Jest już mróz? No to czas na kąpiel. Zimą w przeręblu pluskają się nie tylko zastępy szaleńców z klubu morsa, ale i niektóre futrzaki.
Nie trzeba ich szukać na kole podbiegunowym, wystarczy przyczaić się z lornetką przy leśnych jeziorach albo rzekach. Teraz, gdy leży śnieg, łatwiej kudłatych pływaków wypatrywać niż latem. Najbardziej rzuca się w oczy ruchliwa i wesoła wydra, polująca pod lodem na ryby, a przy brzegu na zahibernowane żaby, które jesienią zakopały się w błocie.
Często roznosi ją energia: podskakuje, turla się, fika koziołki i trochę przy okazji hałasuje. Wygląda to na zabawę, lecz tak naprawdę tarza się, żeby osuszyć futro. Norka jest mniej żywiołowa, ostrożniejsza, zatem trudniej ją namierzyć. Pływa wolno, nie kica po lodzie, w głowie jej raczej polowanie, a nie zabawa.
Bobry część zimy przesypiają w żeremiu, ale na przednówku, gdy kiszki zagrają im marsza, suną pod lodem do swoich spiżarni, gdzie zgromadziły gałązki topoli i wierzby, które ogryzają z łyka. Trudno się na nie natknąć, chyba że postanowią wyjść na brzeg w poszukiwaniu świeżych, młodziutkich kłączy tataraku albo trzciny. Często o spotkaniu dowiadujecie się dopiero wtedy, gdy zwierzak, spłoszony na wasz widok, zwiał do wody. Jeśli więc na spacerze po zimowym lesie usłyszycie głośny plusk, niewykluczone, że to wydra wskoczyła właśnie do przerębla albo bóbr pogroził wam ogonem.
Fotografie: Marcin Karetta, Cezary Korkosz, Garden Collection, East News, Naturepl/Be&W, Stockfood/Free, Flora Press, Getty Images/Fpm