To nieprawda, że gdy jest śnieg, zwierzaki zaszywają się w norach, by dotrwać do wiosny. Mroźne miesiące to także okres gorącego seksu i narodzin.
Niedźwiedzica, choć nie dosłownie, ale rodzi właściwie przez sen. Poród nie stanowi dla niej wielkiego wysiłku, bo dzieci tej gigantycznej mamy ważą mniej niż ludzki noworodek: tylko pół kilograma i mierzą 30 cm. Przychodzą na świat w styczniu lub lutym. Są zdane wyłącznie na opiekę matki. Ona zapewnia im ciepło i pokarm, a przecież od kilku tygodni sama nic nie je.
Żeby mogła wytrzymać wysiłek karmienia przy jednoczesnym poście, latem i jesienią objada się na potęgę. Musi utyć kilkadziesiąt kilogramów! Obrasta tłuszczem, bo młode wyssą z niej zapasy energii. Nawet gdyby wystawiła nos z gawry, i tak żadnego pokarmu nie znajdzie – wokół tylko śnieg i mróz. Lepiej więc poczekać do wiosny w ciepłej kryjówce. Kiedy niedźwiedzia rodzina wychodzi na świat, dzieciaki są już całkiem spore – ważą około pięciu kilogramów.
W marcu albo kwietniu w specjalnie przygotowanej norze rodzą się też borsuczęta. Ich mama nie przesypia całej zimy – od czasu do czasu, kiedy robi się cieplej, wychodzi coś przekąsić. Dzieci po urodzeniu są całkiem bezradne i ślepe – oczy otwierają dopiero po pięciu tygodniach. Ich futerko zupełnie nie przypomina pięknej sierści – małe pokryte są rzadkim białym włosem. Po około 10 tygodniach picia mleka przechodzą na dietę „dorosłą”. Pod opieką rodziców pozostają do następnej zimy lub wiosny.
W wodzie i na plaży
W środku zimy w potokach i jeziorach narodzin jest najwięcej. Nasze gatunki ryb łososiowatych odbywają tarło na początku zimy, ale w lodowatej wodzie wartkich strumieni rozwój zarodków w ikrze zachodzi bardzo powoli. Larwy łososi, troci i pstrągów potokowych wykluwają się w lutym. Tylko głowacica i przywleczony z Ameryki pstrąg tęczowy wycierają się dopiero wiosną.
W lutym przychodzą też na świat miliony larw siei i sielaw, mieszkanek czystych, chłodnych i głębokich mazurskich jezior. Miętus kończy wtedy tarło. Samica tego dorszowatego gatunku składa ponad milion ziarenek ikry. Ikrożerne drapieżniki są wtedy mało aktywne, więc zarodki mają większą szansę na szczęśliwy rozwój. Poza tym w zimnej wodzie jest więcej rozpuszczonego tlenu, co sprzyja rozwojowi larw w ikrze.
Na morskich plażach w styczniu lub lutym przychodzą na świat foki szare. Są niemal idealnie białe, puchate, pękate i żarłoczne. Dopiero po trzech miesiącach zaczną zmieniać futerko na wodoodporne i poznają smak ryb. Ale najpierw pół zimy przeleżą na plażach, oczekując nadejścia matki z nową porcją mleka wyprodukowanego dzięki rybnej diecie. By przeżyły, muszą mieć bezpieczne schronienie na wyspach lub wśród głazów i zasobne łowiska dla mam.
W gniazdach i dziuplach
Do Azylu dla Ptaków w warszawskim zoo pierwsze pisklęta puszczyków trafiają pod koniec lutego. Są to młode ptaki, które opuściły dziuple i zaczynają uczyć się życia. Niestety, wiele z nich miewa przykre przygody, a każdego roku kilka z okolic Warszawy wychowujemy w Azylu.
Na ogół gdy się u nas pojawiają, mają około czterech tygodni. Przychodzą na świat w pierwszych dniach lutego. A że inkubacja jaj puszczyków trwa około 30 dni, musiały być złożone na początku stycznia. Puszczyki te… to owoce nocy sylwestrowej. Mniej więcej. Nam się wydaje, że wokół nieprzyjazna życiu zima, a tu prokreacja i macierzyństwo kwitną!
Więksi kuzyni puszczyków – puchacze, także mają już wtedy pisklęta, tylko jeszcze troszkę mniejsze, bo jaja dłużej się rozwijają. Pod koniec lutego bieliki budują ogromne gniazda, a bywa, że zaczynają już wysiadywanie jaj. W pogodne dni pod koniec zimy, gdy słońce zaczyna nieco grzać, z szyszek świerków wysypują się aromatyczne i pożywne nasionka. To okres obfitości dla ptaków z grupy ziarnojadów. Czyże, gile, grubodzioby i zimujące u nas jery mają solidne wsparcie na przednówku. A krzyżodzioby świerkowe nie muszą czekać do wiosny. Potrafią dobrać się do szyszek o każdej porze roku. Gdy w lutym natrafią na obszar z nasiennymi świerkami, budują suto wyścielone gniazda i przystępują do lęgów. Samica ogrzewa jaja, a później pisklęta, aż pokryją się piórami. Tylko dzięki jej ciepłu mogą przetrwać mróz.
Widziałem kiedyś nad Morskim Okiem pod koniec lutego, jak orzechówka wysiadywała na gnieździe. Miała cztery jaja i zachowywała się, jakby miała gumkę przy odwłoku. Gdy z jakiegoś powodu schodziła z gniazda, już za chwilę szybko na nie wracała. Samiczka bała się o wychłodzenie jaj. Było bardzo mroźno, więc troskliwa mama wyskakiwała z gniazda tylko po pestkę lub kawałek chleba rzucane przez turystów.
W miastach, gdzie ptaki mają większą szansę na pożywienie, zimowe lęgi gołębi i sierpówek to nic nadzwyczajnego. Gdy luty jest w miarę ciepły, już pod koniec miesiąca mogą nas zadziwić nowe gniazda kosów. A więc dla wielu o tej porze roku zima się już skończyła!
Patrząc na pejzaż za oknem, warto też sobie przypomnieć, że powracające do nas bociany są już na Bliskim Wschodzie. Niedługo dolecą!
Tekst: dr Andrzej G. Kruszewicz, lekarz weterynarii, ornitolog, znawca ptasich obyczajów, autor wielu książek, dyrektor warszawskiego zoo
Zdjęcia: Naturepl/BE&W, Slamy/BE&W, Corbis/Fotochannels