Dziś nikogo już nie dziwi widok ludzi ćwiczących tai-chi z mieczami na łące pod Przełęczą Spaloną. Sąsiedzi wiedzą, że Krysia i Kajetan są nietypowi.
11 lat temu. Krysia i Kajetan kończą studia na wrocławskiej ASP. Ona ceramikę, on rzeźbę. Choć Wrocław to piękne miasto, marzą o wsi. Swojego miejsca szukają... z wielką mapą, w którą wpinają szpilki z chorągiewkami. – Dziś oglądalibyśmy gospodarstwa w internecie, korzystając z Google Earth, ale wtedy tak się nie dało. Wszędzie trzeba było pojechać – śmieje się Krysia.
Pożyczony maluch wdrapuje się na najdziksze góry Dolnego Śląska. Czego tam nie znajdują! A to pałac w okazyjnej cenie, ale bez dachu, a to siedlisko z drzewem pośrodku domu, a to sypiący się folwark. W sumie oglądają setkę gospodarstw w niecałe dwa lata. Rodzice są sceptyczni. Boją się, że życie na wsi okaże się za ciężkie. Wiernych kibiców mają za to w babciach. – Pamiętam, jak moja mówiła, że ceramiczka i rzeźbiarz nie mogą się zamknąć w kawalerce. Muszą mieć piec do wypalania i przestrzeń do marzeń – wspomina Krysia.
10 lat temu. Już własnym samochodem, starym mercedesem beczką, jadą oglądać miejsce z ogłoszenia. Droga wspina się serpentynami na Przełęcz Spaloną, potem odbija w kierunku lasu. Tu pośrodku łąk stoi ich przyszły dom. Oboje w tym samym momencie czują niepokój pomieszany z ekscytacją, że to jest to. – Urzekła nas stodoła. Można było z marszu urządzić w niej pracownię – mówi Krysia. – Dom w ruinie, z wychodkiem, bez ogrzewania. Woda zamarzała, jeśli nie była ciągle odkręcona. Ale brak wygód nam nie przeszkadzał. Byliśmy już zahartowani wakacjami spędzanymi w dziczy na wyprawach rowerowych lub na tratwie.
Babcie zaczynają gorączkowo liczyć oszczędności zgromadzone w skarpetach. Gdyby nie one, Krysia i Kaj nie mieliby gospodarstwa. – Nasz świat stoi na babciach – podkreślają. Co ich jeszcze urzekło? Nie kwitnąca jabłonka, bo był akurat listopad, ale absolutna cisza, ciemne noce i piękna, dzika przyroda. Wpłacają zadatek i pierwsze święta urządzają w nowym domu. Śmieją się, że zamiast Nowego Jorku wybrali Nową Bystrzycę. Jest potwornie zimno, ale Krysia upina kokardami zasłony, zapala świece i rudera wygląda jak pałac. – Tak przynajmniej powiedziała moja babcia, gdy wysłałam jej zdjęcia.
Dziś. Czy budzi ich pianie koguta? Nie, sąsiad Romek. Wali w rynnę, bo chce pożyczyć telefon. Poza tym mają upragnioną ciszę, chyba że ich roczny synek Ksawery postanawia wstać o świcie. Wymarzone miejsce stało się faktem. Choć bywało ciężko. W czasie pierwszej zimy, wyjątkowo mroźnej, ludzie robili zakłady, kiedy się poddadzą i uciekną. Krysia: – W korytarzu kotom zamarzała woda w miskach, a nas grzał entuzjazm, bo mieliśmy mokre drewno w kominku i mokre tynki na ścianach. Ale potem zaczęliśmy się uczyć. Kajetan zamontował ekologiczną oczyszczalnię ścieków, zrobił podłogi, nowe instalacje, od trzech lat mamy centralne ogrzewanie.
Gospodarstwo nazywają Artystyka. Żyją niby na uboczu, ale ludzi poznają więcej, niż byłoby to możliwe w mieście. Na początku wpadali tylko znajomi ze studiów, teraz zjeżdżają tu ludzie różnych zawodów i pasji, których łączy miłość do natury. Ci, którzy chcą odsapnąć od pracy w korporacjach, zamiast łykać prozac, toczą na kole naczynia. Krysia: – Glina to świetne lekarstwo na stres, oczyszcza umysł z kotłujących się myśli, uwalnia twórczy potencjał.
Urządzają nie tylko plenery ceramiczne. Jest wiejskie spa, masaże miodem, joga, warsztaty kosmetyczne (Krysia używa tylko własnych kremów), zimowa odnowa tańcem. Goście są cały rok. Czasem przejeżdża rolnik ciągnikiem, mija ludzi ćwiczących tai-chi z mieczami na łące. Nie zatrzyma się, bo go to nie dziwi. Jedzie zbierać siano dla krów. Artystyka jest eko. Założyli ogródek ziołowy i warzywny, Kaj, kucharz kreatywny, rządzi w kuchni. Gotuje ekologiczne dania wegetariańskie według Pięciu Przemian z tego, co wyrośnie w ich ogrodzie, i co kupią od zaprzyjaźnionych rolników. Krysia piecze chleby na zakwasie. I uczy tego gości. W ich ślady poszli rodzice Kajetana. Rzucili Gliwice dla okolic Jeleniej Góry. Krysia: – Patrząc na nas, nabrali odwagi, by spełnić swoje marzenie.
Tekst: Joanna Halena
Stylizacja: Agata de Virion
Zdjęcia: Rafał Lipski, Krystyna Kolonko, Image Factory