Zachciało ci się młodziutkiej sałaty, szczypiorku i rzodkiewek? I pewnie jeszcze niepryskanych? Nie masz wyjścia – musisz je sobie wyhodować sama.
W naszym klimacie wczesną wiosną jest niestety za zimno, żeby wykiełkowały w ogródku. Warto więc uciec się do magicznej sztuczki i przyspieszyć dorastanie roślin. Doświadczeni ogrodnicy często sieją nowalijki w drewnianych skrzyniach zwanych inspektami. Mają wyższą tylną ścianę i pochyłe okno, żeby wykorzystać jak najwięcej słonecznego ciepła. Od dołu grządka też jest podgrzewana w naturalny sposób, bo ziemię miesza się z końskim obornikiem.
Mała szklarenka zadziała jak inspekt. Już w marcu posiejesz w niej kalarepkę, sałatę, rzeżuchę, marchewkę, seler czy pietruszkę. Albo przyspieszysz kwitnienie pierwszych kwiatów cebulowych: tulipanów, szafirków, narcyzów.
Aluminiową cieplarnię ze ścianami z płytek poliwęglanu kupisz choćby na Allegro – taka metr na metr ze spadzistym, otwieranym z obu stron daszkiem, w sam raz do przyspieszenia uprawy warzyw dla kilku osób, kosztuje mniej niż 200 zł. Możesz jednak zabawić się w majsterkowicza i zrobić ją sama, nawet ze starych okien.
Na naszą potrzebujesz kilku desek i plastikowych albo szklanych płyt (żeby słońce mogło ogrzewać wschodzące siewki). Przykręcisz je lub przykleisz klejem silikonowym. Nie musisz robić dna – taką cieplarnię można przenosić i stawiać na grządkach, w miejscach, gdzie jest akurat potrzebna. Najlepiej, aby dach był dwuspadowy, łatwiej jednak zrobić skośny. Żeby wykorzystać jak najwięcej światła, trzeba inspekt ustawiać spadzistą stroną na południe.
Wiosenne słońce potrafi już solidnie przypiekać, więc temperatura w cieplarni może się podnieść nawet do 30ºC. Dlatego dach powinien być podnoszony. Po to, by sadzonki wietrzyć i, przy okazji, hartować.
Tekst: Joanna Halena
Zdjęcia: Flora Press