wiedzą, że gdy nic go nie rozprasza – ryk telewizora, radia czy dzwonek telefonu – Ratia w ogrodzie na końcu świata wymyśla takie rzeczy, o których potem mówi cały świat. Tak powstał na przykład projekt pieca Tonttu do sauny. Dzisiaj stoi w co drugim domu w Finlandii czy Estonii, a i u nas zaczyna być popularny.
Remont domu tak go rozochocił, że kupuje i remontuje inne. Sprawia mu to ogromną przyjemność. Czuje, że ratuje jakiś kawałek świata. Matka byłaby z niego dumna, bardziej nawet niż wówczas, gdy jako 14-letni chłopak zaprojektował sypialnię i wygrał pierwszy konkurs w życiu. Rodzice dali mu oddzielny pokój, bo do tej pory mieszkał z bratem. Uznali, że jest dorosły. Już wtedy praca w samotności była nagrodą i tak zostało do dziś.
Jeśli nie liczyć domu, który pokochał – z wzajemnością, ma nadzieję.
Tłumaczenie: Ewa Ząbkowska
Fotografie: Inside/East News
Projekt: Ristomatti Ratia