Te piękne rośliny giną! Jest ich z roku na rok coraz mniej w ich naturalnym środowisku – na halach, łąkach, w lasach.
Najwyższą cenę płacą najpiękniejsze, wyrastające spod śniegu delikatne przylaszczki pospolite, sasanki otwarte i wiosenne, zawilce, szafrany, przebiśniegi i śnieżyce. Kwitną całymi łanami, więc każdemu się wydaje, że jeśli wykopie kilka cebulek albo zerwie garść kwiatków na romantyczny bukiet dla ukochanej – przyroda od tego nie zbiednieje. Tak właśnie giną całe gatunki. Na tatrzańskich halach i połoninach coraz rzadziej rosną przepiękne różowe rojniki górskie, gencjanowe goryczki Klusjusza, fioletowe pierwiosnki maleńkie i złociste, pachnące morelami pierwiosnki łyszczak czy przypominające biały filc szarotki alpejskie, które rwali bez opamiętania nie tylko turyści, ale i górale. Możemy je za to zobaczyć w przydomowych skalniakach, takim zoo dla roślin. Nie rwijmy więc tych rosnących dziko, niech zostaną w naturze, a my poszukajmy ich odmian uprawianych.
Zarówno nasiona, jak i sadzonki można kupić w gospodarstwach ogrodniczych. Często w ciekawszych, niespotykanych na dziko kolorach lub z większą liczbą płatków. Przylaszczki na przykład w naturze są niebieskofioletowe, a odmiany uprawne mają kielichy białe, różowe, czerwone, purpurowe. Dziewięćsił zachwyca kolczastą kwiatową rozetką otwierającą się tylko w słońcu (można ją podziwiać na góralskich meblach, bo ten piękny oset jest ulubionym motywem dekoracyjnym na Podhalu). Warto wyhodować sobie dziewięćsił z nasion. Podobnie sprawa ma się z innym kwiatkiem, masowo wyrywanym z wydm – mikołajkiem nadmorskim, którego łatwiej znaleźć na ludowym hafcie kaszubskim niż w naturze.
Mało kto wie, że zamiast wyszarpywać go z piasku, można kupić sadzonkę. W lasach najbardziej zagrożone są rosnące w kępach parzydło leśne, fioletowy orlik pospolity czy najpiękniejszy polski storczyk – obuwik, niemal wytępiony przez tzw. miłośników kwiatów, którzy wykopują go i zabierają do wypieszczonych przydomowych hodowli. Wysoką cenę płaci za urodę lilia złotogłów. Nie znosi przesadzania, więc mało prawdopodobne, że przyjmie się w ogrodzie. Co innego odmiany hodowlane. Podmokłe łąki lubi kosaciec; jego kłącza tak często są przenoszone do ogrodów, że trafił na listę gatunków narażonych na wyginięcie (tylko żółte są wciąż dość powszechne). Tymczasem w centrach ogrodniczych można kupić kilkadziesiąt różnokolorowych odmian. W leśnych jeziorkach spotkacie latem coraz rzadsze lilie wodne, czyli grzybienie białe, chronione. Hodowlane mają kwiaty w innych kolorach (czerwone, różowe, żółte, a nawet fioletowe), więc są równie atrakcyjną ozdobą oczka wodnego.
Tekst: Monika Grzybowska
Fotografie: Joanna Kossak (współpraca Barbara Przasnyska), Andrew Lawson/Garden Collection, Gap Photos/Medium, Naturepl/Be&W, Flora Press, shutterstock.com